Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedszkolaki mają zajęcia w sali zagrożonej katastrofą budowlaną [WIDEO]

Iwona Krzywda, Paulina Szymczewska
Szatnia może zostać przerobiona na salę dla najstarszych dzieci. W górnym rogu zdjęcie szczeliny w przedszkolnej podłodze
Szatnia może zostać przerobiona na salę dla najstarszych dzieci. W górnym rogu zdjęcie szczeliny w przedszkolnej podłodze Fot. Andrzej Banaś
Kontrowersje. Dyrekcja placówki przy ul. Kutrzeby zgłaszała problem już w zeszłym roku. Tymczasem urzędnicy zaczęli dokładnie przyglądać się budynkowi dopiero teraz. Czekają na ekspertyzy. Rodzice nadal nie wiedzą, gdzie resztę roku szkolnego spędzą ich dzieci.

Na tykającej bombie swoje codzienne zajęcia odbywają maluchy z Przedszkola nr 57 przy ul. Kutrzeby w Podgórzu. Podłoga pod jedną z sal na parterze grozi zawaleniem, a odpowiedzialni za bezpieczeństwo dzieci urzędnicy ociągają się z decyzją o przeniesieniu oddziału. Rodzice są zbulwersowani.

Autor: Iwona Krzywda

- Ponoć już od dwóch miesięcy wiadomo o problemie, wykonywane są jakieś ekspertyzy itp. Ale ja żadnej ekspertyzy nie widziałem, a chciałbym wreszcie wiedzieć, czy w budynku jest niebezpiecznie. Przecież tu chodzi o dobro naszych dzieci - podkreśla pan Wojciech (zastrzegł swoje dane do wiadomości redakcji), rodzic jednego z przedszkolaków.

Dyrektorka placówki Grażyna Ligęza przyznaje, że bezpieczeństwo najmłodszych dzieci, które codziennie przebywają w sali na parterze, rzeczywiście może być zagrożone. - Z naszych informacji wynika, że istnieje prawdopodobieństwo tąpnięcia i katastrofy budowlanej - mówi Grażyna Ligęza.

Problem z konstrukcją budynku dyrekcja placówki zgłaszała urzędnikom odpowiedzialnym za jego stan techniczny już w 2014 roku, kiedy to zauważono pierwsze szczeliny w podłodze. Jednak dopiero podczas tegorocznych wakacji zapadła decyzja, że trzeba bliżej przyjrzeć się sprawie podejrzanych pęknięć.

Zespół Ekonomiki Oświaty (ZEO), który jest odpowiedzialny m.in. za inwestycje i remonty w samorządowych placówkach oświatowych, zlecił wykonanie odwiertów od strony piwnic. Ujawniły one, że płyta podłogowa w części budynku jest oderwana od podłoża, bo zostało ono wymyte przez wodę.

Tymczasem w sali, w której podłoga grozi zawaleniem, od początku września nadal przebywa jednak najmłodsza grupa przedszkolaków. Ze względu na zagrożenie zdecydowano się tam ograniczyć jedynie zajęcia ruchowe, np. taneczne. - Sytuacja jest bardzo trudna. Ja się boję o te dzieci i czekam na decyzję ZEO oraz magistrackiego Wydziału Edukacji, bo sama nie mogę jej podjąć - przyznaje dyrektor Ligęza.

O zagrożeniu rodzice dowiedzieli się na zebraniu

Wolnego pomieszczenia, w którym można byłoby umieścić najmłodsze dzieci, w budynku przy ul. Kutrzeby nie ma. W grę nie wchodzi również rozdzielenie grupy i dołączenie dzieci do pozostałych oddziałów, ponieważ ich liczebność jednoznacznie określa ustawa. Wobec zagrożenia i konieczności wykonania remontu w budynku przedszkola wyjściem ma być przeniesienie grupy najstarszych dzieci - 5- i 6-latków.

Jak mówi pan Wojciech, rodzice w ostatnich dniach byli informowani o bardzo ważnym zebraniu, ale nikt nie wiedział, o co dokładnie chodzi. Spotkanie odbyło się w poniedziałek. - Dopiero wtedy dowiedzieliśmy się o groźbie katastrofy budowlanej i o tym, że najstarszą grupę dzieci trzeba przenieść gdzie indziej - opowiada nasz Czytelnik.

Alternatywą zajęcia w szatni lub niewielkiej świetlicy

Co do przeniesienia dzieci - padły dwie propozycje. Po pierwsze, w grę wchodzi adaptacja szatni na parterze, naprzeciwko sali, która miałaby być remontowana. Natomiast druga propozycja to przeniesienie przedszkolaków do niewielkiej świetlicy w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 26 przy ul. Krasickiego.

- Obie te propozycje są absurdalne. I szatnia, i szkolna świetlica są za małe (mają po ok. 30 metrów kw.). Przepisy mówią, że na jedno dziecko powinno przypadać 2,5 - 3 mkw. powierzchni. A tymczasem grupa, która ma zostać przeniesiona, liczy 25 dzieci, więc jak mają się one pomieścić na trzydziestu metrach? W dodatku świetlica jest zupełnie niedostosowana do potrzeb maluchów - zwraca uwagę pan Wojciech.

Podczas poniedziałkowego zebrania rodzice mieli zadecydować, która z propozycji bardziej im odpowiada. Większość wybrała przeniesienie do SP nr 26. Niektórzy jednak nie kryli złości. - Pod presją czasu i strachu zbiera się podpisy rodziców, żeby usankcjonowali działania dyrekcji przedszkola i magistratu. Bo potem urzędnicy zawsze będą mogli powiedzieć: „przecież rodzice tak chcieli”. A rodzice zgadzają się na wszystko, ponieważ boją się, że zostaną bez miejsca w przedszkolu dla swojego dziecka - komentuje pan Wojciech.

Dyrektor Ligęza sama przyznaje, że oba rozwiązania są rzeczywiście mocno prowizoryczne i dalekie od ideału. - Nikogo nie cieszy perspektywa przeniesienia, ale w tej sytuacji moim zdaniem lepszym wyjściem jest umieszczenie dzieci w świetlicy pobliskiej podstawówki - mówi Ligęza.

Urzędnicy zlecili ekspertyzę stanu technicznego budynku

Przenosiny przenosinami, ale kluczowe pozostaje pytanie, co z bezpieczeństwem najmłodszych przedszkolaków, które codziennie muszą przebywać w sali z niestabilną podłogą. Urzędnicy sprawy nie chcą komentować. Wczoraj ZEO poinformował jedynie, że zlecono wykonanie „ekspertyzy stanu technicznego budynku wraz z programem naprawczym”. Obecnie rozważa się wymianę ścianki działowej na lekką konstrukcję, co umożliwiłoby dalsze bezpieczne użytkowanie przedszkolnych pomieszczeń do końca roku szkolnego.

Ekspertyza ma być gotowa 26 października. Prawdopodobnie dopiero wtedy w niebezpiecznej sali przestaną się odbywać zajęcia.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski