Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryzyko pogryzienia przez psa

Redakcja
Próba wejścia na posesję oznakowaną taką tabliczką może się źle skończyć Fot. Aleksander Gąciarz
Próba wejścia na posesję oznakowaną taką tabliczką może się źle skończyć Fot. Aleksander Gąciarz
Okazuje się, że tak. Podobnie jak praca listonosza, inkasenta czy ankietera. Wszystkie te profesje łączą się z obowiązkiem odwiedzania ludzi w ich domach. A domów strzegą psy. Przed świętami Bożego Narodzenia wiernym - w zamian za ofiarę - roznoszone są opłatki.

Próba wejścia na posesję oznakowaną taką tabliczką może się źle skończyć Fot. Aleksander Gąciarz

PROSZOWICE. Czy zawód organisty lub bycie siostrą zakonną może okazać się niebezpieczne?

W ubiegłym tygodniu po wsi Szklana roznosiła je jedna z proszowickich sióstr zakonnych. Po wejściu na posesję zakonnica została zaatakowana przez dwa psy: jednego dużego, drugiego mniejszego. Zanim zdążyła się wycofać za ogrodzenie, została poturbowana na tyle mocno, że konieczna była wizyta w szpitalu. Wprawdzie incydent nie został zgłoszony policji, ale w Proszowicach wiadomości tego typu szybko się rozchodzą. - Rzeczywiście, doszło do takiej sytuacji - przyznaje proboszcz ks. Henryk Makuła. - Zakonnica doznała obrażeń, które nie okazały się poważne, niemniej przeżyła bardzo duży stres. Rozmawiałem z właścicielami psów. Powiedzieli, że nie spodziewali się niczyjej wizyty i nie zamknęli zwierząt. Przeprosili za to, co się stało - słyszymy.

Jak się okazuje, tego typu wypadki nie są odosobnione. Organista Wojciech Kahan, który również zajmuje się dystrybucją opłatków, przeżył podobną przygodę dwa tygodnie temu w Makocicach. - Byłem już na podwórku i rozmawiałem z gospodarzem, gdy duży pies, uwiązany przy stodole, zerwał łańcuch. Chwycił mnie za rękę, ale na szczęście miałem na niej rękawicę z osłoną na nadgarstek, której nie zdołał przegryźć - opowiada. Dodaje, że nauczony wieloletnim doświadczeniem, wybierając się na wieś, zawsze ubiera buty z wysokimi cholewami. Nosi też przy sobie gaz pieprzowy. W razie potrzeby za osłonę może też służyć plastikowa walizka. Zakonnica miała ze sobą tylko zwykłą reklamówkę.

W mieście problem jest nieco mniejszy. Jeden z inkasentów, pracujących w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji, zapewnił nas wczoraj, że nigdy żaden pies nie zrobił mu krzywdy. - Raz wprawdzie jeden zerwał się z łańcucha, ale nie okazał się groźny - zapewnia.

Osoby, które trzymają na terenie posesji psy, są zobowiązane do poinformowania o tym na specjalnych tabliczkach. I z reguły ten wymóg jest przestrzegany. Teoretycznie osoba, widząc takie ostrzeżenie, nie powinna na posesję wchodzić. Jednak co innego teoria, a co innego praktyka. Bo co zrobić, jeżeli wejść trzeba, a przy bramie nie ma dzwonka? - Tabliczki są prawie na każdej furtce. Dzwonków nie ma właściwe nigdzie. Gdyby się tego ściśle trzymać, to nie wszedłbym na żadną posesję. Na wsi jest często tak, że człowiek wchodzi na podwórko i nikogo nie zastaje. Czasem nawet pukanie do drzwi nie pomaga. Trzeba po prostu wchodzić do środka - opowiada Wojciech Kahan.

Policjanci zwracają uwagę, że nie wszystkie umieszczane na bramach tabliczki są właściwe. - To powinno być wyraźne ostrzeżenie, że na posesji znajduje się groźne zwierzę - mówi rzecznik prasowy proszowickiej policji asp. Sebastian Czyżewski. Informacje typu "ja tu pilnuję", "mam zszarpane nerwy", czy "dobiegam do bramy w 5 sekund" nie muszą być potraktowane jako jednoznaczne ostrzeżenie, w razie gdyby coś złego się stało. Jak dodaje asp. Czyżewski, policja otrzymuje zgłoszenia o tego typu przypadkach incydentalnie. To z kolei może oznaczać, że z reguły sprawy są załatwiane pomiędzy poszkodowanym a właścicielem zwierzęcia. Można tak wnioskować także na podstawie informacji, które uzyskaliśmy w sanepidzie.
Każde pokąsanie, którego efektem jest wizyta w szpitalu, ma swój dalszy ciąg. Osoba poszkodowana jest pod nadzorem sanepidu. To samo dotyczy psa, o ile uda się go zidentyfikować. - Przede wszystkim przy współpracy z lekarzem weterynarii sprawdzamy, czy pies był szczepiony i czy nie przejawia objawów wścieklizny. Jeżeli pies nie był szczepiony, z reguły osoba pogryziona musi wziąć szczepionkę przeciw wściekliźnie, choć to zależy też od opinii lekarza - informuje powiatowy inspektor sanitarny Andrzej Iskrzycki. Tego typu przypadki na terenie powiatu proszowickiego nie należą do rzadkości. Jak się okazuje, pogryźć mogą nie tylko psy. W ciągu ostatnich miesięcy pracownicy stacji mieli do czynienia z przypadkami pokąsania przez kota, szczura (podczas powodzi), a nawet... wiewiórkę.

Aleksander Gąciarz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski