Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III liga. Trzebinia walczy, ale o jej wynikach decydują detale

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Łukasz Sochacki (w żółty stroju) i jego koledzy z Trzebini, w każdym meczu walczą do upadłego, ale na razie nie ma to przełożenia na punkty. Z Resovią skończyło się porażką 0:1
Łukasz Sochacki (w żółty stroju) i jego koledzy z Trzebini, w każdym meczu walczą do upadłego, ale na razie nie ma to przełożenia na punkty. Z Resovią skończyło się porażką 0:1 Fot. Jerzy Zaborski
MKS Trzebinia Siersza przegrał na własnym boisku z Resovią 0:1, co kosztowało go spadek w tabeli na ostatnie miejsce gwarantujące utrzymanie w grupie południowo-wschodniej III ligi piłkarskiej. Na razie okazuje się, że wygrana nad Unią Tarnów (1:0) na którą czekano 181 dni, była epizodem. Po niej była przegrana w Białej Podlaskiej z Orlętami (1:2).

Dla trzebinian porażka z Resovią była o tyle bolesna, bo ich bramkarz, Kacper Szymala, obronił dwa rzuty karne w kluczowych dla losów pojedynku momentach. Najpierw, w pierwszej połowie, jeszcze przy bezbramkowym wyniku, a później tuż przed upływem regulaminowego czasu, dlatego trzebinianie w doliczonych pięciu minutach mogli wciąż szukać punktu. - Wydawało mi się, że zmarnowane przez rywali karne będą punktem zwrotnym w meczu – analizuje Maciej Antkiewicz, trener trzebinian. - W chłopców powinien wstąpić nowy duch walki. Zaangażowania nie mogę i odmówić, ale w polu karnym zupełnie niepotrzebnie czasem dryblują. Jak mają pozycję do oddania strzału to trzeba to zrobić, bo odkładanie decyzji w czasie działa na nich niekorzyść.

Trzebinianie mieli żal do arbitra o sytuację z drugiej części, kiedy Marek Mizia wybiegł zza pleców obrońców do prostopadłego podania od Mariusza Stokłosy, by z zimną krwią wygrać pojedynek z bramkarzem rywali. Asystent zasygnalizował spalonego, a arbiter główny podzielił jego decyzję. - W meczach przeciwko zespołom z górnej półki, nie ma zbyt wielu czystych okazji bramkowych, więc można powiedzieć, że sędziowska pomyłka kosztowała nas stratę punktu – uważa Maciej Antkiewicz, bo sporna sytuacja rozegrała się na wysokości trzebińskiej ławki rezerwowych, więc miał możliwość dokładnego jej obejrzenia. - Co będę polemizował z sędziami, który zaraz się odwrócił, oznajmiając, że jego zdaniem był spalony. Muszę się skupić na swoich problemach, bo widzę, że niektórzy chłopcy nie są jeszcze w optymalnej dyspozycji. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Czasu jednak nie ma zbyt wiele, bo kolejne mecze nam uciekają, a strefa spadkowa coraz bliżej.

Problemem trzebinian jest brak skuteczności. Wiosną zdobyli tylko trzy gole. Napastników zawstydza stoper Marcin Kalinowski, perfekcyjnie wykonujący rzuty wolne. Zdobył dwa bramki a jedno trafienie ma inny defensor, Bartosz Jagła.

- Na pewno na boisku nie było widać różnicy poziomów pomiędzy moim zespołem, który trochę „zakopał” się w dole tabeli a trzecią siłą rozgrywek – twierdzi trener Antkiewicz. - Moim zdaniem, długimi okresami prowadziliśmy grę. Jednak w futbolu nikt nie przyznaje punktów za styl. On jest wymierny. Trzeba strzelać gole. Na razie wciąż przegrywamy mecze detalami.

Szkoleniowiec przyznaje, że sporą rolę odgrywa też psychika zawodników, którzy - po udanym wrześniu - kiedy gromili rywali w pokaźnych rozmiarach, myśleli, że na stałe zadomowią się w czołówce, a tymczasem przychodzi im ciężko walczyć o byt.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: III liga. Trzebinia walczy, ale o jej wynikach decydują detale - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski