Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerzysta jest groźniejszy niż policjanci na grillu. I to o wiele bardziej [felieton]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Andrzej Szkocki/Polska Press
Policjanci uwielbiają solidnie wywiązywać się ze swoich obowiązków. Właśnie przerzucili swoją wytężoną uwagę z kierowców na rowerzystów. Nie, nie dlatego, że ci drudzy zaczęli jeździć zbyt niebezpiecznie. Przeszkadza im, że w ogóle jeżdżą, nawet jeśli czynią to w odosobnieniu. Ich zdaniem stwarzają ogromne zagrożenie, gdyż, poruszając się na dwóch kołach, przyczyniają się do roznoszenia koronawirusa. Zapewne dwa razy bardziej, niż gdyby poruszali się nie pedałując.

Ukaranie rowerzysty zatrzymanego na Bulwarze Kurlandzkim w Krakowie mandatem w wysokości 12 tysięcy złotych zbiegło się w czasie z imprezą grillową, jaką na drugim końcu Polski postanowili urządzić sobie funkcjonariusze na służbie. Piękna pogoda, opustoszałe nabrzeże nad Jeziorem Maltańskim - no grzechem byłoby nie skorzystać. Przełożeni ośmiu policjantów przyłapanych na gorącym uczynku (z kiełbasek już roznosił się zapach skwierczącego tłuszczu) wyrazili - na użytek mediów - swoje wielkie oburzenie tym czynem i postanowili ich surowo ukarać. Stawka od łebka z drogówki? 500 złotych. Oto dzisiejsza Polska właśnie.

Być może nie powinniśmy się śmiać i nazywać fantazjami słów Jadwigi Emilewicz, gdy pyta, niby to retorycznie, czy chcemy, by rząd wyprowadził na ulice wojsko i zastosował cenzurę prewencyjną, zamykając portale internetowe i stacje radiowe. Bo skoro można po ogłoszeniu stanu epidemii karać obywatela za jazdę na rowerze (w wyznaczonym do tego celu miejscu) pięciokrotnością minimalnej pensji, to co się wydarzy, gdy wejdzie w życie stan nadzwyczajny?

Nie łudźmy się, że nowa wicepremier in spe z Krakowa nie wie, o czym mówi. Nie sugerujmy, że nie zna przepisów i Konstytucji. Bo ona z całą pewnością bardzo dobrze orientuje się, jakie scenariusze rozważane są w gronie sprawujących władzę koalicjantów. Im głośniej opozycja domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej, tym większe oczekiwanie ze strony społeczeństwa, że – gdy to już nastąpi – weźmie odpowiedzialność za jego skutki. A te, jak właśnie słyszymy, mogą dorównywać tym, które wywołuje stan wojenny.

Strach się bać? Tak właśnie mamy się czuć. Przestraszeni, a najlepiej przerażeni. Wtedy łatwo godzić się na kolejne ograniczenia. Na razie, w myśl nowej ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, ma powstać centralny rejestr (z podpisanym oświadczeniem i numerem PESEL), dzielący obywateli na tych co są za i tych co przeciw.

Upominanie się o prawo jeżdżenia na rowerze lub uprawiania jakiegokolwiek innego bezkontaktowego sportu to w tym kontekście niewarta uwagi fanaberia.

Felieton z cyklu Cafeteria

Tutaj przeczytasz inne felietony Krzysztofa Kawy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rowerzysta jest groźniejszy niż policjanci na grillu. I to o wiele bardziej [felieton] - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski