Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcemy uruchomić spopielarnię i możemy to zrobić zgodnie z prawem

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Fot. Marzena Rogozik
Rozmowa Kroniki. Wiesława Gawlik, prezes spółki Prosmed, która stara się o uruchomienie spopielarni zwłok przy ul. Sieroszewskiego w Nowej Hucie.

- Prosmed złożył wniosek o decyzję o warunkach zabudowy. To dobry czas na próbę?

- Chwilę odczekaliśmy. Teraz obowiązują nowe przepisy mówiące o tym, że piec krematoryjny jest nieszkodliwą instalacją. One są dla nas korzystniejsze, nie ma ograniczeń, zniesiono konieczność uzyskiwania pozwoleń o szkodliwości środowiskowej. Plan miejscowy, w którym urzędnicy zablokowali tylko naszą działalność, został uchylony. Poza tym stwierdziliśmy, że coś, co powstaje w Krakowie jako pierwsze, budzi sensację. Pierwsza otworzyła się spopielarnia w Podgórkach Tynieckich, więc skoro im się udało, to dla nas już najwyższa pora. Wystarczy, by nikt nam w urzędach nie przeszkadzał, bo przecież trzymamy się prawa.

- Czy ta „wuzetka” pozwoli uruchomić krematorium?

My staramy się o „wuzetkę” na zmianę funkcji pomieszczenia z magazynu na pomieszczenie techniczne. Kiedyś w naszych dokumentach wkradła się nieścisłość, stąd złe określenie pomieszczenia. Jeśli uzyskamy decyzję o warunkach zabudowy, będziemy mogli podłączyć piec i rozpocząć usługi kremacji. Mamy na tę działalność od dawna wszystkie niezbędne dokumenty i certyfikaty.

- I to zalegalizuje instalację z 2009 roku, którą nadzór budowlany uznał za samowolę i nakazał jej demontaż?

- Rozebranie pieca a demontaż to dwa różne pojęcia i to staramy się wytłumaczyć urzędnikom od dawna. Demontaż to odcięcie instalacji gazowej, prądu czy wody od urządzenia. To też zrobiliśmy, stosując się do decyzji nadzoru budowlanego. My już tego pieca nie możemy w tej chwili używać, ale nadzór budowlany i urzędnicy w dalszym ciągu utrzymują, że to nie jest demontaż. Każą nam go rozebrać. Odwołaliśmy się więc od tego.

- I urzędnicy przychylili się do Państwa argumentacji?

- Nie. Sprawa znalazła się już nawet w sądzie. Wszystko się teraz przeciąga, bo nie możemy wytłumaczyć urzędnikom, że demontaż to nie to samo co rozebranie i że nie rozbierzemy pieca. Dlatego staramy się o nowe pozwolenie na przekształcenie funkcji pomieszczenia.

- Co jeśli z magistratu przyjdzie negatywna odpowiedź?

- Nawet nie chcę o tym myśleć. Jednak jeśli tak się stanie, to do skutku będziemy dowodzić i udowadniać nasze racje. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to dla wielu urzędników jest karta przetargowa przed wyborcami. Mimo to chcemy sprawę doprowadzić do końca i pokazać, że mieliśmy racje, że nie robimy tego nikomu na złość - by mieszkańcy, radni oraz urzędnicy zobaczyli jak to krematorium jest tutaj potrzebne. Wiemy jednak, że urzędnicy nie kryją, że jesteśmy na ich czarnej liście. Gdy z nimi rozmawiamy, często ich zdanie jest inne, ale polecenia - zupełnie inne.

- Nie boją się Państwo ponownych protestów mieszkańców?

- Nie możemy żyć pod presją protestów. Robimy wszystko zgodnie z prawem, ale rozumiemy, że mieszkańcy też mają prawo protestować. My możemy tylko im tłumaczyć, uświadamiać, pokazywać. Bo chcemy, jeśli mieszkańcy będą mieć taką wolę, pokazać im, jak to u nas wszystko funkcjonuje, poinformować, że lepiej, by spopielarnia była blisko, a nie poza miastem, gdzie trzeba dojechać, by rodzina zmarłego nie musiała dopłacać i mogła pożegnać się z nim na miejscu.

Rocznie wykonujemy 800 - 1000 kremacji, które moglibyśmy taniej i szybciej wykonywać na miejscu, na Sieroszewskiego i mieć kompleksową ofertę. Trzeba dotrzeć do ludzi i wytłumaczyć im potrzebę tego krematorium. W całej Polsce na początku lat 90. były dwa krematoria, pod koniec już cztery, w 2012 roku - 16, a w 2015 roku już 38. Obecnie mamy ich 45. Po tym widać, jakie jest zapotrzebowanie. I trzeba zaznaczyć, że żadne krematorium nie powstało bez protestów i zarzutów.

- Próbowali to Państwo wyjaśniać mieszkańcom?

- Świadomość ludzi jest bardzo niska. Niektórym wydaje się wręcz, że powstanie krematorium jest równoznaczne z tym, że rodzina będzie musiała ich skremować, a przecież każdy ma wolną wolę i wybór, w jaki sposób chce zostać pochowany. Chcemy ludziom o tym opowiedzieć, ale oni sami tego nie chcą.

- Marszałek zapowiadał, że nie zezwoli na spopielarnię, gdy interweniowali u niego radni wojewódzcy. Co jeśli on zablokuje inwestycję?

- Teren jest marszałka, a my mamy wieczystą dzierżawę. W umowie jest jasny zapis, że mamy ten teren użytkować zgodnie z założeniami planu zagospodarowania. Jeżeli więc miejscowy plan jest uchylony, to takie użytkowanie nie jest niezgodne z prawem. Prowadzimy dozwolone usługi publiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski