Przenoszą się do firm, które lepiej zapłacą

W Polsce spadek bezrobocia od ponad półrocza stał się na tyle szybki, że coraz bardziej odczuwalnie przekłada się na sytuację zatrudnionych. Najnowsze badanie "Monitor Rynku Pracy" pokazuje to ożywienie szczególnie za sprawą wskaźnika rotacji pracowników - aż 27 proc. ankietowanych informowało, że w ciągu ostatniego półrocza zmieniło pracodawcę. Tylko raz - cztery i pół roku wcześniej - odnotowano tak samo wysoki wskaźnik.

- Wysoka rotacja na rynku pracy nie zawsze oznacza coś pozytywnego - w okresie kryzysu ten wskaźnik czasem też idzie w górę, szczególnie wtedy, gdy problemy nie uderzają w całą gospodarkę w takim samym stopniu i niektóre branże odczuwają je znacznie silniej - komentuje Łukasz Komuda, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych i redaktor portalu Rynekpracy.org.

- Aktualnie jednak można mówić o pozytywnej stronie tego zjawiska: pracownicy coraz częściej są w stanie znaleźć lepsze oferty i przenoszą się tam, gdzie warunki pracy - finansowe, ale nie tylko - są korzystniejsze. To czytelny sygnał dla pracodawców. Najwyższy czas zadbać o kadry- zaczynając od podwyżek - choć obserwowane tempo wymiany pracowników może sugerować, że wiele firm już przespało właściwy moment na reakcję.

Badani w swoich odpowiedziach pokazywali, że najważniejszymi przyczynami przejścia z jednej pracy do innej było właśnie poszukiwanie lepszych warunków zatrudnienia (36 proc. wskazań) i pragnienie zmiany (27 proc.). Na trzecim miejscu znalazły się zmiany w strukturach firmy (23 proc.).

Badanie pokazało też, że na tle Europy Polacy są raczej optymistami, jeśli chodzi o szukanie nowego pracodawcy. 73 proc. sądzi, że w ciągu półrocza znajdzie inne zajęcie, a 66 proc. - że w takim okresie jest w stanie znaleźć pracę podobną do wykonywanej obecnie. Pośród krajów UE objętych badaniem ten drugi wskaźnik mają wyższy tylko Czesi (73 proc.), a ten pierwszy: Czesi (80 proc.), Austriacy i Słowacy (po 74 proc.).

Choć odpowiedzi polskich pracowników mówią "damy sobie radę", nie opuszcza ich jednak lęk przed utratą pracy. Aż 34 proc. badanych sygnalizowało taką obawę, co stawia nas w gronie takich państw jak Słowacja (35 proc.), Hiszpania (37 proc.), Włochy (42 proc.) i Grecja (44 proc.) - istotnie powyżej unijnej średniej (29 proc.).

Jak zaznacza Agnieszka Bulik, dyrektor ds. prawnych i public affairs Randstad: "Optymizm Polaków w ocenie szans na zdobycie nowej posady oraz pesymizm w ocenie możliwości utrzymania pracy od wielu już edycji tego sondażu są ze sobą połączone i jak najbardziej logiczne. Kryzysowe lata na rynku pracy oswoiły nas bowiem z faktem, że żadne miejsce pracy nie daje gwarancji zatrudnienia. Jednak utrzymująca się wysoka dynamika rotacji udowadnia, że oferty pracy są dostępne."

Co istotne, w całym okresie badania poziom zagrożenia utratą pracy trzymał się na relatywnie wysokim poziomie i aktualnie, mimo obiektywnie nie najgorszej sytuacji na rynku pracy, lokuje się na poziomie średniej tego wskaźnika, która wynosi 33,75 proc.

Lęk ten wyraźnie różni się jednak w zależności od formy zatrudnienia. Jako bezpieczniejszą swoją sytuację postrzegają osoby samozatrudnione (tylko 20 proc. boi się utraty pracy) i zatrudnione na umowę o pracę na czas nieokreślony (32 proc.); mniej pewni przyszłości są zatrudnieni na umowę o pracę tymczasową (45 proc.) i umowę cywilnoprawną (47 proc.).

20. edycja "Monitora Rynku Pracy" uwidoczniła również presję oczekiwań szefów względem wykonywania pewnych obowiązków poza godzinami pracy. Odczuwa ją 53 proc. badanych Polaków, a 51 proc. przyznaje, że poza godzinami pracy odbiera służbowe telefony i maile.

- W Polsce mamy rynek pracodawcy. W sytuacji niskiego uzwiązkowienia pracownik jest sam na sam z czasem trudną sytuacją w firmie, ma świadomość ciągle wysokiego bezrobocia i obawia się utraty pracy. Trudno się dziwić, że ulega presji i poświęca życie prywatne - ocenia Łukasz Komuda.