Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Gadocha z Tramwaju Kraków: Pan z tych Gadochów? Tak! [ZDJĘCIA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Rozmowa z 27-letnim piłkarzem Tramwaju Robertem Gadochą, dalekim krewnym słynnego piłkarza o tym samym imieniu i nazwisku, na co dzień ratownikiem na polu walki.

- Jaki stopień pokrewieństwa łączy Pana z byłym asem Legii Warszawa i reprezentacji?

- Mój dziadek Jan był dalekim kuzynem jego dziadka. Pochodził też z Krakowa, ale już, niestety, nie żyje.

- Znakomity lewoskrzydłowy grał w Polsce w latach 60. i 70. Widział go Pan na archiwalnych nagraniach telewizyjnych?

- Tak, ale nie tylko na nich. Jako dziecko byłem nawet na meczu oldbojów w Krakowie, na który przyjechał z Orłami Górskiego.

- Obaj pochodzicie z Krakowa. On był wychowankiem Garbarni, potem grał w Wawelu, skąd przeszedł do Legii. A Pan?

- Grałem w Zwierzynieckim i Wawelu, potem występowałem w klasie A i B w podkrakowskich klubach oraz lidze szóstek. W Tramwaju jestem od #rundy wiosennej. Przyszedłem do niego ze Zrywu Przesławice.

- Różnicie się oczywiście piłkarską klasą, ale też wzrostem. Były gwiazdor ma 170 cm wzrostu.

- Ja 192, a więc jestem wyższy o głowę. Ale jego technika by mi się przydała. W tamtych czasach był uważany za najlepszego lewoskrzydłowego na świecie. Gdy byłem młodszy, też grałem na lewym skrzydle, ale teraz już nie mam tej szybkości. Gram na środku ataku. Lubię mieć piłkę przy nodze, ale wiadomo: dla napastnika najważniejsze są gole.

- Były znakomity napastnik nie zdobywał ich zbyt wiele. A Pan?

- Niestety, w Tramwaju nie strzeliłem jeszcze bramki. Moja praca nie pozwala mi na to, żebym był na każdym meczu i treningu, dlatego trudno mi się przebić do pierwszego składu.

- Gdzie Pan pracuje?

- Jestem żołnierzem zawodowym, starszym szeregowym. Pracuję w jednostce powietrznodesantowej w Krakowie na etacie ratownika na polu walki. Udzielam pomocy rannym. Ukończyłem kursy w tym zakresie. W wojsku służę od pięciu lat. Często zdarzają się przypadki, że trzeba pomóc komuś na ulicy, na chodniku. Ja też pomogłem. W wojsku służę od pięciu lat. Zarobki są dobre. Polecam każdemu. Mam perspektywy rozwoju. Moje ambicje w wojsku sięgają wysoko, tylko trzeba na to czasu.

- Dlaczego ciągle Pan gra?

- Bo to moja pasja. Tylko i wyłącznie. Nie biorę za to żadnych pieniędzy. Cieszę się grą jak dziecko. To sama przyjemność pobiegać za piłką, zmęczyć się.

- Ma Pan inne hobby?

- Wojsko wzbudziło we mnie pasję do strzelectwa. Fajnie, że mam możliwość postrzelania. Trafiam w dziesiątki i dziewiątki. Częściej niż do... bramki.

- Zdarzają się sytuacje, w których ktoś pyta Pana o związek ze słynnym piłkarzem?

- Codziennie. Gdy się przedstawiam, przeważnie pada pytanie: „Z tych Gadochów?”. Zadają mi je szczególnie osoby ze starszego pokolenia i moi rówieśnicy, którzy interesują się kadrą Górskiego. Młodsi ludzie raczej nie znają słynnego Gadochy.

- Czy kiedykolwiek ta zbieżność imienia i nazwiska pomogła Panu w jakiejś życiowej sytuacji?

- Tak, gdy studiowałem w Krakowie na Uniwersytecie Pedagogicznym na kierunku stosunki międzynarodowe. Okazało się, że mój profesor był dobrym kolegą Roberta Gadochy. I wydaje mi się, że dał mi piątkę z powodu tej znajomości. Podczas egzaminu pisemnego - jednego z najtrudniejszych na studiach #- przechodził koło mnie i zobaczył moje nazwisko. Zapytał: „Z tych Gadochów”? Odparłem: „Z tych”. A on na to: „Ja z Pana rodziną w piłkę grałem”.

- Jaki jest Pana rodzinny status?

- Mam żonę Sylwię, jesteśmy dwa lata po ślubie, dzieci jeszcze nie posiadamy, mamy tylko pieska. Mieszkamy na Prądniku Białym.

- Czy ktoś jeszcze uprawia sport w Pana rodzinie?

- Mam starszą siostrę Joasię. Nie uprawia sportu, ale gdy byliśmy dzieciakami, to często kazałem jej zakładać korki i grać ze mną w piłkę. Żona też nie ma nic wspólnego ze sportem. Nie jesteśmy rodziną sportowców, ale lubimy aktywnie spędzać czas.

- Ma Pan jeszcze jakieś piłkarskie marzenie?

- Już nie, bo trzeba było wrócić na ziemię. Jako dzieciak chciałem wiele osiągnąć, a teraz gram amatorsko, dla przyjemności. Chciałbym jak najwięcej trenować, jak najwięcej dawać z siebie i grać w pierwszym składzie Tramwaju.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski