Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowskie ZOO od zaplecza. Baby i Citta mają pedicure każdego dnia. Znają języki i cyrkowe sztuczki

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Każdego dnia Baby i Citta mają robiony pedicure. Chętnie wystawiają nogi do polerowania paznokci
Każdego dnia Baby i Citta mają robiony pedicure. Chętnie wystawiają nogi do polerowania paznokci Fot. Dorota Maszczyk
Tego o mieszkańcach krakowskiego ogrodu zoologicznego raczej nie wiedzieliście. Opiekunowie zwierząt opowiadają nam o charakterach swoich podopiecznych, o przygodach, jakie spotkały ich podczas pracy i o tym, co robią, aby ich ulubieńcy się nie nudzili.

Baby i Citta to krakowskie słonice indyjskie i prawdziwe gwiazdy, które dwa razy dziennie popisują się przed gośćmi zoo swymi umiejętnościami. Przyjechały do Krakowa z hiszpańskiego Terra Natura Park w Walencji w 2006 roku, sześć miesięcy po śmierci uwielbianej przez krakowian Birmy.

Obie słonice mają za sobą bogatą i niełatwą przeszłość. Urodziły się na wolności, ale gdy miały zaledwie rok, zostały złapane, aby pracować w cyrkach. Baby była tresowana we Włoszech, a Citta w Niemczech i w Austrii. Nauczyły się więc komend wydawanych w kilku językach i cyrkowych sztuczek. Potrafią podawać „łapy”, „stawać” na trąbie, pięknie ja wyginać i spełniać wiele innych poleceń.

Cyrkowy namiot, jazda w ciasnej przyczepie, ciągły hałas i podróże - tak przez 30 lat wyglądało ich życie. Nie były szczęśliwe, zaczęły reagować agresją. Po latach właściciele cyrku postanowili więc się z nimi rozstać.

W 2004 roku Baby została przewieziona do Terra Natura Park w Hiszpanii, a rok później dołączyła do niej młodsza Citta. Wydawałoby się, że trafiły do raju. Wielkie tereny, warunki zbliżone do naturalnych. Okazuje się jednak, że samicom trudno było się zaaklimatyzować w zżytym już stadzie, złożonym z kilkunastu osobników. Nie były akceptowane. Trzymały się więc na uboczu i zaprzyjaźniły.

Gdy w 2006 roku Kraków zaczął szukać nowych słoni, zaproponowano nam właśnie dwie przyjaciółki z Walencji. W stolicy Małopolski na starość znalazły przyjazny dom, w którym wydają się być szczęśliwe. Baby ma dziś 57 lat i jak na starszą samicę przystało, jest przewodniczką „stada”. Citta ma 38 lat i czasami usiłuje przejąć przywództwo, zwłaszcza gdy pokłóci się ze starszą przyjaciółką.

Słonice są przewidywalne
Słonie to największe żyjące współcześnie zwierzęta lądowe. Waga samców dochodzi do 5,5 tony, a samic 3-4,5.

Słonie indyjskie na wolności występują w Indiach, Chinach, na Cejlonie, Sumatrze i Borneo. W Azji wykorzystywane są jako zwierzęta pociągowe, juczne i wierzchowe. Niestety, słonie indyjskie są też gatunkiem zagrożonym wyginięciem.

Ciąża u słoni trwa około 22 miesiące. Rodzi się jedno młode ważące do 100 kg. Jest ono karmione przez matkę mlekiem do 18 miesięcy.

Jak wyjaśnia Józef Skotnicki, dyrektor zoo (w swojej książce „Zwierzęta Krakowskiego Ogrodu Zoologicznego”) tylko nieliczne ogrody prowadza hodowlę słoni. Dlatego w Krakowie nie doczekamy się małych słoniątek. Tutaj przebywają same samice, łagodniejsze i przewidywalne. Samce musiałyby mieć specjalne pomieszczenia , tzw. izolatki oraz urządzenia służące do odłączania ich od samicy, jak również od obsługi i zwiedzających. Wszystko przez tzw. okresy szału - musth. Jest to stan psychiczny, w którym słoń bywa bardzo niebezpieczny, staje się chwilowo nieobliczalny, zdolny do zabicia nawet swego opiekuna, którego normalnie lubi i akceptuje. Wiele ogrodów unika więc hodowli samców.

