Po raz kolejny na górskim etapie tegorocznego Tour de France sytuacja była podobna. Utworzyła się duża ucieczka, a brało w niej udział aż 29 zawodników. Wygrał ten, który zaatakował wiele kilometrów przed metą. Romain Bardet (Ag2R LaMondiale) tak właśnie zrobił i choć w końcówce rozpaczliwie gonił go inny Francuzz, Pierre Rolland (Europcar), dotarł do mety samotnie. Dla 24-latka wygrana etapowa to największy sukces w karierze, choć należy do nich zaliczyć również szóste miejsce w ubiegłorocznym Tour de France.
Faworyci znów pojechali rozczarowująco. Grupa sześciu najlepszych zawodników przyjechała razem. Atakować próbował Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), któremu przez środową kraksę odjechała już nawet nie wygrana, ale podium.
Tempo narzucać próbował też ubiegłoroczny triumfator Wielkiej Pętli Vincenzo Nibali (Astana), a potem Contador wraz z Rafałem Majką. Również nic z tego nie wyszło. Polak nie dostał pozwolenia na ucieczkę i towarzyszył swojemu liderowi prawie do końca. Słowem, musiał odpracować błąd z poprzedniego etapu, kiedy to nie poczekał na potłuczonego w kraksie Hiszpana.
W środę Polak przyjechał na metę jako trzynasty zawodnik, więc o etap nie walczył. Dlaczego więc się nie zatrzymał? On sam mówi, że przecież gdyby wiedział o kraksie, to zaczekałby na Contadora, by na ostatnim podjeździe go podholować i nieco zmniejszyć stratę. A nie wiedział, bo jego radio przestało działać po tym, jak polał się wodą.
„Afera” z Majką rozwinęła się mocno na Twitterze, a oliwy do ognia dolała żona dyrektora sportowego Tinkoff-Saxo Stevena de Jongha, która napisała, że Polak otrzymał tzw. team order i powinien był zostać. Kibice Contadora wychwalali więc pod niebiosa Petera Sagana, który był przy Hiszpanie, oddał mu swój rower i pokierował wóz techniczny ekipy w jego kierunku.
Majka stał się z kolei negatywnym bohaterem hiszpańskiej prasy. I tak „Marca” przypomina, że Polak szybko odpadł na etapie, na którym „rzeź” zrobiło Sky, a Contador zanotował sporą stratę. Tymczasem dzień później wygrał górski etap jakby nigdy nic, a forma nie opuszczała go nawet na chwilę. Ale np. „El Pais” nie krytykował polskiego kolarza, lecz taktykę Tinkoff-Saxo i nazwał ją „taktyką kurczaka bez głowy”.
Coś w tym jest, bo ta ekipa w całym Tour de France jeździ bez pomysłu. Być może powodem jest brak Bjarne’a Riisa, który został wiosną zwolniony przez właściciela teamu Olega Tinkova.
Riis uchodzi za dobrego taktyka i motywatora, więc wszyscy przypominają, że dzięki jego i Contadora taktycznym akcjom, Hiszpan był w stanie wygrać Vuelta Espana w 2012 r. Sam Riis, który komentuje Tour de France w duńskiej telewizji, też krytykuje jazdę swoich byłych kolarzy: – W zespole całkowicie brak komunikacji i jasno ustawionych celów. Majka zmarnował niepotrzebnie wiele energii.
Z kolei Contador stwierdził: – Radio Majki nie działało już w strefie bufetu. Mam do niego pełne zaufanie.
Hiszpan jest znany z tego, że nigdy publicznie nie wypowiada się na temat swoich pomocników inaczej niż dobrze. Majka może być mu potrzebny na kolejnych dwóch etapach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?