Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liderki z Nowej Huty. Mają odwagę, by zmieniać świat dla siebie i innych

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Od lewej: Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz, Jolanta Adamowicz, Anna Lepszy-Wierzchowska i Julia Ślęczek. Ale liderek jest więcej
Od lewej: Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz, Jolanta Adamowicz, Anna Lepszy-Wierzchowska i Julia Ślęczek. Ale liderek jest więcej Fot. Marzena Rogozik
Ludzie. Są w kwiecie wieku albo świeżo po studiach. Pracują w biznesie, kulturze czy turystyce albo działają społecznie. Łączy je jedno: robią coś dla innych nowohucian, zmieniają otoczenie dzielnicy i wyciągają sąsiadów z foteli. Lokalne liderki uświadamiają im, że chcieć to móc, a siła tkwi w grupie.

Roześmiane, pełne energii, siadają przy stoliku. Godzina pasowała. Nikt nie protestował. Jak one mają na to czas? Przecież jest rodzina, dzieci albo wnuki, sprzątanie, gotowanie, zakupy albo praca. One potrafią łączyć to wszystko i naprawdę świetnie im to wychodzi. O lokalnych liderkach, nowohuckich działaczkach jest coraz głośniej.

Huragan pomysłów

Małgorzatę Szymczyk-Karnasiewicz z os. Centrum D najczęściej można spotkać przemykającą po dzielnicy na rowerze. Prócz dobrej energii zostawia za sobą kiełkujące w głowie pomysły. Rzuca nimi jak z karabinu: Może karmniki dla ptaków, by ludzie na osiedlu nie dawali im chleba? A co powiecie na Święto Podwórek - tak, żeby się wszyscy lepiej poznali? No i Małgorzata ma atut: nie tylko mówi, ale i działa.

Teraz jest jej pełno, ale zaczęło się dwa lata temu bardzo niepozornie - od warsztatów w Teatrze Łaźnia Nowa. - Tam poczułam zew lokalnej liderki. Mieszkałam w Nowej Hucie wiele lat i wreszcie przyszedł ten moment, w __którym postanowiłam zrobić coś dla dzielnicy - wspomina Małgorzata Szymczyk-Karnasiewicz. Wymyśliła projekt dla seniorów „Chcę, mogę, potrafię. Aktywni 60+”. - Nie byłam osobą rozpoznawalną, jestem tylko fotografką, ale się odważyłam i wyszłam z inicjatywą - wspomina Gosia. Chciała, by także seniorzy się odważyli, zrozumieli, że od nich tak wiele zależy, a ich pomysły mają szansę na realizację.

No i się zaczęło. Zorganizowała spacer badawczy, podczas którego mieszkańcy wskazali wszystkie trudności infrastrukturalne na os. Centrum D. Po spacerze złożyli radnym raport. Nie minęło pół roku, gdy wyremontowano chodnik, położono fragment nowego i wybrukowano zatoczkę. Prawdziwe „Chcę, mogę, potrafię”. Ale pomysłów było więcej. Skupieni wokół Gosi mieszkańcy obsadzili donice przed Nowohuckim Centrum Kultury, organizowali potańcówki retro nad Zalewem Nowohuckim, aktywni seniorzy odnowili też osiedlowe miejsce spotkań.

- Na starej, sfatygowanej ławeczce między os. Centrum D a Handlowym codziennie spotkałam panów, którzy wychodzili na spacer, robili rundkę po osiedlu i __siadali, żeby jeszcze trochę podyskutować - wspomina Gosia Szymczyk-Karnasiewicz. Seniorzy i sąsiedzi wzięli więc pędzle w dłoń i odświeżyli ławeczkę, nadając jej koloru. - Z ławeczką poszłabym krok dalej i zrobiła wokół niej jeszcze bardziej kolorową przestrzeń - włącza się Anna Lepszy-Wierzchowska. - Posadziłabym wokół kolorowe kwiaty, niech to będzie najbardziej barwne miejsce w __Krakowie - dodaje.

