Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeszłość nie jest towarem chodliwym

Redakcja
Mariusz Wollny kocha opowiadać o historii FOT. ANNA KACZMARZ
Mariusz Wollny kocha opowiadać o historii FOT. ANNA KACZMARZ
- "Krwawa jutrznia" to pierwszy tom Pańskiego nowego cyklu historycznego. Jego bohaterem jest syn znanego z wcześniejszych książek Kacpra Ryksa. Skąd taki pomysł? Nie chce się Pan rozstać ze swoim ulubionym bohaterem?

Mariusz Wollny kocha opowiadać o historii FOT. ANNA KACZMARZ

ROZMOWA. MARIUSZ WOLLNY, krakowski pisarz, autor cyklu książek o Kacprze Ryksie, opowiada o swej najnowszej powieści zatytułowanej "Krwawa jutrznia"

- Nie tyle ja, co czytelnicy. Po przeczytaniu ostatniego tomu przygód Ryksa wiele osób obraziło się na mnie, że zakończyłem opowieść o nim w taki właśnie, a nie inny sposób. Tak jednak miało być, a ja nigdy nie ukrywałem, że będą najwyżej cztery tomy. Inna sprawa, że skończyły mi się wszystkie części historycznego Krakowa, które mógłbym opisać. W ostatnim tomie mój bohater zawędrował do Garbar i to było już ostatnie interesujące krakowskie przedmieście... Jednak wiele osób wyrażało żal i domagało się kontynuacji. Zdecydowałem się więc na kontynuację - bohaterem "Krwawej jutrzni" został syn Kacpra Ryksa, Kacper Turopoński.

- Tłem powieści są dramatyczne wydarzenia pierwszej dymitriady, czyli próby zdobycia tronu moskiewskiego przez Dymitra Samozwańca wspieranego przez polskich magnatów. Trudno o wdzięczniejszy temat dla autora chcącego stworzyć powieść historyczno-przygodową.

- Rzeczywiście, okres dymitriad był bardzo burzliwy i dramatyczny, ale jednocześnie bardzo emocjonujący i ciekawy fabularnie. Człowiek podający się za rzekomo ocalonego od zabójstwa syna cara Iwana Groźnego, Dymitr, przybył do Polski, poszukując poparcia dla swoich zamiarów zdobycia rosyjskiego tronu. Dymitr miał te same defekty urody, co prawdziwy syn Iwana, a poza tym był człowiekiem bystrym i inteligentnym. Poparli go polscy magnaci - Mniszchowie, Wiśniowieccy - którzy zorganizowali wyprawę zbrojną mającą osadzić Dymitra na tronie.

Wyprawa złożona z rozmaitych najemników, awanturników i poszukiwaczy przygód rzeczywiście dotarła do Moskwy, a tam lud uznał Dymitra za cara. Tak oto Polacy po raz pierwszy w historii zajęli Moskwę. Później sytuacja się zmieniła. Sympatia Rosjan odwróciła się od cara Dymitra, przeciw któremu wybuchło powstanie.

- W te wydarzenia wplótł Pan swojego bohatera. To barwna postać: tak jak ojciec jest niedoszłym medykiem, poszukiwaczem przygód, chętnie sięgającym po szablę.

- Ryks junior przerywa studia medyczne w Padwie i wraca do kraju. Na prośbę Zygmunta III jedzie z listem do Jerzego Mniszcha i wplątuje się w wydarzenia dymitriady. Rusza do Moskwy z pewną specjalną misją. Eskortuje skrzynię ze skarbem Anny Wazówny wiezionym tam z zamiarem korzystnej sprzedaży. To prawdziwa historia poświadczona w źródłach, ja włożyłem do niej tylko swojego fikcyjnego bohatera.

- Pana bohaterów więcej łączy czy dzieli?

- Junior to zupełnie inna postać niż senior. Inna jest też konwencja tej książki. Cykl o Ryksie seniorze był - jak to ktoś określił - "przewodnikiem po Krakowie". Natomiast "Krwawa jutrznia" napisana jest jak najbardziej poważnie, ma inne tempo, nie brakuje w niej mocnych, czasem brutalnych scen. Wiek XVII został przez historiografów określony mianem epoki żelaza. Doliczono się w nim zaledwie czterech lat pokoju! A zatem przez 96 lat mieszkańcy Europy prowadzili jakieś wojny. Liczę się z tym, że fani starego Ryksa mogą mieć o nowym cyklu różne opinie. Planuję napisać trzy tomy. Część druga będzie się nazywała "Straceńcy" i będzie bardziej brutalna niż pierwsza. A cały cykl nosi dość przerażający tytuł "Zjadacze ludzi".
- Powodzenie Pańskich powieści pokazuje, że są jeszcze w naszym kraju wcale liczni amatorzy literatury historycznej.

- Wbrew pozorom tak, choć są tacy, którzy robią wiele, żeby historia zniknęła z nauczania w szkołach. Książce historycznej ciężko się dziś przebić. W czasach, gdy większość odbiorców poszukuje rzeczy lekkich, łatwych i przyjemnych, przeszłość nie jest wcale chodliwym towarem. Szczerze mówiąc, nie znam wielu pisarzy uprawiających u nas tę dziedzinę. Jestem samotnym żaglem, który pływa po opuszczonych morzach.

- A wydawcy jak Pana traktują?

- Najlepszym dowodem na brak wiary wydawców w powodzenie książki historycznej jest okładka "Krwawej jutrzni" zrobiona w estetyce zupełnie odmiennej od starych Ryksów, w estetyce fantasy. W księgarniach "Krwawą jutrznię" znaleźć można właśnie w działach fantasy. Biedny ten, kto się na to nabierze, kupi ją, a potem podczas lektury stwierdzi, że nie ma w niej ani jednego diabła, ducha, smoka czy upiora, a bohater nie łyka żadnego cudownego eliksiru (śmiech).

- Słyszałem, że nosił się Pan też z zamiarem napisania powieści detektywistycznej rozgrywającej się w XIX wieku w Krakowie.

- Ten pomysł pojawił się po zakończeniu starego cyklu o Ryksie. Wymyśliłem sobie powieść o detektywie pracującym w XIX-wiecznym cesarsko-królewskim Krakowie, takiego polskiego Sherlocka Holmesa.

Wybrałem postać opartą na autentycznym śledczym, zebrałem materiał o ówczesnym Krakowie, jego wyglądzie, topografii, życiu mieszkańców i oczywiście sprawach kryminalnych. W międzyczasie zapadła jednak decyzja o wydaniu kontynuacji Ryksa, czyli "Krwawej jutrzni". Tamten pomysł odłożyłem na bok. Ale zapewniam wszystkich, że jeszcze do niego wrócę.

Rozmawiał PAWEŁ STACHNIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski