Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemiana pisma w Pismo

Paweł Głowacki
Wacław Klag
Salony. Adam Mickiewicz i jego wiersz „Dobranoc”. Juliusz Słowacki i „W sztambuchu Marii Wodzińskiej”. Słowacki raz jeszcze i „Sumienie”. Cyprian Kamil Norwid „W Weronie”. Dwa wiersze Bolesława Leśmiana i wiersz Przerwy-Tetmajera. Jarosława Iwaszkiewicza „Ja tylko tak udaję”. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Miłość” oraz „Fotografie”. Juliana Tuwima „Przy okrągłym stole”. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego „Pieśń trzecia”. Krzysztof Kamil Baczyński i jego „Biała magia”. Czesława Miłosza „Ty, silna noc”. Trzeba to przerwać. Wystarczy.

W sumie dałoby się skatalogować wszystkie wiersze, które na ostatnim Salonie Poezji, salonie walentynkowym, czytali: Anna Radwan, Paulina Puślednik, Michał Majnicz i Rafał Sadowski - dałoby się, ale przecież byłoby to w swej monotonii męczące bardzo.

Nieco ponad trzydzieści utworów - tyle zawierał scenariusz - i już, by tak rzec, „za dużo”, a cóż dopiero mówić o z oczywistych przyczyn pominiętej reszcie. Zanim aktorzy czytać zaczęli, zanim grać zaczęli: Halina Jarczyk na skrzypcach i Jacek Bylica na fortepianie, Bronisław Maj, który stworzył scenariusz, w krótkiej mowie wymienił liczbę 1.000.000. Że z miliona wierszy o miłości, wierszy ze wszystkich stron świata, wszystkich języków i wszystkich czasów, musiał wybrać nieco ponad trzydzieści. I że każdy taki wybór nieuchronnie jest interpretacją, a inaczej się nie da, gdyż nie sposób ogarnąć całości.

Zaiste, pośród wszystkich poetów, prozaików i dramaturgów ostatnich, powiedzmy, trzech tysięcy lat - ilu znajdziesz takich, co nie stworzyli o miłości wiersza, opowiastki lub scenicznej sztuki? Pięciu? To o pisarzach, a co o reszcie powiedzieć? Ile jest obrazów malowanych z miłości lub o miłości, ile jest miłosnych rzeźb, sonat, baletów i filmów? Więc - milion wierszy o miłości? Trzeba rzec tak: z jakichś powodów Bronisław Maj był łaskawy, wielkoduszny nawet. Nie chciał zbytnio przytłoczyć, więc wygłosił śmieszne słówko „milion”.

Przytłoczenie, no właśnie. Jak się na głos czyta wiersze o miłości, mając świadomość istnienia setek milionów malowanych, pisanych, rzeźbionych, tańczonych, komponowanych i filmowanych śladów miłości? Cóż tu można nowego, ciekawego jeszcze wymyślić? I w ogóle - po co wymyślać?

Na przykład Majnicz. Postanowił nie być w czytaniu swym oczywisty, to znaczy - postanowił być surowy. I był. Czytał trochę tak, jakby był starym wilkiem morskim, albo jednookim piratem z drewnianą lewą nogą od kolana do ziemi i z hakiem w miejscu odgryzionej przez rekina prawej dłoni, któremu nie uchodzi publiczne roztkliwianie się nad cudzymi skokami serca. Był więc surowy, żeby nie rzec - przaśny. On w krześle za stołem, przed nim zaś wiersze, przed nim, na blacie, a jakby daleko, bardzo daleko od niego. Taki Majnicz, a obok Sadowski, czytający niczym gimnazjalista w tym wieku okrutnym, pryszczatym, kiedy to jeszcze nie jest się mężczyzną i już nie jest się chłoptasiem. Oni tacy - i kobiety. Radwan i Puślednik, dwie dojrzałości zupełne.

We wspomnianej krótkiej mowie wstępnej, kiedy to wielkodusznie użył słowa „milion”, Bronisław Maj zacytował też frazę z wiersza Rafała Wojaczka, frazę, co była tytułem Salonu. „Jedynym przedmiotem Pisma jest miłość”. Nie tylko tego Pisma, gdzie mowa jest o Słowie, które było na początku, nie tylko tej księgi, gdzie są legendarne zdania św. Pawła o miłości. Rzecz w tym, że kiedy przedmiotem pisma jest miłość - pismo zmienia się w Pismo, na inny, może najsubtelniejszy poziom języka przechodzi. Tak zmienione pismo słychać było wyraźnie w czytaniu Radwan i Puślednik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski