Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oscypki prosto z automatu

Tomasz Mateusiak
Oto maszyna stojąca w korytarzu galerii Galena w Jaworznie. Pomysłodawcą urządzenia jest Kamil Korwin
Oto maszyna stojąca w korytarzu galerii Galena w Jaworznie. Pomysłodawcą urządzenia jest Kamil Korwin Fot. archiwum galerii
Nowy Targ. Młody nowotarżanin wpadł na pomysł, jak spopularyzować serki tatrzańskie w całej Polsce i jeszcze na tym zarobić. Gołki, korbace, bunc czy scypki sprzedaje w galerii z maszyny, którą wraz z kolegą wymyślił i wykonał. Podobnej do tej ze słodyczami czy kawą

Czy już wkrótce tradycyjne serki z Podhala będzie można kupić w każdym polskim mieście? W centrum handlowym Galena w Jaworznie (woj. śląskie) przed kilkoma dniami stanął pierwszy „scypkomat”. To maszyna, która sprzedaje scypki, bundz, redykołkę, gołki czy korbace - trzeba tylko wrzucić do niej odpowiednią kwotę. Pomysłodawcą urządzenia jest młody mieszkaniec Nowego Targu, przekonany, że maszyna wkrótce zrewolucjonizuje rynek.

Sery z automatu

W szkołach, szpitalach, urzędach czy przedsionkach dużych sklepów. We wszystkich tych miejscach coraz częściej można spotkać urządzenia sprzedające żywność. Najczęściej kupujemy w nich batony, małą paczkę chipsów czy napój. Czy teraz będziemy kupować... sery regionalne?

- Mam nadzieję, że tak - mówi Kamil Korwin, autor pomysłu. - Jestem handlowcem i obserwuję to, co się dzieje w handlu. Zauważyłem, że coraz więcej rzeczy sprzedawanych jest z automatu. Jako mieszkaniec Podhala od zawsze wiedziałem też, że mieszkańcy Polski uwielbiają tradycyjne górskie sery. Dodałem te dwie myśli do siebie i wyszedł mi... „scypkomat”.

Jak mówi Kamil Korwin, po pewnym czasie wraz z Łukaszem Paprockim stworzyli takie urządzenie i obecnie kończą je patentować. Na próbę ustawili je też w galerii handlowej w Jaworznie. Wkrótce zaczną rozwijać sieć.

- Na to potrzebuję oczywiście sporo pieniędzy, bo takie urządzenie nie jest tanie - mówi. - Kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale za to serki są trzymane w dobrych warunkach. Taki automat to lodówka. Dodatkowo cała forma sprzedaży, mimo ceny urządzenia, ostatecznie jest całkiem tania. Nie płacimy przecież pensji sprzedawcy - podkreśla.

Problemem jest jednak odmowa przyjęcia automatu w wielu miejscach. Żadna galeria w Krakowie nie odpowiedziała na prośbę Kamila pozytywnie.

Scypki, nie oscypki

Nowotarżanin zapewnia, że jego asortyment pochodzi od sprawdzonych producentów serów z Podhala. Ma niemal wszystkie tradycyjne dla Tatr sery, ale nie nazywa ich oscypkami. Te są bowiem produkowane z mleka owczego.

- Moje są wytwarzane z mleka krowiego. Dlatego są to scypki, a maszyna to „scypkomat” - wyjaśnia i dodaje, że ceny w automacie są przystępne. Zaczynają się od 5 zł (za trzy małe serki).

Cały asortyment jest świeży, bo na bieżąco wymieniany.

Makowski protestuje

„Scypkomat” jest na razie tylko jeden. Klienci galerii w Jaworznie bardzo sobie go chwalą. - Ludzie bardzo się tym automatem interesują - mówią pracownicy „Galeny”. - Sporo osób wrzuca pieniądze i coś kupuje. Zobaczymy, jak to się przyjmie. Początki są jednak naszym zdaniem obiecujące.

A jak pomysł na taką sprzedaż oceniają górale? Tu zdania są podzielone. - Dla mnie sam pomysł automatów na oscypki jest świetny. Sam swego czasu myślałem, by coś takiego wprowadzić na rynek, ale nie wiedziałem, jak rozwiązać logistykę obsługi takiej sieci maszyn - mówi Andrzej Gąsienica Makowski, były starosta tatrzański i specjalista od produktu regionalnego. - Za to temu panu należą się więc brawa. Na to jednak, co wsadza do tych automatów, nie mogę się zgodzić. Przecież to jest automat z podróbkami! Tam nie są sprzedawane oscypki, tylko produkt bez jakości. On psuje rynek, bo turyści przyzwyczają się do słabej jakości serów.

Z kolej Zdzisław Świętek, baca z okolic Jabłonki, w „scypkomacie” nie widzi nic złego. - To, że ser nie ma certyfikatu, nie świadczy, że nie jest dobry - mówi. - Ja robię sery od 50 lat i żadnego certyfikatu nie mam zamiaru robić. To tylko świstek. Dlatego myślę, że ludzie w Polsce będą kupować takie scypki i będą im one smakować.

Mlekomaty się przyjęły...

O tym, że pomysł młodego nowotarżanina może się sprawdzić, świadczy jeszcze jeden przykład. Kilka lat temu w Polsce zaczęły pojawiać się pierwsze mlekomaty, czyli urządzenia, w których można kupić ekologiczne mleko od rolnika. Klienci początkowo podchodzili do nich z rezerwą. Dziś w największych polskich miastach ludzie kupujący mleko w takim punkcie wiedzą, że jest ono ekologiczne i pochodzi „prosto od krowy”. Kto wie, może ze „scypkomatami” będzie podobnie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski