Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pytajmy radnych, co robią dla dzielnicy

Rozmawiała Sylwia Nowosińska
Przemek Dziewitek, prezes stowarzyszenia Pracownia Obywatelska
Przemek Dziewitek, prezes stowarzyszenia Pracownia Obywatelska fot. archiwum
O tym się mówi. Żeby komunikacja na linii samorząd - mieszkańcy przebiegała sprawnie, nie tylko radni muszą zmienić swoje nawyki - mówi Przemek Dziewitek z Pracowni Obywatelskiej.

- Patrząc na jakość gazetek dzielnicowych można powiedzieć, że radni marnują pieniądze?

- W piśmie mojej dzielnicy przeczytałem ostatnio artykuł o zaletach nowo wybudowanej drogi. Kiedy go czytałem, ta droga wciąż była zamknięta, bo inwestor nie zdążył oddać jej na czas. Mimo to nie uważam, że wszystkie gazetki są źle napisane i należy zrezygnować z ich wydawania. Pamiętajmy, że dzielnica nie dotrze do wszystkich mieszkańców, zamieszczając informacje na stronie internetowej i na Facebooku.

Niestety, system wydawniczy gazetek jest skomplikowany, a radni muszą zamieszczać informacje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Pieniądze na druk często wpływają z opóźnieniem. Trzeba zastanowić się, jak to zmienić.

- Skąd się bierze chaos w komunikacji z mieszkańcami?

- Dzielnicom oddano bardzo dużo kompetencji, żeby mogły być samodzielne, ale nikt ich w tej samodzielności nie wspiera narzędziami, dzięki którym ten system mógłby dobrze działać. Sposób komunikacji z mieszkańcami wymaga reformy. Strony internetowe dzielnic powinny mieć jednakowy format, który będzie dla wszystkich łatwy w obsłudze. Może część tych pieniędzy, które przeznaczane są na gazetki, trzeba wydać na szkolenia, dzięki którym radni dowiedzieliby się, jak do mieszkańców dotrzeć.

- Jak przekonać radnych, żeby informowali nas o tym, co robią?

- Pracownia Obywatelska prowadzi warsztaty dla dzielnic, podczas których pracujemy nad ich planami na kolejne miesiące i zachęcamy do komunikacji. Pokazujemy, dlaczego warto słuchać mieszkańców i jak wielu ciekawych rzeczy można się od nich dowiedzieć.

współuczestnictwo polega na tym, że radni zgłaszają się do służby publicznej, żeby reprezentować mieszkańców, a nie załatwiać własne interesy. Samorządowcy wciąż jednak mają różne podejście do startu w wyborach. Wielu z nich uważa, że zdobyli mandat, bo najlepiej wiedzą, co jest potrzebne ich dzielnicy, najlepiej radzą sobie z problemami i nie potrzebują głosu mieszkańców.

Na szczęście są też tacy radni, których ja nazywam "oświeconymi". Są w pełnym kontakcie z mieszkańcami, a współuczestnictwo nie jest dla nich tylko pustym hasłem, ale sposobem pracy.

- A może brakuje instrumentów kontroli, które pozwoliłyby patrzeć radnym na ręce?

- Wystarczy stosować instrumenty, które już działają. Każdy z nas może wystąpić z wnioskiem o dostęp do informacji publicznej. Mieszkańcy gminy powinni interesować się i zadawać radnym pytania, na które oni mają obowiązek nam odpowiedzieć, m.in. na co i w jaki sposób wydają publiczne pieniądze.

Kilku aktywistów i kilka organizacji pozarządowych nie wystarczy, żeby radni zmienili swoje nawyki. Do tej pory z badań, które robimy wciąż wynika, że mieszkańcy nie znają kompetencji swojej dzielnicy, nie wiedzą, do czego ona służy. Bardzo wielu myli radę dzielnicy z radą miasta, radę miasta z urzędem marszałkowskim. Dopóki tak będzie, w dzielnicach po cichu może dochodzić do różnych nieprawidłowości. Wszystko to może zmienić się, kiedy mieszkańcy zainteresują się tym, po co im samorząd gminny czy dzielnicowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski