Choć pod Wawelem rządzi koalicji Platformy Obywatelskiej i kojarzonego z lewicą prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków nie udało się wczoraj przeforsować uchwały o in vitro. O jej odrzuceniu przesądzili właśnie radni Przyjaznego Krakowa, choć prezydent zapewniał, że jest gotów wspierać finansowo metodę sztucznego zapłodnienia - dwóch (Rafał Komarewicz, Adam Migdał) zagłosowało przeciw, a Anna Prokop-Staszecka wstrzymała się od głosu.
WIDEO: Bawer Aondo-Akaa, organizator przeciwników in vitro
Autor: Piotr Drabik
Ostatecznie za uchwałą było 19 radnych (głównie z PO, ale dwóch: Tomasz Urynowicz i Stanisław Zięba nie wzięli udziału w głosowaniu), przeciw opowiedziało się 21 (głównie z PiS).
Emocje w sprawie in vitro rozgorzały jeszcze przed rozpoczęciem sesji Rady Miasta Krakowa. Przed magistratem spotkali się zwolenników i przeciwnicy dotowania z miejskiej kasy pozaustrojowego zapłodnienia. W sumie kilkanaście osób. Doszło do utarczek słownych. - In vitro to badanie eugeniczne, powodujące śmierć setek dzieci - podkreślał dr Bawer Aondo-Akaa, organizator pikiety obrońców życia. - In vitro to szansa dla polskich rodzin - krzyczała z kolei Maria Amin z inicjatywy Ratujmy Kobiety.
Równie duże emocje panowały w na sali obrad.- To metoda potwierdzona naukowo. Tylko w ramach rządowego programu dofinansowania in vitro urodziło się 5,3 tys. dzieci - argumentowała radna Małgorzata Jantos (Nowoczesna). To ona była autorką projektu uchwały kierunkowej do prezydenta Krakowa, wzywająca go do opracowania zarysu miejskiego programu wsparcia in vitro. Na podobny krok zdecydowały się samorządy m.in. w Częstochowie i Łodzi. Jantos wskazywała, że bezpłodność jest chorobą społeczną, taką samą jak alkoholizm.
- Na leczenie alkoholizmu rocznie z budżetu miasta wydawane jest 20 mln zł. Stać nas na to, żeby finansować in vitro - podkreślała Jantos. Popierał ją m.in. Wojciech Krzysztonek z PO. - Moje dzieci bawią się z dziećmi, które urodziły się za pomocą metody in vitro. Jeśli bym głosował przeciw tej uchwale, nie mógłbym im spojrzeć potem w oczy - podkreślał Krzysztonek.
Równie mocnych argumentów używali radni PiS. - In vitro to metoda zabijania dzieci - stwierdził radny Adam Grelecki. - Nie ma zgody na to, żeby dzieci powstawały w ten sposób - argumentował Marek Lasota.
Włodzimierz Pietrus, również z PiS, podkreślał, że w mieście „jest masa ważniejszych rzeczy do zrealizowania niż in vitro”. Inż. Antoni Zięba, działacz ruchu „pro life” odczytał na sesji list krakowskich lekarzy potępiający projekt finansowania tej metody z miejskiej kasy.
Dr Bartosz Chrostowski, kierownik Centrum Medycyny Rozrodu Artvimed stwierdził, że z miejskiego programu dofinansowania in vitro korzystałoby w Krakowie ok. 2 tys. par rocznie. - Zapotrzebowanie jest ogromne, ponieważ niepłodność jest chorobą społeczną. W Polsce 20 proc. osób w wieku produkcyjnym ma z tym problem. Jednak skorzystania z in vitro wymaga tylko niewielki ułamek -tym parom nie da się pomóc innymi metodami - tłumaczył dr Chrostowski.
W sprawie dofinansowania in vitro z własną inicjatywą nie wyszedł wcześniej prezydent Majchrowski. -Zostawił tę decyzję radnym. Jednak zawsze pozytywnie wypowiadał się na temat tej metody. Podkreślał, że zna rodziny, w których dzieci urodziły się dzięki in vitro - wskazywała Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Krakowa. Jeszcze przed głosowaniem zapewniła, że w przypadku przyjęcia uchwały Jacek Majchrowski na pewno nie będzie zwlekał z jej realizacją.
Radni z prezydenckiego klubu nie przejęli się jednak deklaracjami swojego lidera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
