Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Świętek: Najpierw praca w gospodarstwie, potem trening sportowy

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Biegacz z Hebdowa BARTOSZ ŚWIĘTEK zajął w swojej kategorii wiekowej piąte miejsce podczas mistrzostw Europy w biegach przeszkodowych w duńskim Esbjergu.

Biegi przeszkodowe to chyba młoda dyscyplina...

W Polsce rozwija się około trzech, czterech lat. Na świecie nieco dłużej.

A czym różni się od Spartan Race, które za sprawą Łukasza Szaporowa w rejonie Proszowic jest bardziej znana?

W spartanie jest więcej samego biegania. To dyscyplina typowo dla biegaczy. U nas jest dużo więcej przeszkód. Poza tym tam, jeżeli ktoś nie zaliczy przeszkody, może biec dalej po odbyciu kary. U nas każda przeszkoda musi być zaliczona. W przeciwnym wypadku kończy się udział w zawodach.

Nazwa Twojej drużyny, Podhalańskie Dziki - Gorący Potok Team sugeruje raczej związki z terenami górskimi. Skąd się tam wziął biegacz z Hebdowa?

Koledzy są głównie z Podhala, a poznaliśmy się podczas biegu w Myślenicach. Po zawodach zaczęliśmy rozmawiać, umówiliśmy się na kolejny bieg. Powoli powstała drużyna, do której zostałem zaproszony.

Każdy w klubie może jechać na mistrzostwa Europy?

Klubowy regulamin mówi, że sześciu najlepszych zawodników ma opłacone wszystkie starty. Reszta ma zniżki lub sami muszą opłacić dojazd, pobyt i startowe.

Jak wyglądają Twoje treningi? Na Podhale jest daleko...

Każdy z nas przygotowuje się do zawodów indywidualnie.

Ktoś Wam rozpisuje zadania do wykonania? Macie trenera?

Nie. Każdy trenuje według własnego uznania. Jeżeli ktoś widzi, że ma problem z biegiem, to stara się temu poświęcać więcej czasu. Kto jest słabszy na przeszkodach to więcej ćwiczy w siłowni.

Musisz mieć silną wolę, żeby zmuszać się do treningów.

Jest ciężko, bo pracuję w domu na roli. Dopiero po pracy, jak mam trochę wolnego czasu, idę pobiegać albo wykonuję ćwiczenia siłowe. Moim największym atutem jest siła. Dużo nadrabiam na przeszkodach, które szybko pokonuję.

Nie próbowałeś jakiegoś miejscowego kolegi namówić do wspólnych treningów?

Był jeden biegacz, ale po wypadku motocyklowym ma niesprawną rękę i nie może normalnie biegać. Natomiast na treningu siłowe umawiamy się czasem u kolegi, który ma w piwnicy małą siłownię.

- Kiedyś byłeś bramkarzem w Nadwiślance i to całkiem zdolnym. Czemu zmieniłeś dyscyplinę?

Tych dwóch dyscyplin nie da się pogodzić. Wyjazd na zawody, które odbywają się w całej Polsce, czasem w Europie, zabiera dużo czasu, praktycznie cały weekend jest zajęty. Podczas biegów można o wiele więcej zwiedzić. Poznaje się dużo ciekawych ludzi.

Czy w Twojej dyscyplinie można przejść na coś w rodzaju zawodowstwa: skupić się tylko na sporcie i z tego żyć?

Wielu zawodników podchodzi do niej bardzo profesjonalnie. Mają swoje siłownie, trenerów. A że na niektórych zawodach nagrody są dość wysokie, to mogą sobie dorobić. Niedawno na zawodach OCR Series pula nagród wynosiła 20 tysięcy dolarów, w tym 5 tysięcy za zwycięstwo.

Zdarzyło Ci się zejść z trasy z powodu zmęczenia?

W ubiegłym roku na finale ligi w Pabianicach. Wystartowało prawie 200 osób. Trasa liczyła 12 km, z czego pierwsze trzy w wodzie sięgającej powyżej pasa. Był silny wiatr i temperatura około dwóch stopni. Bieg ukończyło tylko 12 osób. Większość uczestników dostała hipotermii, karetki kursowały tam i powrotem.

Masz jakieś marzenia sportowe?

Złoto mistrzostw Europy. Najlepiej byłoby w elicie, ale na razie chciałbym wygrać w swojej, zresztą najsilniej obsadzonej kategorii wiekowej 18-24 lata. Zostały mi w niej jeszcze dwa lata startów.

Za rok mistrzostwa Europy są w Polsce, w Gdyni. Trzeba się będzie pokazać z dobrej strony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski