Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bądźmy razem. Dla chorych to jest bezcenna pomoc

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Ofiarowany sprzęt trafia do wypożyczalni działającej przy hospicjum
Ofiarowany sprzęt trafia do wypożyczalni działającej przy hospicjum Fot. Katarzyna Hołuj
Wiśniowa. Dziś obchodzony jest Światowy Dzień Hospicjów i Opieki Paliatywnej. Pamiętajmy, nie tylko dzisiaj, o Hospicjum Domowym im. Królowej Apostołów, które niesie pomoc chorym

- Pomagamy w opiece nad chorym i staramy się przygotować go do spokojnego i godnego przejścia na drugą stronę życia - mówi Danuta Kowal, prezes wiśniowskiego hospicjum.

Wkraczają wtedy, kiedy leczenie przyczynowe jest zakończone, a walka toczy się o to, aby chory nie cierpiał. Żeby go nie bolało, żeby nie miał obrzęków, duszności, żeby nie nabawił się odleżyn, ale też żeby go podnieść na duchu, żeby nie był sam...

Dlatego tak ważne jest, aby nie zwlekać do ostatnich chwil, jak nieraz robią to chorzy lub ich rodziny. - Mimo, że o opiece hospicyjnej mówi się coraz więcej, ciągle jest to pewne tabu - mówi Danuta Kowal.

Odkąd walczą z tym tabu, powtarzają, że hospicjum to życie. Nie śmierć.

Coraz więcej telefonów z prośbą o pomoc

Aktualnie mają pod opieką 114 dorosłych i 36 dzieci. W kilku powiatach: od limanowskiego, przez myślenicki i krakowski, po wielicki i wadowicki.

Z roku na rok odbierają coraz więcej telefonów z pytaniami czy mogą przyjechać, często już z prośbami o pomoc, z płaczem.

Wiedzą, że za chwilę mogą być niepotrzebni, dlatego w miarę możliwości starają się pojawić u chorego jak najszybciej. W praktyce oznacza to dwa dni, najdalej tydzień.

Przyznają, że brakuje czasu (obsługują rozległy teren) i rąk do pracy. Dlatego szukają lekarzy i pielęgniarek ze specjalizacją paliatywną.

Pomoc niosą zespołowo. Oprócz lekarzy i pielęgniarek, w zespole są i w miarę potrzeb pomagają również fizjoterapeuci i psycholodzy (z ich pomocy korzystają zresztą nie tylko chorzy, ale także ich bliscy). Chorzy mogą też, jeśli mają taką wolę, spotkać się z księdzem.

Podobnie jak lekarzy i pielęgniarek jest też deficyt wolontariuszy, a konkretnie dorosłych osób niezwiązanych z medycyną, którzy byliby gotowi na wizyty u chorych. Na to, aby z nimi porozmawiać albo pomilczeć, potrzymać ich za rękę, kiedy na rozmowy nie będą mieli sił.

Za dwa tygodnie w niedzielę (godz. 15) pracownicy hospicjum, wolontariusze ze wspomagającego go Stowarzyszenia „Bądźmy Razem” i rodziny chorych spotkają się w kościele w Wiśniowej na mszy św. w intencji tych, którzy zmarli w ostatnim roku. Zapalą 150 świeczek. Jedną za każdą osobę, która odeszła.

Zasadzą też żonkile, symbole akcji „Pola Nadziei”. W akcję, jak mówi Ewa Dudzik-Urbaniak, włączają się kolejne szkoły. Uczniowie nie tylko pomagają w przeprowadzeniu zbiórek na rzecz hospicjum, ale sami inicjują też np. szkolne kiermasze lub zbiórki nakrętek, pomagając w ten sposób chorym.

Stowarzyszenie wspomaga hospicjum w pozyskiwaniu środków na sprzęt dla chorych (łóżka rehabilitacyjne, materace przeciwodleżynowe, koncentratory tlenu, pulsoksymetry, ciśnieniomierze itd.), ale też leki dla nich i inną pomoc dla tych, którzy są w trudnej sytuacji materialnej.

Latem do Wiśniowej przyjechali uczestnicy rajdu rowerowego „Przez Polskę dla polskich hospicjów” i przywieźli sprzęt za ok. 6000 zł. Zaś niedawno pracownicy hospicjum i wolontariusze przy pomocy strażaków z gminy Wiśniowa, rozpakowali duży transport, jaki przyjechał z Francji. Sprzęt był darowany, za transport zapłacili za pieniądze przekazane przez ludzi dobrej woli.

Udało się! Darczyńcy nie zawiedli

Oprócz codziennej pracy przy chorych i pozyskiwania sprzętu dla nich, pracownicy hospicjum zdążyli też spełnić w tym roku kilkanaście marzeń. Wcześniej organizowali dla dzieci spotkanie z okazji Dnia Dziecka i św. Mikołaja (i bynajmniej tego nie zaprzestali), teraz zaś podjęli się jeszcze trudniejszego wyzwania. Wybrali dzieci, głównie te osierocone przez podopiecznych hospicjum i dowiedzieli się o czym marzą. Na liście znalazły się m.in. trampolina, rolki, rowery, zestaw do majsterkowania, samochodzik - jeździk czy dziecięca tablica. Później zaś postanowili znaleźć sponsorów, którzy pomogą te marzenia spełnić. Udało się! Darczyńcy nie zawiedli. - Było dużo radości i tyle samo niedowierzania, że ktoś o nich pomyślał, że pamięta o nich, ich stracie i bólu - opowiada Ewa Dudzik-Urbaniak, prezes Stowarzyszenia „Bądźmy Razem”.

Pod koniec wakacji spełnili jeszcze jedno marzenie, tym razem podopiecznej - 14-letniej chorej na raka Martyny. I choć było ono najbardziej wymagające (finansowo, ale też logistycznie) znów się udało.

Dziewczynka podobnie jak jej jedenaścioro rodzeństwa nigdy nie widziała morza. Dzięki ludziom dobrej woli, wiśniowskiemu Stowarzyszeniu „Bądźmy Razem” i gdańskiej Fundacji Hospicyjnej rodzina niemal w komplecie (oczywiście włącznie z Martyną) spędziła tydzień nad Bałtykiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski