„Ratujmy Staniątki” w dobie epidemii. Benedyktynki potrzebują pomocy

FLESZ - W czasach koronawirusa jesteśmy lepsi, bardziej empatyczni

Staniąteckie benedyktynki utrzymują klasztor i kościół z własnej pracy i działalności gospodarczej, m.in.: wypiekają ciasta, hodują pomidory, chryzantemy i karpie, produkują pocztówki. Teraz straciły jednak te możliwości pozyskania funduszy, bo z powodu epidemii musiano zamknąć przyklasztorny dom gości oraz sklepik przy opactwie w Tyńcu, gdzie sprzedawano produkty ze staniąteckiego klasztoru.

Mniszki starają się utrzymać działalność sklepiku przy furcie klasztoru w Staniątkach. W okresie wielkanocnym sprzedawano tam m.in. różnorodne wypieki. By wesprzeć benedyktynki, produkty te zakupiły rzesze ludzi. Samych baranków z drożdżowego ciasta sprzedano kilkaset.

Na początku kwietnia akcję „Ratujmy Staniątki” zainicjowała warszawska Fundacja Centrum Życia i Rodziny. Na apel o pomoc dla klasztoru odpowiedziało wielu ludzi, nie tylko z Polski, ale i świata.

„Zbiórka na rzecz opactwa, prowadzona przez Fundację Centrum Życia i Rodziny, programy telewizyjne, radiowe i artykuły prasowe poświęcone naszemu klasztorowi sprawiły, że zainteresowało się nami bardzo wiele osób. Część z nich poruszona trudną sytuacją opactwa postanowiła wesprzeć nas finansowo, część zdecydowała się zakupić nasze produkty (…) ” - napisały w ostatnich dniach mniszki na stronie internetowej opactwa, dziękując jednocześnie wszystkim, którzy okazali im wsparcie.

Pomoc potrzebna jest nadal. „(…) Wielka historia, duchowość i Sacrum, a w ich cieniu ludzkie zabieganie i troski. Bo trzeba ogrzać klasztor i kościół, zapłacić rachunki (…), kupić węgiel na zimę (ok. 70 ton – red.). Do tego lekarstwa i opieka medyczna dla starszych sióstr. Nie mówiąc o czymś do garnka i na stół. Ponad 40 tys. zł, które trzeba wydać miesięcznie na to wszystko może przyprawić o zawrót głowy. (…). Mam pełną świadomość, że nasze opactwo nie jest wyjątkiem, bo wiele firm i podmiotów, a także poszczególnych ludzi dotknął kryzys wywołany koronawirusem. Dlatego w tej ogólnie złej sytuacji nie jest łatwo prosić ludzi o pomoc. Mimo to pukam do ludzkich serc bo wiem, że są one otwarte i wrażliwe na potrzeby innych (...)” - piesze siostra Stefania Polkowska, ksieni klasztoru w „Liście do przyjaciół opactwa” opublikowanym na www.ratujmystaniatki.pl.

Benedyktynki starają się nie tylko zapewnić bieżące funkcjonowanie opactwa, ale także zachować to dziedzictwo dla potomnych. 800-letni zabytek jest od lat etapami odnawiany, a za chwilę rusza budowa przyklasztornego muzeum. To projekt „Wirydarze dziedzictwa benedyktyńskiego”, na który pozyskano 7,2 mln zł unijnej dotacji.

- Umowa z wykonawcą I etapu budowy muzeum jest już podpisana, prace rozpoczną się z początkiem maja. Do czerwca 2021 roku obiekt powinien być gotowy w stanie surowym – mówi Bogdan Pasek, koordynator projektu „Wirydarze dziedzictwa benedyktyńskiego”.

Ta inwestycja miała kosztować 10,7 mln zł, jednak sytuacja na rynku budowlanym spowodowała że kwota ta wzrośnie do 17 mln zł. Zbiórka pieniędzy na tzw. wkład własny opactwa do unijnej inwestycji trwa od 2017 roku. Wtedy chodziło o 3 mln zł. Teraz potrzeba dużo więcej - aż ok. 7,5 mln zł.

Jak wesprzeć benedyktynki

Pomóc klasztorowi można poprzez wpłaty na konto w PKO Bank Polski. Nr konta: 94 1020 2892 0000 5502 0381 6147, adres: Opactwo św. Wojciecha SS. Benedyktynek, 32-005 Niepołomice, Staniątki 299.

Dla opactwa można przekazać także 1 proc. podatku, poprzez Fundację Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody.

Wypełniając deklaracje podatkowe (PIT-28, PIT-36, PIT-36L, PIT-37, PIT-38) w pozycji „nazwa OPP” trzeba wpisać: Fundacja Ratowania Zabytków i Pomników Przyrody, a KRS: 0000195764. Trzeba pamiętać, by w miejscu na opis celu szczegółowego umieścić informację: STANIĄTKI OPACTWO lub 006 (bez tego pieniądze nie trafią do benedyktynek).