– Wkrótce zaczyna Pani olimpijskie kwalifikacje. Proszę przybliżyć Czytelnikom ich zasady?
– Zaczynają się zawodami Pucharu Świata w RPA 1 maja. Punkty do rankingu będzie można zbierać na w sumie 10 zawodach rangi PŚ oraz na mistrzostwach Europy i świata. Oczywiście najlepiej punktowane są zawody rangi mistrzowskiej.
– Czeka Panią trudna droga do Rio de Janeiro?
– Bardzo trudna. Przepustkę na igrzyska można dostać poprzez kwalifikację drużynową. Z automatu wchodzi pierwsza czwórka z rankingu oraz po jednym, najlepszym zespole z każdego kontynentu. Jak więc widać, miejsc jest mało. Każdy zespół ma czystą kartę. Jesteśmy na 13. miejscu w rankingu. Ale na zawodach PŚ potrafiłyśmy wywalczyć szóste miejsce.
– Gdyby nie powiodła się kwalifikacja drużynowa, jest szansa poprzez turnieje indywidualne?
– Oczywiście, ale miejsc będzie mało. Po odjęciu zawodniczek, które dostaną się przez „drużynówkę”, kwalifikację mają dwie pierwsze z listy. Pozostałe powalczą w dodatkowych turniejach, tzw. „dobijakach”. Aktualnie jestem w szóstej dziesiątce w światowym rankingu, a poziom jest bardzo wyrównany. Zawodniczka, która wchodzi na jednych zawodach do najlepszej „16”, na kolejnych nie wychodzi z grupy. O kwalifikację ubiega się 230-250 szpadzistek.
– Trudno utrzymać wysoką formę przez rok. Trzeba będzie skoncentrować się na niektórych imprezach.
– Tak, najważniejsze będą mistrzostwa Europy i świata. Dwa najsłabsze wyniki z całego cyklu nie będą się liczyły. Gdybyśmy zdobyły na przykład medal drużynowo, igrzyska byłyby na wyciągnięcie ręki.
– Drużyna musi być więc w wysokiej formie. Jak wygląda ten „żelazny” skład?
– Oprócz mnie drużynę tworzą Magda Piekarska i Ewa Nelip. Trudno powiedzieć, kto będzie czwartą zawodniczką. Może jakaś młodsza koleżanka?
– To najważniejszy sezon w Pani karierze?
– Bezsprzecznie tak. Dlatego bardzo solidnie się do niego przygotowuję. Chciałabym, by trud czterech lat treningów przyniósł owoc w postaci wyjazdu do Rio de Janeiro. Drużynowej szpady prawdopodobnie nie będzie na kolejnych igrzyskach. Taka szansa może się już nie powtórzyć. W tym roku trenuję dużo więcej niż dotychczas. Wspiera mnie Grupa Azoty, mój indywidualny sponsor. Mam zajęcia z trenerem przygotowania ogólnego Dariuszem Ilnickim. Kładziemy duży nacisk na motorykę, siłę, wytrzymałość. Poza szermierczą planszą wiele godzin spędzam na siłowni.
– Na co dzień pracuje Pani z klubowym trenerem Bartłomiejem Językiem, a z kim Pani najczęściej sparuje?
– W klubie jest Joanna Eichler, która wróciła do szermierki po przerwie. Jest też Ola Zamachowska. Często walczę też z chłopakami, na przykład z Marcelem Basiem, ale też z młodszymi od niego.
– Jak godzi Pani sportowe obowiązki z naukowymi?
– Jakoś mi się udaje, jestem na trzecim roku studiów doktoranckich na Politechnice Krakowskiej. Myślę o otwarciu przewodu doktorskiego. Jestem w Laboratorium Metrologii Współrzędnościowej, a temat pracy ma dotyczyć tomografii komputerowej wykorzystywanej w medycynie. Sport wiele mnie kosztuje, bo trzeba przygotowywać się do treningów, utrzymywać dietę, nie spieszę się więc z nauką.
– Wszystko jest podporządkowane igrzyskom. Pani może wykonać sto procent planu, ale są jeszcze koleżanki z drużyny, od których jest Pani uzależniona...
– Także od męża. Realizuję swoją pasję, ale mamy przecież też wspólne. Jedno jest kosztem drugiego. A co do kwalifikacji, to będę chciała polegać przede wszystkim na sobie, walczyć o miejsce indywidualnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?