Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytania bez odpowiedzi

Redakcja
Sensacją ostatnich dni jest pojawienie się w internecie nowej wyszukiwarki WolframAlpha. Właściwie nie tyle wyszukiwarki, co sieciowego omnibusa, spełnienie marzeń każdego lenia.

Piotr Legutko: DOBRA WIADOMOŚĆ

Zamiast grzebać w encyklopediach czy wikipediach, wystarczy w okienko wpisać pytanie, np: jaki jest przyrost naturalny w powiecie limanowskim, a po chwili na ekranie wyświetla się odpowiedź: najwyższy w Polsce. Mało tego, jako bonus załączone zostają jeszcze ciepłe dane GUS. Czy to cudo (na razie tylko po angielsku) wymyślone przez słynnego matematyka, Stephena Wolframa, spowoduje informacyjną rewolucję porównywalną z pojawieniem się Google, na razie nie wiadomo. Podobno internauci są rozczarowani, bo zbyt często na swoje pytanie otrzymują odpowiedź "sorry, ale nie wiemy, o co ci chodzi". Dostaliśmy zatem w prezencie (tylko i aż) kolejny elektroniczny gadżet, który pozwala bez fatygowania szarych komórek dotrzeć do informacji jeszcze szybciej, niż w przypadku innych dostępnych na rynku wyszukiwarek. To na pewno dobra wiadomość, pod warunkiem że potraktujemy WolframAlpha jako pewne narzędzie używane - tylko i wyłącznie - do uzyskiwania prostych odpowiedzi na pytania natury encyklopedycznej.
Z zasobami dostępnymi w internecie mamy bowiem klasyczny problem bogactwa. Na pozór jest tu wszystko, na każdy temat i z każdej dziedziny. Na pozór wystarczy kliknąć myszką, by stać się mądrzejszym. A tak naprawdę oddzielenie ziarna od plew jest tu coraz trudniejsze. I nikt nas w tym zadaniu nie wyręczy, żaden moderator czy programista, nawet genialny matematyk. Z tego punktu widzenia najpopularniejsza dziś na świecie wyszukiwarka Google ma tę wyższość, że nie daje jednej, gotowej odpowiedzi, lecz pokazuje, gdzie można ją znaleźć, nie przesądzając zresztą, że poszukiwanie zakończy się sukcesem. Tajemnica popularności Google jest prosta: otóż, ta właśnie wyszukiwarka porządkuje (albo przynajmniej sprawia wrażenie, że to czyni) szum informacyjny, układając dostępne źródła według sensownego klucza. A nic nie jest dziś towarem równie deficytowym w internetowych chaosie jak sens.
I tu kolejna dobra wiadomość, już wyłącznie dla miłośników poszukiwania sensu na własną rękę. Otóż okazuje się, że istnieje jednak życie poza siecią, a grupa ludzi tylko umownie starej daty, niepotrafiących się obejść bez szelestu przerzucanych kartek, nie maleje, a wręcz przeciwnie. I nie jest to tylko kwestia nawyku czy snobizmu. Otóż w 2008 roku sprzedano w Polsce dużo więcej książek niż w 2007 (i jest to tendencja stała), zaś na szczytach bestsellerów niezmiennie pojawiają się publikacje poradnikowo-edukacyjne. Mniejsza o to, ile z nich ma faktycznie wartość naukową, a ile nie. Ważne, że nie straciliśmy instynktu samozachowawczego i nie zdajemy się wyłącznie na prawdy objawione przez wirtualnego Wielkiego Brata. Potwierdzają to także wyniki badań pokazujących gwałtowny spadek zaufania do informacji złowionych w sieci... jeśli nie pochodzą z wiarygodnego źródła istniejącego "w realu". Na szczęście nie zaginęła więc szlachetna potrzeba samotnych wędrówek do źródeł. Zwłaszcza w te miejsca, do których drogi nie zna żadna wyszukiwarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski