Przystanek „prowizorka” w salonie Krakowa

To efekt tego, iż od samego początku wielkiej kolejowej inwestycji w centrum Krakowa brakuje odpowiedniego dialogu urzędników z kolejarzami. O planach budowy przystanku na Grzegórzkach mówiło się od lat i nie jest zaskoczeniem, że może być to drugie najważniejsze centrum przesiadkowe w mieście po Dworcu Głównym. Mając na uwadze otoczenie, w jakim powstanie nowy obiekt, powinien zostać ogłoszony specjalny konkurs i wybrany projekt, który byłby symbolem XXI-wiecznej architektury Krakowa.

Zamiast tego mamy koncepcję i jej wizualizacje, które nie zapowiadają zachwytów, a wręcz przeciwnie - rodzą obawy, że będzie rozczarowanie.

Projekt powinien nie tylko dotyczyć przystanku, ale też przestrzeni miejskiej wokół niego. Tak, by tysiące pasażerów mogły w komfortowych warunkach dojść do okolicznych przystanków tramwajowych albo pieszo w kierunku Rynku Gł. Do tego powinno być już wiadomo, jak zagospodarować przestrzenie pod estakadami PKP, które powstają między ulicami Kopernika i Miodową.

Na razie rodzą się tylko pomysły, jak może wyglądać organizacja ruchu wokół przystanku. W przypadku zagospodarowania terenu pod estakadami od dwóch lat miasto nie może się dogadać z PKP nawet co do tego, kto ostatecznie ma to zrobić.

Mogło być pięknie. Oby nie okazało się, że w 2021 r. pasażerowie będą wysiadać na siermiężnym przystanku, a następnie przepychać się między autami do tramwajów i w kierunku Rynku Gł. Wtedy ktoś uświadomi sobie, że trzeba zrobić szersze chodniki i będziemy mieć kolejne roboty budowlane. A jak będzie porozumienie w sprawie terenów pod estakadami, to znów Grzegórzki zmienią się w plac budowy. Jak długo jeszcze potrwa taka prowizorka?