Anna Lepszy-Wierzchowska rozkręca Nową Hutę na drugim biegunie. Gosia bardziej z seniorami, Anna - z dzieciakami. Obie poznały się oczywiście przy okazji osiedlowej akcji - zbiórki karmy dla psów ze schroniska. By zająć czas dzieciom, na osiedle z edukacyjnym wózkiem Mobile School przyjechała właśnie Anna z nowohuckiej Fundacji Ukryte Skrzydła (dawniej Fundacji Teatru Ludowego). To najbarwniejsza i najmocniej zaangażowana (zresztą od 9 lat) streetworkerka z osiedla Teatralnego. Jej żywioł to praca z dziećmi, w ich środowisku, na ich podwórkach, na ulicy. Wspólnie bawią się, rysują kredą, ale i uczą się ważnych dla nich wartości. Anna, podobnie jak Małgorzata, ma dziesiątki pomysłów na zaangażowanie mieszkańców Nowej Huty.

Kobieca burza mózgów

Kawa stygnie. Z Gosią i Anią przyszła też Julia Ślęczek i Jolanta Adamowicz. Mówią wszystkie na raz, czasem trzeba je strofować. Miał być wywiad, a spotkanie przerodziło się w wielką burzę mózgów na pomysły dla Nowej Huty.

Julia integruje dzieci, dorosłych i seniorów dzięki swojej przytulnej kawiarni z widokiem na Łąki Nowohuckie. Łancafe to jej przystań, ciche marzenie. Po latach pracy w budownictwie postanowiła je spełnić, a przy okazji poznawać nowohucian. Organizuje tu konkursy, np. ten na zdjęcia Łąk Nowohuckich. Angażuje często amatorów, by złapali za aparat i spróbowali. Potem w kawiarni robi wystawę zwycięskich prac.

- Teraz marzę, by na skwerze między NCK a os. Centrum E zorganizować zajęcia fitness na świeżym powiet- rzu - mówi Julia. Można wspólnie zrobić coś ważnego tylko wtedy, gdy nowohucian wyciągnie się z domów. - Bo ludzie nie mają odwagi funkcjonować w przestrzeni miejskiej, są pochowani w siłowniach, w czterech ścianach. Ja mam tę odwagę, nie boję się wyjść na zewnątrz - mówi Gosia. - Działam publicznie, by innych ośmielić, choć sama jestem bardzo wstydliwa. W ten sposób walczę z moją słabością i zachęcam innych, by zobaczyli, że i u __nas się da.

Nowohuckie liderki dają impuls do działania, wymyślają i realizują. Jak z „Wymianą ciepła”, czyli akcją zimowego oddawania potrzebującym ciepłych ubrań. - Trzeba ludzi zintegrować, tak by nikt nie czuł się wyobcowany, gdy się przeprowadza do __Nowej Huty - mówi Ania, a Małgorzata dorzuca: - Dobrze byłoby, by na każdym osiedlu była taka lokalna liderka, na którą można liczyć, gdy organizuje się jakąś większą akcję.

Na razie sama jest ambasadorką budżetu obywatelskiego, a całkiem niedawno została też wyróżniona w Poczcie Niezwykłych Krakowian.

Co jeszcze siedzi w głowach nowohuckich liderek? Jola Adamowicz z os. Centrum D chętnie współorganizuje sąsiedzkie spotkania na osiedlu czy świąteczne kolędowanie i ubieranie choinki przed blokiem. Gosia planuje akcję „Modna Nowa Huta”. Chce zaangażować mieszkańców, by pokazali zawartość swoich szaf, zwłaszcza ubrań z początków Nowej Huty, i o nich opowiadali. - W __każdym środowisku potrzebna jest osoba, która dopilnuje ważnych dla społeczności spraw, dopyta, nada sprawie bieg - mówi Julia. One go nadają.

Babki prosto z Nowej Huty

Liderek dzielnica ma więcej. Ola Wyszyńska-Pawlik, reprezentantka nowohuckich mam, ma dwójkę małych dzieci, nie mniej zaangażowanego społecznie męża i absorbującą pracę. Mimo to zrobiła coś niezwykłego - stworzyła grupę kobiet z Nowej Huty, która liczy już blisko sto pań. Przyjaźnią się, wspólnie ćwiczą i rozwijają swe pasje.

Grupa „Babki z Nowej Huty” - bo tak się nazwały - powstała, bo po urodzeniu pierwszego dziecka Ola nie miała w Nowej Hucie nikogo, z kim mogłaby pogadać i aktywnie spędzić czas. Przyjechała tu ze Śląska, więc znajomych zostawiła w rodzinnym mieście. - Ta inicjatywa wyszła z egoistycznej potrzeby, a przerodziła się w coś pięknego. Dzięki „Babkom” poznałam mnóstwo fantastycznych kobiet, a każda z __nas lepiej poznała siebie - opowiada Ola Wyszyńska-Pawlik.

W grupie kobiety działają już od trzech lat. Najpierw spotykały się na plotki, potem były spotkania tematyczne, warsztaty i zajęcia fitness. Wspólnie szyją i chodzą razem do teatru.

Dzielą się tym, co potrafią. Jeśli ktoś umie szydełkować - robi dla innych lekcję szydełkowania. Spotykają się na zajęciach i na kawie: tu tworzą się przyjaźnie, umacnia się zgrany babski team. „Babki z Nowej Huty” są w różnym wieku: od studentek po babcie. Łączy je jedno: wspólne zainteresowania i Nowa Huta. - Dużo jest liderek, liderów zresztą też, powstają fundacje, stowarzyszenia i inicjatywy, takie jak „Babki”. To jest fantastyczne, tylko dobrze byłoby, gdyby potrafili też działać wspólnie, grać do __jednej bramki - podkreśla Ola.

Nowohucianki, aktywistki

„Babki” razem z ARTzoną Ośrodka Kultury im. Norwida robią coś więcej - festiwal kobiet „Heroina. Bohaterka”, który potrwa do 30 marca. - Pracuje przy nim wiele fantastycznych kobiet, a poprzednie edycje spotkały się z bardzo pozytywnym odzewem - mówi Kasia Szczęśniak z ARTzony. - To nas uskrzydla i sprawia, że chcemy robić więcej i __jeszcze lepiej. Bo dziewczyny stanowią silną grupę tworzącą festiwal, są jego siłą sprawczą i gdyby nie one, nie mógłby się odbywać w takiej formie, jak teraz. Od kilku lat ARTzona współpracuje z Olą Wyszyńską-Pawlik i Babkami z Nowej Huty oraz instruktorkami – Kasią Habowską, Alą Płachtą, Agą Wyszyńska-Paluch, Oliwią Jakubik, Agnieszką Malec. W tym roku dołączyły także: Marta Kozłowska, Agnieszka Wyrwał, Katarzyna Żeglicka, Kinga Karp i Małgorzata. Wszystkie fantastyczne kobiety, które sprawiają, że festiwal jest wyjątkowy.

Bo kobiety z Nowej Huty są bardzo aktywne. - To dla nas wielka przyjemność móc współpracować z wieloma z nich. Satysfakcję sprawia nam też możliwość stworzenia dobrego programu dla nowohucianek. Takiego, który sprawi, że dziewczyny będą wracać do nas z przyjemnością również z __rodzinami - podkreśla Gosia Hajto z ARTzony.

Udaje im się. ARTzona zorganizowała nawet warsztaty stolarskie czy zajęcia z samoobrony i asertywności WenDo. - To dla nas ważne, że nie jesteśmy anonimowe, że nas znają i wiedzą, że w każdej chwili mogą na nas liczyć -__podkreślają.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski