Dopiero co wypatrzyłem młodego rudzika skaczącego po ziemi. Matka przyniosła tłustą muchę, wpakowała do dzioba i odleciała. Zbyt długo patrzyłem ptaszkowi prosto w oczy. Zdenerwowany uciekł pod auto. W okolicy łazi kocisko, toteż zgodnie z regułami sztuki, postanowiłem wziąć sprawę w swoje ręce i ulokować maleństwo na znacznie bezpieczniejszej gałęzi.
Przytargałem długachną miotłę i gumowy dywanik, by wygodnie klęczeć na ziemi. Zamierzałem wypchnąć pisklaka spod samochodu, złapać i przesiedlić. Pisklę zniknęło. Prawie wlazłem pod samochód, przyzwyczaiłem wzrok do mroku i… znalazłem rudzika siedzącego spokojnie na metalowych belkach zawieszenia. Ani myślał oddać się w moje ręce. Wlazł w zakamarki nadkola i tyle go widziałem. Trudno. Oby uciekł po zapaleniu motoru.
Co do reguł sztuki postępowania ze znalezionymi pisklakami, to są bardzo proste. Złapać, jeśli to możliwe. Umieścić na najbliższej i najwyższej gałęzi. Rodzice nakarmią, a jak szczęście dopisze, przeżyje.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?