Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar kamienicy na Kazimierzu. Policja wyjaśnia przyczyny

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
W opuszczonym przez lata budynku inwestor zamierza zrobić hotel. Prace przerwał pożar.

W remontowanej kamienicy na krakowskim Kazimierzu w nocy z czwartku na piątek (24-25.05) wybuchł pożar. Inwestor planował zrobić tam hotel, wcześniej rozbierając część budynku. Konstrukcja została jednak mocno strawiona przez ogień, głównie poddasze budynku. Przyczyny pożaru nie są na razie znane.

Nie ma poszkodowanych

Ogień pojawił się o godzinie 23.09. Akcja 5 zastępów straży pożarnej, 22 strażaków, trwała do godziny 2.14. Straż pożarna potwierdza, że nie było osób poszkodowanych. Doszczętnie spaliło się poddasze, wystrzelił z niego w górę potężny słup ognia i dymu. Konstrukcja budynku ucierpiała w mniejszym stopniu.

Kraków. Pożar kamienicy na rogu ulic Miodowej i Bożego Ciała...

Skontaktowaliśmy się z Firmą Remontowo-Budowlaną „FF-Bud”, która prowadziła prace w budynku, ale jej przedstawiciel nie chciał udzielać zbyt wielu informacji. Nie odpowiedział m.in. na pytanie, co mogło się wydarzyć, że doszło do pożaru. Prace rozbiórkowe wykonano już w ponad 50 proc.

Kamienica przez lata była opuszczona. Straszyła swoim wyglądem bywalców kawiarni po drugiej stronie ulicy. W maju rozpoczęła się rozbiórka części budynku, pojawiły się rusztowania. W jego miejscu miał powstać kolejny hotel na Kazimierzu.

W zabytkowej kamienicy często przebywali bezdomni. Właściciel próbował się ich pozbyć, zabijając drzwi i okna deskami.

Wcześniej działał tam sklep meblowy - na kamienicy widniał napis wykonany dużymi literami „salon meblowy”. Budynek powstał jednak jako dom mieszkalny w latach 1835-1840, a zaprojektował go August Pluszczyński. Później był przebudowywany. Do II wojny światowej właścicielem nieruchomości była żydowska rodzina.

Warto również przypomnieć, że kamienicę (Bożego Ciała 4/ Miodowa 10) stowarzyszenie Miasto Wspólne, które bada reprywatyzację w Krakowie, zgłosiło do prokuratury, sugerując tym samym, że mogło dojść do nieprawidłowości przy jej przejmowaniu czy sprzedaży. Śledczy nadal prowadzą weryfikację postępowań w sprawie krakowskich kamienic, które były prowadzone w minionych latach.

Właściciel: bez komentarza

W maju tego roku zniszczona kamienica i jej otoczenie stały się placem budowy. Pojawiło się blaszane ogrodzenie, rusztowania, robotnicy. Budynek miał zostać nadbudowany, możliwe, że nawet o dwie kondygnacje. Do dziś kamienica miała parter, pierwsze piętro i poddasze. Inwestor informował, że przewiduje zakończenie wszystkich prac do września 2018 roku.

Zadzwoniliśmy do jednego ze współwłaścicieli kamienicy, Michaela Burowskiego. Nie chciał rozmawiać z nami przez telefon, więc umówiliśmy się z nim na miejscu. Gdy dotarliśmy pod kamienicę, otrzymaliśmy wiadomość: „Chciałem poinformować, że po konsultacji z rodziną ustaliliśmy, że nie będziemy udzielać żadnych wywiadów na temat zaistniałej sytuacji”.

Postępowanie w sprawie pożaru prowadzą funkcjonariusze z pierwszego komisariatu policji.

Mieszkańcy Kazimierza już spekulują, m.in. na Facebooku, na temat powodów pożaru budynku. Sugerują, że ogień mogli zaprószyć sami robotnicy lub bezdomni, którzy wrócili do budynku albo znaleźli sobie miejsce na placu budowy, np. na rusztowaniach. Inni mówią z kolei, że to mógł być skutek głupiego wybryku wracających z wieczornej zabawy imprezowiczów. Pojawiają się jednak też głosy: „lepiej spalić, niż dostosowywać do wymogów konserwatora”.

Przypomnijmy, że ostatnio głośno było w Krakowie o innych podpaleniu - spłonęła tężnia solankowa budowana nad Zalewem Nowohuckim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pożar kamienicy na Kazimierzu. Policja wyjaśnia przyczyny - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski