Kęcki szkoleniowiec jeszcze przed rozgrywkami ligowymi przestrzegał, że jego młodą drużynę czeka niezwykle trudne zadanie. Wszak w grupie śląskiej występuje kilka rezerw ekstraklasowych drużyn, a te – jak wiadomo – mogą posiłkować się zawodnikami występującymi na krajowych salonach.
Jednak kibice wiedzieli swoje. Apetyty na zdobycze punktowe rozbudziło pucharowe zwycięstwo nad Kozienicami w pierwszej rundzie Pucharu Polski, czyli zespołem ogranym w drugoligowym towarzystwie, ale na co dzień występującym w grupie małopolsko-podkarpackiej. - To tylko pokazuje, jaką mamy ciężką grupę, bo Kozienice poprzedni sezon w swojej zakończyły na 3. miejscu – zwraca uwagę Marek Błasiak, trener kęckich siatkarzy.
W Kętach mają świadomość tego, jak wiele pracy czeka zespół. Z obecnej kadry tylko Kordian Szpyrka i Krzysztof Ferek mają doświadczenie z występów na szczeblu centralnym. Dla pozostałych zawodników jest on czymś nowym. - Chłopcy muszą zatem przechodzić szybki kurs dojrzewania – tłumaczy Marek Błasiak. - Gdybym miał zespół złożony z zawodników w przedziale wiekowym od 25 do 27 lat, nasza praca byłaby inna. Skupilibyśmy się na utrzymaniu pewnego poziomu. Tymczasem z nastolatkami trzeba pracować od podstaw. To tak, jakby młodemu skrzypkowi kazać zagrać koncert. Będzie się starał, ale nieuniknione są okresy małego fałszu. Dlatego cieszę się przede wszystkim z tego, że mamy za sobą trzy wygrane mecze. To trochę oczyści głowy, doda wiary. Mam nadzieję, swój siatkarski koncert.
W Kętach pracy z młodzieżą się nie boją, a i ona sama chętna jest do podnoszenia swoich kwalifikacji. - Trzeba jednak wziąć poprawkę na meczowy stres – zwraca uwagę szkoleniowiec. - Na treningach pewne schematy mogą nam wychodzić poprawnie. Potem trzeba jednak umieć się sprzedać w meczu mistrzowskim. Może trochę łatwiej gra nam się na wyjazdach, gdzie zespół walczy na większym luzie psychicznym. We własnej hali gramy przed sporą publicznością. Chłopcy mogą bardzo chcieć, a czasem wychodzi wszystko na odwrót.
Trener wraz z drużyną cieszą się, że mają wiernych kibiców. Jedynym sposobem na przepędzenie stresu jest zdobywanie punktów. Oczywiście w Kęczaninie mierzą siły na zamiary. Chcą wygrywać z ekipami pozostającymi w zasięgu swoich możliwości, bo MCKiS Jaworzno, Volley Rybnik, TKS Tychy, czy MKS Andrychów wydają się być poza zasięgiem.
- Mając na koncie jakieś punkty, młodzieży łatwiej będzie się „sprzedać” na parkiecie – uważa Błasiak. - Puchar Polski jest dla nas sprawdzianem gry w meczu o jakąś stawkę. Przecież przed sezonem brakowało nam sparingów. Gdyby udało nam się wygrać najbliższe spotkanie w Radlinie, z Górnikiem, a potem w Bielsku-Białej przeciwko rezerwom BBTS, to moglibyśmy wziąć głęboki oddech. Grałoby nam się naprawdę na dużym komforcie.
Kęcki szkoleniowiec ma świadomość, że musi jeszcze wzbogacić skład, jak tylko poprawi się klubowy budżet.
W przeszłości kęczanie sięgali po zawodników z Gdańska. Jednak Kęczanin był atrakcyjny dla młodzieży z Pomorza, kiedy występował na zapleczu ekstraklasy. Skoro gdański Trefl swoją rezerwę ma także w II lidze, to nie musi zsyłać swoich zawodników na południe Polski. Zatem kęczanie w poszukiwaniu nowych zawodników będę musieli penetrować okoliczny rynek.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaKOD:
#TOPSportowy24- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
