Od 1 lipca do 20 października do Sądu Okręgowego w Krakowie wpłynęło tylko 14 aktów oskarżenia w sprawach karnych. Rok wcześniej w tym samym okresie było ich 83. Podobna sytuacja jest w wielu innych sądach w kraju.
"Zmiana powrotna w prokuraturze" - przeczytaj komentarz Marka Bartosika
Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie, zapewnia, że mniejsza liczba oskarżeń wcale nie świadczy o tym, że dzieje się coś nadzwyczajnego. - Akty oskarżenia są kierowane do sądów wtedy, kiedy prokuratorzy zbiorą komplet materiałów dowodowych. Nie ma w tym nic dziwnego, że czasem jest mniej oskarżeń, a czasem więcej - wyjaśnia Marcinkowska.
Wystarczy jednak przejść się po korytarzach krakowskiego „okręgu”, żeby usłyszeć zupełnie coś innego. Prokuratorzy twierdzą, że winę za bałagan ponosi nowa procedura karna, która funkcjonuje od 1 lipca. Teoretycznie, reforma miała dać zastrzyk energii działaniom wymiaru sprawiedliwości. - W praktyce okazała się katastrofą, która sparaliżowała naszą pracę - twierdzi jeden z prokuratorów.
Żaden ze śledczych, z którymi rozmawialiśmy, nie chciał pod nazwiskiem wskazywać przyczyn kryzysu. - Jesteśmy w zawieszeniu. Jest zreformowana procedura, ale nowy rząd zapowiada powrót do sytuacji sprzed 1 lipca. Nikt nie chce się wychylać z ocenami bałaganu - twierdzi jednak jeden z prokuratorów okręgowych.
Anonimowo większość śledczych twierdzi, że główną przyczyną chaosu jest nietrafiona reforma procedury karnej. Według zasad obowiązujących od 1 lipca w sprawach mniejszej wagi pierwsze dwa miesiące dochodzenia prowadzone są przez policję bez nadzoru prokuratora. - Wiele z tych spraw nigdy nie doczeka się aktu oskarżenia, ponieważ policja umarza je na wczesnym etapie postępowania. Do prokuratora takie informacje nawet nie dochodzą - mówi śledczy.
Prokuratorzy dowiadują się o takim postępowaniu dopiero po wysłaniu wniosku o przedłużenie dochodzenia. - Wtedy działamy na dowodach zebranych przez policję. Jeśli jest to zaniedbane, są małe szanse na akt oskarżenia z mocnymi dowodami - dodaje.
Prokuratorzy przyznają, że oni też są coraz mniej chętni do kierowania spraw do sądu. - Przed reformą całą sprawę o kradzież miałem na piętnastu kartkach papieru. Teraz muszę to podzielić na osobne katalogi, między innymi, z zarzutami, przesłuchaniami, opiniami biegłych, a do tych dokumentów dołączyć załączniki. Największy problem mamy nie z tym, co jest w aktach sprawy, ale jak to ułożyć, żeby się nie pogubić w tonach papieru - żali się śledczy. Dodaje, że jeśli śledztwo dotyczy spraw poważniejszych, „papierologia” urasta do ogromnego problemu.
Najważniejszym powodem prokuratorskiej wstrzemięźliwości jest nowa forma procesu sądowego. - Chciano stworzyć hybrydę z połączenia procesu europejskiego i amerykańskiego, a wyszedł im potwór - twierdzi śledczy. Według niego prokurator ze słabym materiałem dowodowym zawartym w stosie pomieszanej dokumentacji to bardzo słaby przeciwnik dla dobrze opłaconego adwokata.
Śledczy podkreśla, że coraz mniejsza liczba oskarżeń jest... bombą z opóźnionym zapłonem. - W oficjalnych statystykach wygląda to tak, jakby było coraz mniej przestępstw. W rzeczywistości przestępcy unikają kary, bo nikt ich nie oskarża, a poszkodowani czują się oszukani przez wymiar sprawiedliwości. Jeśli taki stan się utrzyma, może to grozić konfliktami społecznymi. Ludzie sami zaczną wymierzać sprawiedliwość - twierdzi prokurator.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?