MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Remanent końcowy

Ryszard Niemiec
//Preteksty// Dobiegł końca rok olimpijski, więc autor ma obowiązek dokonać spisu z natury w prowadzonej rubryce. Już wstępny rzut oka wykazuje przekroczenie limitu zapasów tematycznych.

Były one odkładane na półkę zawsze wtedy, gdy rozmijały się w sposób drastyczny z poglądami autora. Najstarszym półkownikiem, czekającym na reaktywację, jest listowna skarga rodziców dzieci, ćwiczących w piłkarskiej Akademii Mistrzów Cra­covii.

Piszący zastrzegają sobie personalia do wiadomości redakcji, na co z trudem przystaję. Odwołują się do mojego pochlebnego tekstu o akademiach jako takich, a tych tworzonych w oparciu o współpracę z zawodowymi klubami w szczególności.

Zdaniem autorów listu, komplementy są przesadzone, a rzeczywistość skrzeczy. Przedsięwzięcie w po­ważnym stopniu egzystuje dzięki środkom finansowym rodziców, a zaangażowanie klubu pozostaje dalekie od oczekiwań. Szwankuje systematyczność zajęć, trenerzy zaś koncentrują uwagę na wybrańcach, od­puszczając pozostałych…

Po­­lemikę zacznę od końca, wszak mamy do czynienia z jas­no postawionym celem, jaki stawia sobie Akademia. Ma ona kształcić mist­rzów, a więc piłkarzy, którzy w przyszłości mają zastąpić Marciniaka, Budzińskiego, Pilarza.

Z tego powo­du nauczanie upływa nie pod znakiem urawniłowki, czyli egalitaryz­mu, ale ma zadanie wyławiać i rozwijać wybitnie uzdolnione jednostki, które, jak wiadomo, należą do mniejszości. To się nazywa elitarność selekcji i ma swe bolesne konsek­wencje. Należy do nich ryzyko porażki planu wykształcenia przyszłego mistrza.

Drugi list przeleżał się kwartał, a dotyczy wezwania do uderzenia się w piersi. Stały korespondent GK, o iście renesansowym rozrzucie tematycznym, Zygmunt Sadlik, miał mi za złe, że ująłem się za siatkarzem Kurkiem, którego trener Antiga nie powołał do kad­ry, ba, mimo tego „przekręcenia Kurka” wygrała ona MŚ.

Z bis­kupem Pieronkiem zostaliśmy zaliczeni do grona niedowiarków, i to takich, dla których maksymy: „wiara czyni cuda” i „słowo stało się ciałem” są mało inspirujące. Na tak sformułowaną ostrogę, winę biorę na siebie, uwalniając Sadlika od anatemy, grożącej za publiczne podniesienie ręki na hierarchę!

Wybaczam i proszę o wy­baczenie Leonowi Tokarzowi, ojcu trzech piłkarzy, kibicowi Hutnika Nowa Huta. Wśród wielu, nie zawsze parlamentarnych wytyków, kierowanych pod moim adresem, na czoło wybija się brak reakcji na niesłuszne kary, jakie spadły na juniorów jego klubu.

W przerwie meczu z Garbarnią dopadł ich szczególny rodzaj nieszczęścia w postaci nagłej, zbiorowej niezdolności do gry. Suma poszczególnych urazów oznaczała zdekompletowanie zespołu, tym samym walkower.

Wbrew temu, co sądzi p. Tokarz, moja wyobraźnia dopuszcza możliwość pandemii urazów piłkarzy, odniesionych na murawie, a objawionych w… szatni, zwłaszcza gdy dotyczą kończyn dolnych. O skali takiego dopustu mówi się, „że głowa mała”, co w pełni pot­wier­dzam na własnym przykładzie…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski