- Na drzewach i na chodniku jest mnóstwo pajęczyny, a w niej ohydne larwy. Obawiam się, że gdybym wyjechał na dwa tygodnie, to dom byłby cały biały w pajęczynie - mówi Marcin Galos, jeden z interweniujących mieszkańców. - Z jednej strony to zmagania z zagrożeniem epidemiologicznym, z drugiej z bezczynnością i bezradnością urzędników. Larwy rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie i zagrażają mieszkańcom - denerwuje się pan Marcin.
Autor: Barbara Ciryt
Wskazuje jedną z działek przy drodze. Larwy zniszczyły kilka sporej wielkości krzewów, pajęczyną oplotły część chodnika. - Mam czteroletnią córeczkę, którą wywiozłem stąd, bo budziła się nocą z płaczem, że zjedzą ją larwy. Szukam sposobów na walkę z tymi robakami - dodaje mieszkaniec Czernichowa.
Z zachwaszczoną działką, na której jest siedlisko larw sąsiaduje posesja Krzysztofa Drabczyka. - Te larwy były tu każdego roku, ale teraz jest ich wyjątkowo dużo. Muszę wykaszać miedzę od strony niezagospodarowanej działki, by to nie przedostawało się na moje podwórko - mówi pan Krzysztof. Jego mama, jak kilka innych osób interweniowała w sprawie larw.
- Przykre, że w gminie w wydziale ochrony środowiska odsyłano nas na lekcje biologii, mówiąc, że larwy wkrótce zamienią się w piękne motyle. Tymczasem mamy okrutne szkodniki, o których poinformowaliśmy sanepid - mówi Marcin Galos.
Adam Jędrzejczyk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitaro-Epidemiologicznej w Krakowie zaznacza, że interwencja dotarła, ale odesłano ją do gminy. To dlatego, że utrzymanie porządku kontroluje wójt i zarówno osoby prywatne, jak i zarządców cmentarza powinien zmobilizować do uporządkowania terenu lub zlecić to firmie, a potem wyegzekwować zapłatę.
Tymczasem Józef Gibek, kierownik Wydziału Gospodarki, Rolnictwa i Ochrony Środowiska w czernichowskiej gminie przyznaje, że w internecie wyczytał, że mogą to być larwy namiotnika trzmieliniaczka, z którego powstają białe motyle w czarne kropki. - Kiedyś taka inwazja larw była w Gdańsku i Gdyni. My mamy zgłoszenia pierwszy raz, nie wiemy jak zwalczać te larwy, zgłosiliśmy problem do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Krakowie - mówi.
Inspektorzy byli na miejscu już półtora tygodnia temu. - Pajęczyna i larwy wskazują, że to namiotnik trzmieliniaczek. Nie jest groźny dla ludzi. Zjada jeden rodzaj roślin. Inne atakuje tylko wtedy, gdy nie ma właściwego pożywienia. W okolicy Czernichowa w liściastych lasach rosną trzmieliny, więc się tam mnoży, tym bardziej, że zima była wyjątkowo łagodna dla tych owadów - mówi Piotr Gędłek z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Krakowie.
Zaznacza, że dodatkowy problem to fakt, że nie ma ustawowych środków do zwalczania tego szkodnika. - Dlatego nie możemy zalecić niczego do zastosowania. Na inne rodzaje namiotników np. żerujące na jabłoniach są środki, więc zwalcza się je ustawowo - mówi. Przy nasilającym się problemie zaleca wycięcie zaatakowanych krzewów i np. spalenie ich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?