Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puste urny, czyli klapa budżetu obywatelskiego

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Prezydent Majchrowski i podlegli mu urzędnicy nie potrafili skutecznie przekonać krakowian do głosowania. Przyczyn niskiej frekwencji można wymieniać wiele

Fatalnie wyglądają statystyki tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego (BO). Najpierw okazało się, że urzędnicy do głosowania dopuścili zaledwie 319 zgłoszonych przez mieszkańców projektów, czyli najmniej w czteroletniej historii. Teraz - ze wstępnych danych - wynika, że udział w głosowaniu, które zakończyło się 30 czerwca, wzięło zaledwie ok. 32 tys. krakowian. To znacznie mniej niż w poprzednim roku, gdy zagłosowało ok. 45 tys. osób.

Przyczyn tak niskiej frekwencji można wskazywać wiele. Wpływ mogło mieć ubiegłoroczne zamieszanie z projektem „Skrzydła Krakowa”, zakładającym zakup szybowców i szkolenia dla garstki osób. Zgłoszony został przez ludzi związanych z Aeroklubem Krakowskim i zdobył najwięcej głosów, ale kontrowersje wywołał fakt, że w ich zbieraniu pomagali opłaceni ankieterzy. Pojawiły się też wątpliwości, czy zadanie to spełnia kryterium ogólnodostępności i czy urzędnicy powinni dopuścić je do głosowania. Już po jego zakończeniu prezydent Jacek Majchrowski kilka razy zmieniał zdanie, czy projekt w ogóle będzie zrealizowany. Ostatecznie oznajmił, że w przetargu wybrana zostanie firma, która zdecyduje, czy kupi szybowiec, czy tylko go wydzierżawi i przeprowadzi szkolenia. Ale i z wyborem tej firmy miasto ma problem. Nie wiadomo kiedy rozpoczną się szkolenia.

Wiele osób mogło zniechęcić się widząc też, że wciąż urzędnicy nie zrealizowali cześć zadań, które wygrały już kilka lat temu w głosowaniu. Chodzi m.in. o tablice informujące o smogu.

Łukasz Maślona, członek rady BO, podkreśla, że problem tkwi też m.in. w promowaniu tych projektów, które zostały zrealizowane. - Nie są one w żaden sposób oznaczone, że powstały w ramach BO. Trzeba to zmieniać, ustawiać przy nich np. tabliczki, by pokazywać, że głosując można odmieniać swoją okolicę - mówi Łukasz Maślona.- Powinno się też pojawiać więcej punktów do głosowania przy okazji różnych wydarzeń w dzielnicach, by bardziej wyjść do mieszkańców - dodaje.

Z kolei radny miejski Dominik Jaśkowiec twierdzi, że należy zmienić zasady promocji BO, na którą w tym roku urząd wydał ok. 500 tys. zł. W całym mieście pojawiło się mnóstwo plakatów i billboardów, ale promowały one samą ideę BO, a nie konkretne projekty. „Błąd krakowskiego BO to fakt, że urzędnicy i grupka idealistów próbuje przekonywać do głosowania. Całe to działanie jest nakierowane na oddanie głosu dla samego faktu głosowania. Tymczasem promocję BO powinni tworzyć autorzy zadań, promując nie sam budżet, ale swoje pomysły” - pisze radny Jaśkowiec na swoim profilu facebookowym.

Krzysztof Kwarciak, radny ze Zwierzyńca, podkreśla, że należy zmienić terminarz BO, by głosowanie nie odbywało się pod koniec czerwca, gdy wiele osób wyjeżdża już na wakacje.

Wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig zgadza się, że muszą zostać wyciągnięte wnioski.- Nie wykluczam, że trzeba bardziej promować zgłoszone projekty, pokazywać, co może powstać w mieście, aby zachęcić do głosowania - podkreśla. Nie stwarza jednak wrażenia przesadnie zmartwionego niską frekwencją, która jest porażką władz Krakowa. Argumentuje, że... w Szwajcarii w referendach też bierze udział tylko kilka procent mieszkańców.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 11. Kim są akademicy?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Puste urny, czyli klapa budżetu obywatelskiego - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski