Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga zaprowadziła do sądu

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Od roku toczy się spór o tę gminną drogę wewnetrzną
Od roku toczy się spór o tę gminną drogę wewnetrzną Fot. Barbara Ciryt
Kontrowersje. Mieszkańcy Nielepic interweniują w sprawie zamknięcia drogi przez sąsiada. 26 osób podpisało się pod petycją o udostępnienie przejścia i przejazdu wewnętrzną drogą, należącą do gminy Zabierzów, prowadzącą z ulicy Słoneczny Stok w kierunku stadniny koni.

Z niedługiego odcinka drogi można było korzystać przez lata, aż w ubiegłym roku właściciele jednej posesji postanowili zamknąć drogę i mieć ją tylko na swój użytek. Wstawili dwa słupki, między nimi rozciągnęli siatkę. Od tej pory droga prowadzi tylko do ich domu. Dalej przejścia nie ma.

- Z drogi powszechnie korzystali mieszkańcy i turyści. Tędy dzieci mogły bezpiecznie dojść na zajęcia w stadninie koni, do alei brzozowej i przystanku autobusowego. Przy okazji omijało się ruchliwą drogę powiatową, która nie jest dostosowana do ruchu pieszego, nie ma chodników, pobocza ani oświetlenia - mówi jedna z mieszkanek.

- Gdy budowaliśmy domy, mieliśmy pewność, że jest bezpieczne przejście, teraz gmina nam utrudnia korzystanie z niej - mówi inna kobieta. Gmina miała udział w zablokowaniu przejścia. Były kierownik Wydziału Infrastruktury Komunalnej Wojciech Praczyński (który zmarł w ubiegłym roku) wydał pozwolenie na ustawienie na drodze szlabanu lub bramo-furty.

Małżonkowie, którzy zablokowali przejaz, powołują się na to pozwolenie, chociaż zostało cofnięte. - Ustawiliśmy blokadę, bo tą droga chodzili ludzie, którzy śmiecili przy naszej posesji, wrzucali nam butelki na działkę. Nie było spokoju. Mamy drewniany dom i obawialiśmy się, że ktoś rzuci niedopałek i wznieci pożar - mówi właścicielka posesji.

Urzędnik w pozwoleniu jasno opisał warunki ustawienia szlabanu, zamykanego na klucz. Właściciele zapory mieli udostępniać przejazd na każde wezwanie służb technicznych, awaryjnych lub komunalnych.

Blokada nie spełnia warunków tych zapisów. Jej właściciele ustawili siatkę na stałe . Przez to problem jest nie tylko z dojściem do stadniny i przystanku, ale i z dostaniem się do kilku działek leżących przy tej drodze.

- Moja działka jest tuż za blokadą. To tereny budowlane, doprowadziliśmy do nich prąd. Mam dwie córki i liczę, że tam wybudują dom bliźniak - mówi Ewa Dam z Nielepie. - Wejście na działkę zrobiliśmy od alei brzozowej, ale nie wjedziemy tamtędy z materiałami budowlanymi, bo trzeba by wyciąć brzozy ze starej alei, a tego nie chcemy i nikt też na coś takiego nie pozwoli. Pozostaje dojazd zablokowaną drogą. Jeśli blokada zostanie, to jak będziemy wozić materiały budowlane? Helikopterem? A potem fruwać przez blokadę? - pyta.

Starsi członkowie jej rodziny podkreślają, że droga w tym miejscu była tu od zawsze.- Ludzie opowiadają, że jeździły tędy pojazdy rolnicze, bo były to tereny uprawne. Przejeżdżały też kombajny, ponieważ z drugiej strony dojazdu nie ma, można przejść po niewysokiej skarpie lub przeprowadzić rower. Nie rozumiemy, jak gmina mogła zgodzić się na zablokowanie drogi. Czy to skrajna nieudolność, czy korupcja? - zastanawiają się mieszkańcy. Interweniowali w gminie, pisali pisma. - Nie dostaliśmy żdanej pisemnej odpowiedzi, a sąsiedzi 11 mają 2015 roku napisali wniosek o zamknięcie drogi i w tydzień mieli pozwolenie na zamknięcie - mówi mężczyzna mieszkający w pobliżu. Nielepiczanie domagają się natychmiastowego otwarcia drogi.

Elżbieta Burtan, wójt Zabierzowa przyznaje, że wydanie pozwolenia na szlaban było błędem ze strony urzędu. - Cofnęliśmy to pozwolenie, tym bardziej, że została ustawiona blokada na stałe niezgodnie z pozwoleniem. Staramy się przywrócić drogę do ogólnego użytku. Właściciele blokady nie chcą jej zdemontować, więc oddaliśmy sprawę do sądu - mówi pani wójt.

Radca prawny gminy Piotr Madej tłumaczy, że droga nie jest publiczna, ale wewnętrzna. - Mimo że należy do gminy, to nie może ona wydać decyzji administracyjnej z rygorem natychmiastowego wykonania i usunąć przeszkody. Nawet jeśli blokada została zrobiona nielegalnie, to trzeba mieć zgodę sądu na jej zdemontowanie. Gmina, jako wspólnota samorządowa działa w interesie społecznym i stara się mieszkańcom udrożnić drogę - zapewnia prawnik. Dodaje, że sprawa w sądzie może ciągnąć się długo. Gmina chce zrobić obejście zapory, ale żaden z właścicieli działek nie godzi się na zrobienie tego po jego terenie. - Gmina pozwoliła na zablokowanie swojej drogi, a teraz szuka kogoś, kto odda swój teren, żeby organizowała nowe przejście - mówią mieszkańcy.

Właściciele blokady uważają, że sąsiedzi sami sobie szkodzą interwencjami. - Zrobilibyśmy szlaban i dostaliby klucze, a teraz sprawa jest w sądzie i nie możemy nic zmieniać. Sąd rozstrzygnie - mówią. Radca prawny gminy rozważa ustawienie kładki nad zaporą z siatki. Takie tymczasowe przejście może kosztować 25 tys. zł. Władze gminy uznały, że to na razie jedyne rozwiązanie. - Potem będziemy starali się obciążyć kosztami budowy kładki właścicieli posesji, którzy zablokowali drogę - mówi wójt Elżbieta Burtan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski