MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Reformolubne

Redakcja
Państwa bywają demokratyczne i autorytarne, są monarchie i republiki itd. Są wreszcie kraje, które stać na zmianę – powiedzmy "reformolubne” – oraz takie, które zżera stagnacja.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Reformolubne to nie tylko państwa szybkiej transformacji, wychodzące z komunizmu, jak Polska w latach 90., ale też dobrze zarządzane, wielkie i demokratyczne jak Niemcy za Schroedera, które stać było na poważną korektę polityki społecznej, albo jak Wielka Brytania za Margaret Thatcher, gdy reformowano tamtejsze górnictwo. Podatne na stagnacje to takie, których "historia się skończyła” po ostatnim kryzysie, wojnie czy innym ważnym wydarzeniu w historii.

Po polityce walki z bezrobociem widać, że Polska reform nie lubi. Zacznijmy od założeń: bezrobocie, szczególnie wśród młodych, jest najważniejszym problemem społecznym w Polsce. Środowisko PJN mówi o tym od momentu powstania. Teraz jest to prawda dość powszechnie uznawana, obudziły się i inne partie. Bezrobocie, szczególnie to młode, jest problemem wielu państw naszego szeroko rozumianego kręgu kulturowego. Mówił o tym papież w Brazylii, mówi konferencja biskupów Europy, mówi przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, o bezrobociu mówi David Cameron. Sprawa bezrobocia ma tak szeroki zasięg, że ktoś zapyta, "co możemy zrobić?”, skoro "inni sobie nie radzą”.

Co łączy walczących z brakiem pracy? Tylko przekonanie, że bez­robocie trzeba zmniejszyć. Bo nie ma jednej odpowiedzi na to, jak je zwalczać. Jest linia lewicowa: rozdawać zasiłki i mnożyć szkolenia, by czymś zająć ręce młodych oraz zwiększać zatrudnienie w administracji – tak jest w Polsce. Jest podejście konserwatywno-liberalne: stawiać na firmy i przedsiębiorstwa, tak by najmłodsi absolwenci nie przyzwyczajali się do siedzenia na państwowej posadzie, ale poczuli siłę własnych rąk i głowy. I jeszcze jedno – są kraje, które mimo że bezrobocie młodych ma szeroki zasięg, to u siebie do niego nie dopuszczają, jak Niemcy, oraz takie, które sobie kompletnie nie radzą, jak Hiszpania.

Polski system walki z bezrobociem jest słaby. Większość pracowników urzędów pracy nie szuka nikomu zajęcia. Urzędy te obsługują zresztą aktywnie tylko ponad 12% bezrobotnych – to oficjalne dane. Mimo to pomysł likwidacji powiatowych urzędów pracy i płacenia agencjom pośrednictwa za faktyczne znajdowanie ludziom roboty jest uważany za rewolucyjny. Przyszło dodatkowo na walkę z bezrobociem młodych 2 mld z Unii. I co? Już zapowiadane są szkolenia jak w ostatnich latach.

Zamiast przygotowywania florystyki z 8 godzinami włoskiego (po takich kursach prawie nikt nie znajduje pracy, a tylko nieliczni upasą się na ich wymyślaniu i organizacji), trzeba utrzymać program bezzwrotnej pożyczki na pierwszą firmę. Dobrze obwarować go prawnie i nie dopuścić, by kolejne grupy absolwentów myślały tak: albo Wyspy, zmywak, a potem może coś lepszego, albo robota w powiecie, gminie, państwowej agencji. No tak, ale nie wszystkie państwa na świecie mogą być reformolubne, są takie, które dusi stagnacja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski