Projekty uchwał, które dotyczyły m.in. zmian w wyglądzie smoczego skweru przy stadionie WKS Wawel, utworzenia terenu rekreacyjnego przy ul. Lea, a także planu zagospodarowania przestrzennego dla ul. Armii Krajowej zostały zgłoszone przez grupę radnych .
Zgodnie ze statutem dzielnicy, co najmniej trzech członków rady ma prawo do złożenia projektu uchwały. Przewodniczący nie umieścił jednak projektów w porządku obrad, choć był do tego zobowiązany.
Radni twierdzą, że projekty są odrzucane przez przewodniczącego, bo zostały zgłoszone przez radnych opozycji, choć dotyczą ważnych spraw dla mieszkańców dzielnicy.
- W takich warunkach praca na rzecz mieszkańców, którzy nas wybrali, jest bardzo utrudniona, a często wręcz niemożliwa - tłumaczy Agnieszka Wantuch, radna dzielnicy V Krowodrza.
Zygmunt Wierzbicki, przewodniczący Dzielnicy V Krowodrza uważa, że radna nie mówi prawdy. Twierdzi, że nie odrzucał projektów, ale kierował je tylko do rozpatrzenia przez komisje, np. zajmujące się tematyką zieleni. - Projekty zazwyczaj były odrzucane lub były zgłaszane, ale zamiast grupy radnych jako autora projektu podpisywano komisję - wyjaśnia Piotr Klimowicz, radny Dzielnicy V Krowodrza i były przewodniczący.
Konflikt w radzie Dzielnicy V Krowodrza trwa od ubiegłego roku. Choć przewodniczący Zygmunt Wierzbicki twierdzi, że nie ma tam żadnych podziałów, a radni współpracują ze sobą, część radnych uważa inaczej. Według nich podział na koalicję i opozycję jest wyraźny - 11 radnych za przewodniczącym i 10 przeciwko. - Ten podział skutkuje także tym, że radnym, którzy pozostają w opozycji do prezydenta, odmówiono możliwości dołączenia do niektórych komisji - twierdzi Piotr Klimowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?