Słonie dożywają w niewoli nawet do 70-75 lat. - To roślinożercy, którzy każdego dnia muszą zjeść ok. 100 kg pokarmu i wypić ok. 100 litrów wody - opowiada Jerzy Piróg, kierownik w krakowskim zoo.

Poliglotki w słoniarni
Baby i Citta po przyjeździe do Krakowa były bardzo nieufne. Ich opiekunowie: Jarosław Barański i Mirosław Nowak, prawie dwa lata starali się zdobyć ich sympatię, udało się.

W cyrkach słonice były przyzwyczajone do bezpośredniego kontaktu z ludźmi, w europejskich ogrodach zoologicznych od takiej zażyłości jednak się odchodzi. W zoo zwierzęta są oddzielone od pielęgniarzy potężnymi balustradami, chroniącymi przed ewentualnym złym nastrojem czworonogów.

Opiekunowie słoni na początku musieli się nauczyć wydawania słonicom komend w zrozumiałych dla nich językach. - Mówiliśmy więc do nich po hiszpańsku, niemiecku i angielsku - opowiadają panowie. - Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy je uczyć polskiego. Przecież z Krakowa już nie wyjadą.

Dzień z Baby i Cittą zaczyna się o godz. 7 rano. Słonice już od wschodu słońca oczekują na swych opiekunów. Mają słaby wzrok więc nasłuchują i, unosząc trąby, zbierają zapachy. W ten sposób są w stanie z daleka wyczuć, że ktoś się zbliża.

- Wydają powitalne, radosne dźwięki. Wiedzą, że zaraz dostaną coś do zjedzenie - opowiada Mirosław Nowak. - Czekają na jabłka albo pomarańcze. Uwielbiają też czekoladę.

Pedicure i kąpiele
Starsza Baby, jest bardzo uparta i uważna. Jako przewodniczka jest odpowiedzialna za Cittę. Ciągle więc kontroluje sytuację.

- Nasze słonice słyną też z niezwykłego sposobu zasypiania - opowiada dyrektor Skotnicki. - W naturze słonie śpią na stojąco, bardzo krótko. Tymczasem w Krakowie nauczyły się spać na leżąco, na boku. Zdarza się im to na wybiegu. Potrafią zasnąć nawet na 1,5 h. Bywa, że zwiedzający alarmują nas wtedy, że coś się słoniom stało - śmieje się dyrektor. - A one śpią.

Citta bardziej lubi pana Mirka. To jego „prosi” o drapanie za uchem. Jemu też pozwala robić wszystkie zabiegi pielęgnacyjne. Słonie wybierają sobie opiekunów. Wobec obcych potrafią być niebezpieczne, np. uderzyć trąbą lub nadepnąć.

Każdego dnia mają robiony pedicure. Na komendę podają nogi do piłowania szlifierką paznokci, które są też czyszczone i natłuszczane. Słonie kąpie się myjką ciśnieniową. To dla nich masaż skóry. Zaraz po nim biegną do piasku lub błota, aby się wytarzać. Dzięki temu pokrywają się błotną skorupą, która chroni je przed gryzącymi owadami.

Opiekunom zdarzyło się rano znaleźć w słoniarni zęby słonic. Jeden waży prawie kilogram! Zęby trzonowe są wymieniają przez całe życie. Jeden rośnie przez kilka lat, ściera się i jest wypychany od tyłu przez rosnący kolejny.

Wizyty u Citty
Nie każde zwierzę w ogrodach zoologicznych ma wiernych przyjaciół przyjeżdżających specjalnie do nich, nawet z daleka. Citta ma. To jej opiekun z Austrii. Mężczyzna tak związał się ze słonicą, że gdy trafiła do Hiszpanii, regularnie ją tam odwiedzał. Gdy przyjechała do Krakowa od razu się tu pojawił. Doradzał pielęgniarzom, jak się z nią obchodzić. Opowiadał, co lubi, czego nie. Słonica zawsze go poznaje i radośnie wita. Nic dziwnego, przecież słonie słyną z doskonałej pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski