Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwone światło i narkotyki

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Arkadiusz Gorczyca ze zdjęciem nieżyjącego syna Oskara
Arkadiusz Gorczyca ze zdjęciem nieżyjącego syna Oskara fot. Anna Kaczmarz
Kontrowersje. Arkadiusz Gorczyca od trzech lat walczy z prokuraturą i sądami o ukaranie kierowcy, który śmiertelnie potrącił jego syna.

- Codziennie jestem na grobie syna. Jego śmierć traktuję jak daleki wyjazd. Dzięki temu i wsparciu rodziny mam wciąż siłę walczyć o sprawiedliwość - mówi Arkadiusz Gorczyca, który ponad trzy lata temu stracił dziecko w wypadku samochodowym na ul. Opolskiej w Krakowie.

15-letni wówczas Oskar zginął potrącony na przejściu dla pieszych. Co prawda, chłopiec wszedł na pasy na czerwonym świetle, ale kierowca, który na niego najechał był pod wpływem narkotyków.

Po dwóch umorzeniach sprawy przez prokuraturę pan Arkadiusz zdecydował się skierować do sądu prywatny akt oskarżenia. Sąd także umorzył postępowanie, ale po złożeniu zażalenia, instancja odwoławcza uchyliła tę decyzję. Sprawa jest nadal w toku.

Do tragedii doszło 19 grudnia 2013 r. około godz. 18.30. Ulicą Opolską w stronę al. 29 Listopada jechał ford focus. Gdy auto było dwieście, trzysta metrów przed przejściem dla pieszych, kierowca zauważył grupę chłopców. Nagle, mimo czerwonego światła, kilku z nich wbiegło na pasy, a reszta została na chodniku.

Gdy jedna grupa dzieci stała już po drugiej stronie drogi, na jezdnię wbiegł Oskar. Kilka sekund później potrącił go nadjeżdżający ford. Nastolatek zmarł następnego dnia w szpitalu.

Początkowo sprawa wydawała się prosta. Chłopiec złamał podstawowy zasady bezpieczeństwa. Dwóch biegłych, którzy przeprowadzili rekonstrukcję wypadku, nie miało tylko pewności, z jaką prędkością jechało auto, ponieważ nie było śladów hamowania przed potrąceniem pieszego. Kierowca twierdził, że na liczniku miał około 50 km/h. Biegli przyjęli, iż mógł mieć od 80 do ponad 100 km/h. W tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. Ponadto kierowca jechał środkowym pasem, choć według przepisów powinien być na prawym.

Najbardziej bulwersujące jest jednak to, że kierowca który potrącił nastolatka, był pod wpływem narkotyków. Stężenie THC we krwi Konrada S. (4,1 ng/ml) biegły zakwalifikował jako wywołujące stan nietrzeźwości. Ekspert porównuje, że taka ilość narkotyku odpowiada przynajmniej jednemu promilowi alkoholu we krwi.

W opinii biegłego czytamy, że po zażyciu marihuany pogorszeniu ulega czas reakcji kierowcy i ocena odległości. „Może dojść do zaburzeń widzenia, halucynacji”. Biegły stwierdza, że kierowca jechał zbyt szybko, ale nie ma pewności, że było to spowodowane narkotykami.

Prokurator Bogusław Wściubiak uznał, iż ofiara wypadku sama jest sobie winna i dwukrotnie umorzył sprawę. Ojciec Oskara nie poddał się jednak i złożył do sądu prywatny akt oskarżenia. I ta sprawa została szybko umorzona. Sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w opinii biegłych. Jednak po zażaleniu, złożonym przez pełnomocnika Gorczycy, sąd odwoławczy nakazał jeszcze raz przyjrzeć się sprawie.

Tym razem sąd rejonowy zlecił następną opinię biegłych od wypadków drogowych. Problem polega na tym, że wyznaczył do tego eksperta z Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych przy Politechnice Krakowskiej. - Czyli z tego samego ośrodka, w którym pracuje biegły, który sporządził już pierwszą, wadliwą moim zdaniem opinię. To budzi wątpliwości co do bezstronność kolejnej ekspertyzy - twierdzi ojciec Oskara.

Dziesięć dni temu w programie Telewizji Polskiej „Magazyn Ekspresu Reporterów“ ukazał się reportaż poświęcony tej sprawie. Pięć dni wcześniej, podczas zbierania do niego materiału filmowego sąd zmienił swoją pierwszą decyzję i zlecił wydanie opinii biegłym z Warszawy.

- Eksperci mają cztery miesiące na zrekonstruowanie wypadku z uwzględnieniem, że kierowca był pod wpływem narkotyków - mówi mecenas Agnieszka Piasecka-Klimczyk, pełnomocnik rodziny nastolatka.

W sprawę zaangażował się Janusz Popiel, ze stowarzyszenia „Alter Ego”, które pomaga ofiarom wypadków. - Po przeanalizowani akt sprawy doszliśmy do wniosku, że dotychczasowi biegli popełnili kilka błędów w opinii. Między innymi dotyczących wpływu narkotyków na reakcje kierowcy - mówi Popiel.

Ekspert twierdzi, że najsłabszym ogniwem polskiego wymiaru sprawiedliwości są właśnie biegli sądowi. - Ich opinie są często uważane przez sądy za najważniejsze dowody w sprawie. Jeśli ekspertyzy są wadliwe, dochodzi do takich sytuacji, jak w sprawie 15-letniego Oskara - dodaje Popiel. „Alter Ego” wysłało również pismo do ministra sprawiedliwości z prośbą o przyjrzenie się tej kontrowersyjnej sprawie.

Opinia biegłych z Warszawy będzie kluczowa w tej sprawie. - Mam nadzieję, że po kilku latach walki sprawiedliwość w końcu zatriumfuje - mówi ojciec Oskara.

***

Ciężka walka rodziny

  • 19 grudnia 2013. Dochodzi do śmiertelnego wypadku na Opolskiej w Krakowie. Sprawą zajmuje się prokuratura.
  • 26 marca 2014. Prokuratura umarza postępowanie. Śledczy, na podstawie opinii biegłych, uznali, że narkotyki nie miały wpływu na jazdę kierowcy. Rodzina Oskara wnosi zażalenie.
  • 26 marca 2015. Prokuratura po raz drugi umarza sprawę.
  • 10 grudnia 2015. Rodzina nastolatka składa w Sądzie Rejonowym w Krakowie prywatny akt oskarżenia.
  • 31 marca 2016. Sąd umarza sprawę. Rodzina wnosi zażalenie do sądu odwoławczego.
  • 20 maja 2016. Sąd odwoławczy uchyla umorzenie. Sprawa wraca do sądu rejonowego.
  • 19 stycznia 2016. Sąd nakazuje sporządzenie kolejnej opinii biegłych z rekonstrukcją wypadku. Eksperci z Warszawy mają na to cztery miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czerwone światło i narkotyki - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski