Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypalanie traw nas truje i zagraża zwierzętom

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Na początku marca w Przylasku Rusieckim płonęły nieużytki przy Wiśle
Na początku marca w Przylasku Rusieckim płonęły nieużytki przy Wiśle Fot. Anna Kaczmarz
Podczas pożaru hektara wysokiej, suchej trawy do atmosfery trafia ok. 10-12 ton dwutlenku węgla i sporo tlenku azotu. Strażacy w tym roku gasili już prawie 200 takich pożarów.

Od początku roku krakowscy strażacy tylko na terenie Krakowa i na obrzeżach powiatu krakowskiego gasili aż 192 pożary traw. A wiosna, czyli okres, w którym krakowianie najczęściej pozbywają się wyrośniętych chaszczy, jeszcze się nie zaczęła.

Najgroźniejszy w skutkach pożar wybuch 4 marca przy ulicy Rędzina na Zwierzyńcu. Płonęły tam aż dwa hektary trawy. - Niestety w wyniku pożaru poparzony został mężczyzna - mówi Bartłomiej Rosiek z krakowskiej straży pożarnej. Strażacy wezwali pomoc medyczną. W tym przypadku z ogniem walczyło pięć zastępów i 24 strażaków, zagrożony był także pobliski las i pasieka z kilkudziesięcioma ulami.

Tylko od stycznia do pożarów traw aż 12 razy wyjeżali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Przylasku Rusieckim. - W naszym rejonie najczęściej ludzie podpalają nieużytki w okolicy wałów przeciwpowodziowych i tereny w korycie Wisły. To niestety nagminne działanie na peryferiach Krakowa, na którym najbardziej cierpi zwierzyna: zające, lisy, a nawet sarny - mówi Marek Kurzydło, prezes OSP Przylasek Rusiecki. Akcje strażaków są bardzo trudne i niebezpieczne, zwłaszcza gdy wiatr podsyca ogień i zmienia kierunek, albo teren, do którego trzeba dojechać jest podmokły.

- Celowo podpalając trawy ludzie nie zdają sobie sprawy jakie będą tego skutki. A bywają tragiczne. Mieliśmy kiedyś interwencję w Przylasku Wyciąskim gdzie właściciel zapalił trawę za stodołą, ale wiatr się zmienił i ogień prawie strawił mu dobytek - opowiada Wojciech Ruśniak, prezes Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Kraków Grodzki. Podczas innej akcji, którą pamięta, strażacy ratowali poranione zwierzęta. - Wypalanie traw jest bardzo niebezpieczne nie tylko dla przyrody, ale i strażaków, zwłaszcza gdy gasimy w nocy. Ktoś bezmyślnie rzuci zapałkę, a my ryzykujemy życie, by ratować okoliczne zabudowania i mieszkańców - dodaje Ruśniak.

Takie działania są też bardzo kosztowne: kilka zastępów straży pożarnej pracujących od 3 do 5 godzin to koszt nawet do kilkunastu tysięcy złotych. - Ponieważ takie pożary gasimy wiele godzin, gdzieś na obrzeżach miasta, przez to dotrzemy później do kogoś, kto w tym czasie może pilnie potrzebować pomocy - mówi kpt. Bartłomiej Rosiek z krakowskiej straży pożarnej.

Tymczasem okazuje się, że na wypalaniu traw cierpimy wszyscy. - W pożarze hektara wysokiej, suchej trawy do atmosfery trafia nawet 10-12 ton dwutlenku węgla i duże ilości tlenku azotu, a to bardzo szkodliwe substancje, które zanieczyszczają powietrze - podkreśla profesor Mirosław Kasperczyk z Uniwersytetu Rolniczego. Ogień zabija lub parzy zwierzęta, a zadymienie, które rozprzestrzenia się na duże odległości może być przyczyną wypadków drogowych.

Strażacy z roku na rok notują mniej takich przypadków (w 2015 roku - 900 pożarów traw, a w 2016 - 650) jednak wciąż niewielu sprawców zostaje ukaranych, a jeśli już to symboliczną kwotą, która nie zniechęca do łamania prawa. W zeszłym roku straż miejska ukarała tylko jedną osobę... stuzłotowym mandatem. Tymczasem za wypalanie traw grozi grzywna do 5 tys. zł lub areszt. Mimo tego i strażackiej akcji „Stop wypalaniu traw” problem wraca co roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski