Jeśli ktoś spodziewał się, że po zakończeniu nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Krakowa stanowisko wiceprezydenta straci Katarzyna Król, to mocno się rozczarował. Tak naprawdę odpowiedzialna za edukację w mieście wiceprezydent nie musiała obawiać się ataków ze strony Platformy Obywatelskiej. Nie tylko dlatego, że bronił jej sam prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, a tylko on może ją odwołać - Platforma nie jest gotowa na radykalną obronę głoszonych przez swoich działaczy poglądów.
W największym skrócie sytuacja wygląda tak: PO jest przeciwna rządowej reformie edukacji (likwidacji gimnazjów), za jej wdrożenie w mieście odpowiada Katarzyna Król, która dostała to stanowisko dzięki PO, ale reformę wprowadza w pełnej zgodzie z kurator oświaty Barbara Nowak z PiS. Według samej wiceprezydent, robi to świetnie, według jej politycznych - do niedawna - mocodawców, szkodzi krakowskim szkołom i uczniom. Bez względu na to, kto ma rację, nie da się ukryć - zamieszanie jest spore.
Naturalne wydaje się, że skoro PO nie zgadza się z działaniami promowanej kiedyś przez siebie wiceprezydent, to się od niej odcina. A skoro partia nadal uważa, że z krakowską oświatą dzieje się źle i trzeba kogoś nowego odpowiedzialnego za tę dziedzinę, to robi wszystko, by do tego doprowadzić. Wprawdzie o ewentualnym odwołaniu Katarzyny Król decyduje prezydent Jacek Majchrowski, ale przecież Platforma tworzy z nim koalicję. Może więc wpływać na prezydenta, by wprowadził rozwiązania postulowane przez koalicjanta (czytaj: odwołał panią Król).
A co w sytuacji, gdy prezydent się na to nie zgadza? Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa dopiero wtedy, gdy znajdziemy ją na zupełnie inne pytanie: co dla Platformy jest ważniejsze - losy krakowskiej oświaty, dobro dzieci, szkół i nauczycieli czy też trwanie koalicji z prezydentem?
Kiedy czytam oświadczenie Aleksandra Miszalskiego szefa krakowskiej PO, od razu wiem, że ważniejsza jest koalicja. „Wyrażamy głęboką troskę o stan edukacji w Krakowie i liczymy na to, że Pan Prezydent przyjrzy się wnikliwie sytuacji oraz podejmie odpowiednie kroki, by zredukować poziom negatywnych emocji i podjąć dialog ze środowiskiem nauczycielskim, dyrektorami, rodzicami i uczniami” - to fragment jego pisma po środowej sesji Rady Miasta. A ja między wierszami czytam, że gdyby PO była bardziej stanowcza w obronie uczniów i szkół, żądałaby od prezydenta odwołania wiceprezydent pod groźbą zerwania koalicji. Ale tego nie zrobiła! Dlaczego? Mam nieodparte wrażenie, że w trosce o posady dla swoich ludzi w radach nadzorczych i zarządach miejskich spółek. Spodziewam się więc kolejnych oświadczeń o głębokiej trosce o brak koordynacji przy prowadzeniu remontów czy o zabudowywanie kolejnych terenów zielonych.
Wielu krakowian taką głęboką troskę ma głęboko gdzieś.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?