Firma Artim za zajęcie płyty Rynku Głównego na trwające miesiąc Tragi Bożonarodzeniowe zapłaciła w zeszłym roku miastu 125 tys. złotych. Natomiast za możliwość zorganizowania w sercu Krakowa 10-dniowych Targów Wielkanocnych - 54 tys. zł. Zdaniem radnych ze Starego Miasta gmina powinna czerpać większe zyski z wynajmu powierzchni największego placu Europy. Uważają też, że organizatorów tak dużych i prestiżowych imprez trzeba wyłaniać w przetargach lub otwartym konkursie ofert.
Radni z Dzielnicy zwrócili się w tej sprawie z wnioskiem do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
- Brak monopolu na organizację targów na Rynku mógłby doprowadzić do tego, że do kasy miasta zacznie wpływać więcej pieniędzy z wynajmu Rynku. Obecne zyski są zdecydowanie za małe - mówi Tomasz Daros, przewodniczący Rady Dzielnicy I Stare Miasto.
Firma Artim, która wraz z Krakowską Kongregacją Kupiecką od lat zajmuje się organizacją targów na Rynku Głównym, nie kryje zdziwienia uchwałą radnych z „jedynki”. - Dlaczego ma być organizowany przetarg na imprezę przez nas wymyśloną? - pyta Zygfryd Roman Gawrysiak, przewodniczący rady nadzorczej i były wieloletni prezes Artimu.
Właściciele firmy wskazują, że na inne wydarzenia targowe organizowane na Rynku Głównym, jak np. Cepeliada, również nie są ogłaszane przetargi. - Każdy, kto chce zrobić imprezę podobną jak nasze, może zgłosić się z wnioskiem do magistratu - wyjaśnia Dariusz Michalak, obecny prezes Artimu.
Jego zdaniem w przypadku przetargu na organizację targów bożonarodzeniowych i wielkanocnych stracą wszyscy. - Bardzo łatwo ktoś może zepsuć coś, co my budujemy od 27 lat. Nie wyobrażam sobie, aby firma bez doświadczenia, własnych obiektów i dekoracji z marszu mogła podjąć się organizacji tych targów - dodaje Dariusz Michalak.
Targi, a nie odpustowe stragany
Z kolei Jan Niedośpiał z Fundacji Stańczyka przyznaje, że brak przetargu na organizatora targów może wzbudzać kontrowersje.
- Konkursy i przetargi powinny być rozpisywane przez samorządy wszędzie tam, gdzie jest to tylko możliwe. Ponadto w przypadku wydarzeń, które są wizytówką naszego miasta, cena nie powinna stanowić głównego kryterium wyboru najlepszej oferty. A każdy przetarg powinien być przejrzysty - komentuje Jan Niedośpiał.
Radni ze Starego Miasta są przekonani, że wprowadzenie przetargów na targi pomoże w wyeliminowaniu z oferty masowych produktów pochodzenia głównie dalekowschodniego, które można spotkać na jarmarkach i odpustach w całej Polsce.
Zdaniem radnych z „jedynki” otwarty wybór organizatora targów powinien przyczynić się też do staranniejszego doboru wystawców oraz zapewnić miejsca na straganach przede wszystkim autentycznym wytworom sztuki ludowej oraz rękodzieła artystycznego, a także produktom rzemieślniczym mającym oparcie w lokalnej tradycji.
- Od kilku lat podnosimy argument, że na Rynku Głównym odbywa się za dużo imprez i różnego rodzaju wydarzeń - komentuje przewodniczący Tomasz Daros. - Faktycznie ich liczba spadła, a część z nich przeniosła się na Mały Rynek. Jednak nie jest wyjątkiem sytuacja, kiedy na scenie danej imprezy nic się nie dzieje, a na stoiskach dookoła sprzedawane są produkty z Chin - dodaje radny ze Starego Miasta.
Artim broni się, że organizowane przez nich targi są wolne od wszechobecnej tandety.
- Wygląd naszych kiosków wyłonił konkurs, organizowany przez miasto na początku lat 90. ubiegłego wieku. A na scenie podczas targów występują artyści ludowi, ponieważ stawiamy na podtrzymywanie regionalnych tradycji z Małopolski - przekonuje prezes Artimu.
Władze firmy podkreślają również, że z tytułu m.in. opłaty za wynajem płyty Rynku, w zeszłym roku wpłaciła do kasy miasta ok. 270 tys. zł. W tej kwocie mieszczą się koszty dotyczące wszystkich imprez, jakie Artim organizuje w centrum Krakowa (oprócz targów to np. Festiwal Pierogów czy też Jarmark Rzemiosła). Przyniosły one spółce przychód na poziomie 3,1 mln zł. Po odjęciu kosztów działalności, Artim odnotował w zeszłym roku zysk 471 tys. zł.
Zarządzenie zamiast przetargu
Żadnego problemu w tym, że na organizację targów na Rynku nie są ogłaszane przetargi, nie widzą krakowscy urzędnicy.
Wydział Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta informuje, że targi bożonarodzeniowe i wielkanocne znajdują się w stałym kalendarzu cyklicznych imprez na Rynku Głównym. Organizacja targów odbywa się w oparciu o trzyletnie umowy cywilno-prawne zawarte z organizatorem. Obecna umowa na realizację targów bożonarodzeniowych została zawarta na lata 2015-2017, a w przypadku targów wielkanocnych na lata 2016-2018.
Urzędnicy wyjaśniają, że trzyletni okres obowiązywania umowy wynika z zasad określonych w zarządzeniu prezydenta sprzed pięciu lat.
- Nie przewiduje ono obowiązku udostępniania gminnych nieruchomości pod organizację imprez w ramach przetargu. Takie postępowanie nie jest zasadne przy tego rodzaju przedsięwzięciach, ponieważ dotychczas nie zdarzały się przypadki, aby więcej niż jeden podmiot wnioskował o organizację takiej samej imprezy w tym samym miejscu i czasie - informuje Jan Machowski z krakowskiego magistratu.
Te same argumenty urzędnicy powtarzali w 2012 r., kiedy w „DP” również pisaliśmy o wątpliwościach dotyczących braku przetargu na targi w Rynku. Jednak takie wyjaśnienia nie przekonują miejskich aktywistów. - To, że w 2012 roku tłumaczono, iż nikt poza jedną firmą nie zgłosił się do organizacji targów, nie oznacza, że nic w ciągu czterech lat się nie zmieniło. Być może pojawiły się nowe firmy, które będą teraz tym zainteresowane - komentuje Jan Niedośpiał.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?