MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pusty brzuch i krótka smycz

Redakcja
Rzut bumerangiem jako dyscyplina sportowa w Polsce nie występuje, aliści znany w socjologii efekt bumerangowy, w polskim życiu sportowym grozi nam niebawem... W resorcie, kierowanym przez Joannę Muchę, szykuje się wielki program naprawczy, dla poprawności politycznej nazwany wielką reformą.

Ryszard Niemiec: PRETEKSTY

Ostrogą do odgórnego działania stała się rżniątka naszych olimpijczyków na dwóch kolejnych, letnich igrzyskach: w Pekinie i Londynie, gdzie uszarpaliśmy raptem po 10 medali. Na łapu-capu powołano więc grono ekspertów, na czele z odtrąconym swego czasu przez pływaczkę Otylię Jędrzejczak trenerem Pawłem Słomińskim. Dla większego zadęcia i czczej propagandy nazwano ten ansambl Klubem Polska i oto są już pierwsze jego postanowienia. Ponieważ w ostatnim pięcioleciu przyjęła się u nas metoda nazywania reformą wszystkich drastycznych cięć budżetowych, czego najlepszym przykładem jest sytuacja w służbie zdrowia, sport wchodzi w gwałtowne wzmożenie reformatorskie.

Pierwszy księgowy III RP Jacek Vincent Rostowski położył rękę na środkach dla resortu sportu i wysupłał na ten rok ledwie 170 baniek, nie zważając, że rok obrachunkowy 2013 poprzedza 2014, w którym wypadają, niestety, igrzyska olimpijskie w bardzo kosztownych dyscyplinach, uprawianych zimową porą. O ile w sportach letnich można mówić o potanieniu kosztów przygotowań olimpijskich, każąc maratończykom biegać na bosaka, jak złoty medalista z Rzymu Bekila Abebe, albo pływaczkom startować w stringach, czyli na golasa, w Soczi przewidywane są mrozy i duże opady. Za same kożuchy reprezentacji trzeba będzie wyłożyć furę pieniędzy. Jedynie w uszanki da się zaopatrzyć już na miejscu i to za pół darmo, bo Armia Rosyjska właśnie programowo skasowała z zestawu mundurowego onuce i dwuuszne nakrycia głowy sołdata.

Na związki sportowe, których działalność, oprócz piłkarskiego i motorowego, oparta jest na dotacji państwowej, padł blady strach. Nie tylko dlatego, że dostaną znacznie mniej forsy, ale z powodu postawienia ich pod ścianę i obwinienia za całokształt niepowodzeń w rywalizacji międzypaństwowej. - Nikt za nic nie odpowiada. Trener mówi, że nie miał wpływu na zawodnika, szef wyszkolenia mówi, że on nie ma wpływu na trenera, a prezes, że właściwie to nie ma wpływu na nic, bo on tu jest tylko księgowym. To cud, że my jeszcze zdobywamy jakieś medale - powiada pani minister i postanawia ująć obroku nieodpowiedzialnym nieudacznikom. Tylko dyscypliny medalodajne lub najbardziej masowo uprawiane(oczywiście bez najbardziej masowej piłki nożnej) mogą liczyć na dotychczasowe dotacje. Reszcie zaordynuje się kroplówkę, by za rok pokazać figę z makiem!

W ten sposób III RP wkroczyła na drogę uwalniania się z odpowiedzialności za finansowanie sportu wyczynowego, nie rezygnując, broń Panie Boże, z chęci coraz bardziej ręcznego nim sterowania. Na szczęście ministerstwo nie zamierza, jak słychać, zakazywać poszukiwań dodatkowych źródeł finansowania wyczynu i pozostaje otwarte na pomysły pomnażające budżet federacji sportowych. Dlatego podsuwam myśl... rozwiązania ministerstwa sportu! Bumerang musi wrócić tam, skąd go wyrzucono...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski