Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I liga siatkarzy. Kapitan AGH Arkadiusz Żakieta pierwszy krzyknie, pierwszy klaśnie

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Kapitan siatkarskiej drużyny AGH Kraków ARKADIUSZ ŻAKIETA podsumowuje sezon zasadniczy w pierwszej lidze

- Kapitan siatkarskiej drużyny AGH Kraków ARKADIUSZ ŻAKIETA podsumowuje sezon zasadniczy w pierwszej lidze, że końcówka rozgrywek jest w Pana wykonaniu taka, jakiej można by sobie życzyć.

- Dokładnie tak. Ale oprócz poprzedniego meczu, w Wałbrzychu, przed którym mieliśmy jeszcze szanse na piąte miejsce w tabeli przed play-off, lecz zagraliśmy słabo i polegliśmy 1:3. Miałem chyba tylko pięć punktów w czterech setach, chyba cztery błędy w ataku, a to dosyć sporo.

- Na pozycji atakującego na początku sezonu Pan regularnie grał, później w wyjściowym składzie był Bartłomiej Gajdek.

- Nie było to spowodowane słabą formą, tylko kontuzją pleców. Pięć meczów nie grałem, miałem naciągnięcie w stawie krzyżowo-biodrowym. Bartek dostał szansę, którą wykorzystał, spisywał się bardzo dobrze. Oczywiście mu kibicowałem, bo w tych spotkaniach nie mogłem pomóc drużynie. Przez trzy tygodnie nie odbyłem ani jednej jednostki treningowej. Teraz, jak widać, jest wszystko w porządku.

- Ze swojej postawy w tym sezonie jest Pan zadowolony?

- Po części tak. Wychodziłem w każdym meczu w pierwszym składzie, nie licząc tych spotkań, kiedy miałem kontuzję. Starałam się, jak mogłem. A na pełną ocenę przyjdzie czas po zakończeniu play-off.

- Pana rekord punktowy w meczu w poprzednim sezonie to 29 punktów. W tych rozgrywkach udało się tyle zdobyć?

- Jeszcze nie, najwięcej było 24, 25. W tym ostatnim meczu 22. Jeśli mam wynik powyżej 20 punktów, to jestem bardzo zadowolony. A jeśli drużyna wygrywa, to jest super, zwłaszcza po tak ciężkim meczu jak z Częstochową.

- Tych wyników ponad 20 punktów to, mniej więcej, ile było w tym sezonie było?
- Pięć do siedmiu to na pewno.

- W trudnych momentach wszyscy pewnie liczą na Pana, także jako kapitana, by wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za grę. A przecież jest Pan młodym człowiekiem, ma Pan niespełna 25 lat.

- Po raz pierwszy jestem kapitanem. Wydaje mi się, że z tej roli wywiązuję się dobrze nie tylko pod względem sportowym, ale przede wszystkim, jeśli chodzi o tworzenie atmosfery w drużynie. Na boisku staram się pierwszy krzyknąć, pierwszy klasnąć, żeby grało się nam łatwiej.

- W meczu z Norwidem, w którym przegrywaliście 0:2, sportowo wywiązał się Pan ze swojej roli. W czwartym secie przy Pana zagrywce zdobyliście kilka punktów z rzędu i objęliście prowadzenie. A w tie-breaku zrobił Pan kolejne show.

- Jeśli chodzi ten element, to był chyba mój najlepszy mecz w sezonie. Tylko dwa błędy, a pięć asów i sporo dobrych, mocnych zagrywek. Oby tylko tak dalej, bo wkrótce zaczynamy play-off. Jeszcze nie wiemy, z kim będziemy grać (krakowianie z Norwidem rozegrali mecz awansem, ostatnia kolejka zostanie dokończona w sobotę - przyp.), z Zawierciem albo z Suwałkami.

- Z którą z tych drużyn wolałby Pan zagrać w ćwierćfinale play-off?

- Ciężko powiedzieć, obie są bardzo mocne. Tyle że do Suwałk jest daleka podróż, a do Zawiercia krótka.

- Jak ocenić wynik AGH w sezonie zasadniczym? Będzie 7. lub 8. pozycja.

- Potencjał na pewno jest większy, w końcówce mieliśmy dużą szansę na piąte miejsce. Gdybyśmy wygrali dwa ostatnie spotkania, w Wałbrzychu i u siebie z Częstochową, to byśmy je zajęli. Celem minimum była ósemka, udało się to osiągnąć już wcześniej, więc nie jest źle. W play-off do Zawiercia lub Suwałk będziemy jechać z przekonaniem, że oni „muszą” wygrać, a my tylko „możemy”.

- Jak to jest z waszą drużyną? Z mocnymi drużynami macie lepsze wyniki niż z teoretycznie słabszymi. Urwaliście punkty Warcie Zawiercie czy Ślepskowi Suwałki, pokonaliście na wyjeździe KPS Siedlce, a przegraliście z Victorią Wałbrzych i męczyliście się z Norwidem...

- Jesteśmy drugą najmłodszą drużyną w lidze, po Spale (SMS PZPS - przyp.). Najstarszym zawodnikiem w naszym zespole jest Grzesiek Surma, który ma 27 lat, więc jeszcze dużo grania przed nim. To przez tę młodość jesteśmy trochę nieobliczalni. Ten sezon pokazał, że możemy wygrać z każdym i z każdym przegrać.

- Żeby teraz zaistnieć w fazie play-off, musicie szybko dojrzeć. Pierwszy mecz już w następny weekend.

- Zgadza się, ale, tak jak mówiłem, rywale „muszą”, a my tylko „możemy”. Będziemy się starać grać tak, jak w trzech ostatnich setach meczu z Częstochową: mocno na zagrywce, w ataku. A co będzie, to zobaczymy.

- Stać was na awans do półfinału play-off?

- Myślę, że tak. Jeśli będziemy grać z „czystą” głową, mocno na zagrywce. W pierwszej lidze ten, kto dobrze zagrywa, to zwycięża.

- Jeśli nie funkcjonują zagrywka i atak, to macie duże kłopoty, bo w drużynie są przyjmujący bardziej o ofensywnym nastawieniu niż defensywnym.

- Faktycznie, są problemy w przyjęciu, ale jest bardzo dobry atak. Wydaje mi się, że to się bilansuje. Chłopaki pracują nad przyjęciem, przychodzą przed treningami. Wydaje mi się, że po sezonie będą mogli powiedzieć, że zrobili postęp także w grze jako defensywni przyjmujący.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski