Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostawa towarów na Rynek nie autami, lecz rowerami?

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Na czerwono zaznaczone są punkty przesiadkowe i trasy przejazdu rowerów na Rynek
Na czerwono zaznaczone są punkty przesiadkowe i trasy przejazdu rowerów na Rynek
Kontrowersje. To najnowszy pomysł urzędników. Handlowcy z centrum nie zostawiają na nim suchej nitki

Urzędnicy właśnie zaprezentowali kolejny pomysł na ograniczenie ruchu samochodowego na Rynku Głównym. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu proponuje utworzenie systemu punktów przesiadkowych, gdzie kurierzy i kierowcy pojazdów dostawczych przesiadaliby się na rowery typu cargo.

- Dzięki temu mogliby zapewnić zaopatrzenie obiektów handlowych czy instytucji w centrum przez całą dobę - zachwala pomysł Michał Pyclik z ZIKiT. Z tzw. towarowych jednośladów skorzystać mogliby dostawcy, którzy mają do przewiezienia paczki i towary o wadze do 100 kg.

ZIKiT proponuje utworzenie sześciu punktów przesiadkowych - na ulicach: Kopernika i Strzeleckiej, Miodowej i Starowiślnej, Dunin-Wąsowicza i Syrokomli, na Plantach Dietlowskich, na Skarbowej i Krupniczej, Łobzowskiej i Biskupiej oraz Warszawskiej i Ogrodowej. W tych miejscach dostawcy mogliby skorzystać z dwóch miejsc parkingowych i z dwóch rowerów typu cargo do wypożyczenia. - Jeśli uda się zrealizować projekt, to na początku chcielibyśmy udostępniać rowery przedsiębiorcom za darmo, a potem będą musieli zarejestrować się w naszym systemie - tłumaczy Michał Pyclik.

Z rybami na rower nie wsiądą

Jednocześnie urzędnicy nie chcą zamykać Rynku Głównego i okolicznych ulic dla dostaw samochodowych. Udział w tym rowerowym eksperymencie będzie dobrowolny. Teraz urzędnicy mają dyskutować o projekcie z naukowcami i studentami z Politechniki Krakowskiej. Dopiero po zakończeniu tych konsultacji poznamy ostateczny kształt systemu rowerowych dostaw. A jego koszt może wynieść 120 tysięcy złotych.

Tymczasem kupcy, którzy mają lokale w ścisłym centrum miasta, mówią wprost, że urzędnicy najpierw powinni się zastanowić, zanim zaproponują nierealne rozwiązania.

- Nie wiem, czy urzędnicy zdają sobie sprawę choćby z tego, że są rygorystyczne zasady przewożenia wielu produktów, np. ryb nie można dowozić niecertyfikowanymi pojazdami, tym bardziej rowerami - mówi Leszek Lejkowski, wiceprezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. Problemem są też dostawy świeżych produktów wymagających transportu w chłodni.

Te wątpliwości podziela właściciel jednej z firm kurierskich. - Podczas opadów deszczu i śniegu skorzystanie z rowerów towarowych jest praktycznie niemożliwe - argumentuje Marcin Piwowarski.

Zyskają mieszkańcy i turyści

Zupełnie inaczej na pomysł urzędników patrzą rowerzyści. - To nie jest żadna fanaberia, takie rozwiązania są coraz częściej spotykane w krajach zachodnich - mówi nam Marcin Dumnicki ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów. Jako przykład podaje Kopenhagę, gdzie kurierzy dostarczają przesyłki do centrum za pomocą jednośladów z napędem elektrycznym. Jednak taka opcja dostawy nie jest tanim rozwiązaniem.

- Ceny towarowych rowerów bez wspomagania zaczynają się od trzech, czterech tysięcy złotych, ale za markowy egzemplarz trzeba zapłacić już nawet kilkanaście tysięcy - wylicza Marcin Dumnicki. Jego zdaniem na ograniczeniu ruchu samochodów dostawczych w centrum zyskają przede wszystkim mieszkańcy i turyści.

Podobnie uważa Jacek Gil, który od lat prowadzi firmę kurierską dostarczającą paczki tylko na rowerach. - Największym problemem będzie tu zmiana przyzwyczajeń kierowców na co dzień korzystających z samochodów dostawczych - przyznaje. Podkreśla jednak, że dzięki jednośladom typu cargo firmy transportowe zaoszczędzą czas, bo nie będą musiały szukać miejsc postojowych na Rynku.

Rynek jak wielki parking

Towarowe rowery to tylko jeden z pomysłów urzędników miejskich na ograniczenie liczby samochodów (głównie dostawczych) wjeżdżających na Rynek Główny. Centralny punkt miasta zaczął bowiem w ostatnim czasie przypominać wielki parking, a turyści zwiedzający Rynek muszą przeciskać się między autami. Na początku stycznia urzędnicy przedstawili katalog zmian, które chcieliby wprowadzić. Wśród nich znalazło się m.in. skrócenie czasu dostaw do godz. 8 rano.

Obecnie dowóz towarów do restauracji i pubów dużymi pojazdami dostawczymi jest bowiem dozwolony od godz. 23 do 10 rano, gdy ruch turystyczny jest już bardzo duży. A dostawcy nie muszą mieć specjalnych wjazdówek.

Kupcy i mieszkańcy wysłali do magistratu kilkadziesiąt uwag do pomysłu urzędników. W swoich listach podkreślali, że gdyby dostawy były możliwe tylko do godz. 8 rano, to mieliby problem np. z odebraniem nowej lodówki czy pralki. Większość sklepów zaczyna bowiem dowozić swoje produkty dopiero po godz. 8.

Tomasz Popiołek, dyr. magistrackiego Wydziału Spraw Administracyjnych, podkreśla, że uwagi są analizowane i do końca marca zostaną przedstawione ostateczne rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski