Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Programy pobożnych życzeń

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
WYBORY. Politycy danej partii zawsze twierdzą, że tylko ich formacja ma program, a konkurenci dysponują zbiorem pustych frazesów.

Fot. Anna Kaczmarz

- Partiom i politykom programy są w minimalnym stopniu potrzebne. Nawet stronnictwa sprawujące władzę nie kierują się nimi - mówi dr Rafał Matyja, politolog z Wyższej Szkoły Biznesu-National Louis University w Nowym Sączu.

Dr Mikołaj Cześnik z Zakładu Badań Porównawczych nad Polityką w PAN twierdzi, generalizując, że nie tylko wyborcy, ale też sami politycy nie znają programów partyjnych.

- Łatwo się o tym przekonać, słuchając ich wypowiedzi. Oczywiście, że od tej reguły są wyjątki - mówi dr Cześnik. Jego zdaniem niewiedza partyjnych działaczy na temat programów swoich formacji, powinna ich kompromitować w oczach wyborców, ale tak nie jest.

Prof. Jerzy Mikułowski-Pomorski, socjolog z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i Uniwersytetu Śląskiego, bez cienia wątpliwości stwierdza: - Programy partyjne nie są potrzebne ani politykom, ani Polakom. Taka sytuacja prowadzi m.in. do tego, że polityków, zwłaszcza sprawujących władzę, nie rozlicza się z obietnic.

Według prof. Mikułowskiego-Pomorskiego panuje swego rodzaju bylejakość. Jedni - partie i reprezentujący ich działacze - nie przykładają się do pracy, co przejawia się m.in. tym, że w programach piszą co im praktycznie "ślina na język przyniesie", nie bacząc, czy konkretny pomysł można wcielić w życie choćby z powodów finansowych.

- Wyborcy zaś z góry zakładają, że szkoda ich czasu na lekturę programów. Robią to i z lenistwa, i w oparciu o doświadczenie. Obserwują polityków, dlatego wiedzą, czego można się od nich spodziewać w praktyce - twierdzi prof. Mikułowski-Pomorski.

Dr. Matyja twierdzi, że wyborcy kierują się przede wszystkim obserwacją poczynań polityków, a w bardzo niewielkim zakresie obchodzą ich programowe zapisy czy deklaracje. - Mało kto czyta programy, bo te często są zapisem pobożnych życzeń, oderwanych od rzeczywistości i możliwości - twierdzi. Zauważa jednak, że od czasu do czasu, zwłaszcza gdy jakaś partia szykuje się do przejęcia władzy, jak SLD w 2001 r., PiS i PO - w 2005, a potem Platforma 4 lata temu, przedstawia ona przynajmniej dość obszerny dokument programowy, w którym można znaleźć interesujące rzeczy.

Dr Jarosław Flis, politolog z UJ, twierdzi, że nasze formacje wolą dmuchać na zimne, budując programy, bo niektóre z nich dotkliwie sparzyły się, wysuwając nośne hasła, np. deklarując wybudowanie 3 mln mieszkań (PiS w 2005 r.) czy stworzenie 1 mln miejsc pracy (KLD w 1991 r.). On też przyznaje, że jedynie garstka ludzi czyta i analizuje partyjne programy.

- Chodzi o osoby gruntownie zainteresowane polityką - definiuje tę grupę dr Flis. - Ich opinia na temat programów może być jednak istotna dla niewielkiej części wahających się wyborców. W razie jednak, gdyby dwie partie szły łeb w łeb lub jedna z nich miała szansę przejąć samodzielne rządy, wówczas spór o programy wyborcze mógłby przechylić szalę - dodaje.

Politolog z UJ przyznaje, że większość rodaków głosuje, nie kierując się programem, ale emocjami, przywiązaniem do danej partii i wyobrażeniami o niej lub o jej liderze lub przywódcach.
Dr Mikołaj Cześnik z Zakładu Badań Porównawczych nad Polityką mocno podkreśla, że choć programy naszych stronnictw są pełne miejsc miałkich i przypominających reklamę proszków do prania, to jednak dobrze, że takie dokumenty partie piszą. - Bez nich nie wiedzielibyśmy o ugrupowaniach nic konkretnego - stwierdza.

Dr Cześnik uważa, że dużym problemem jest, iż rządzących w Polsce nie rozlicza się z obietnic wyborczych, z wyłączeniem pojedynczych zapewnień. Naukowiec z PAN apeluje o powstanie niezależnych instytucji, które analizowałyby, jak stronnictwa wywiązują się z deklaracji zawartych w programach.

- Od osób zatrudnionych w takich ośrodkach Polacy mogliby dowiadywać się w każdej chwili, a szczególnie w okresie kampanii, czy formacje wywiązują się z tego, co zapisały w swoich programach. Tego rodzaju instytucje powinny też oceniać przedwyborcze obietnice partii. I poinformować obywateli, że dane ugrupowanie bredzi, bo np. jednocześnie zapewnia, iż jak dojdzie do władzy, obniży podatki, ale też znacząco zwiększy wydatki na niemal wszystkie dziedziny - mówi dr Cześnik.

Główny tekst programowy PO pochodzi sprzed 4 lat. "By żyło się lepiej. Wszystkim" - tak jest zatytułowany ten około 80-stronicowy dokument. On jednak dość szybko stracił "moc programową", bo zastąpiło go lapidarne 10 zobowiązań PO podpisane w przeddzień zakończenia poprzedniej kampanii przez Donalda Tuska. Potem doszły obietnice złożone przez Tuska w czasie exposé (było ich ponad 180), a następnie kilka innych. Choć Platforma większości obietnic nie zrealizowała, to jednak w sondażach ma się świetnie.

Program PiS "Nowoczesna, solidarna, bezpieczna Polska" pochodzi w zasadniczej wersji z 2009 r., a niedawno został poddany lekkiemu retuszowi, w którym podkreślono, że jak PiS dojdzie do władzy, to czeka nas powtórka z dwulecia 2005-2007, które politycy tej formacji oceniają jako czas "mlekiem i miodem płynący". Program liczy 216 stron, a na niemal każdej są zapewnienia, że partia w każdej dziedzinie poradzi sobie doskonale. Na przykład zasady podatkowe mają być proste i jasne, by podatnik nie był zdany na łaskę i niełaskę rozmaitych podatkowych interpretacji. Próżno jednak znaleźć w programie rozwiązanie zagadki, jak to zrobić.

SLD przygotowało program składający się z 8 części, poświęconych m.in. rolnictwu, zdrowiu, innowacyjności, polityce społecznej i zagranicznej. W tej ostatniej części prof. Longin Pastusiak, który w PRL gloryfikował politykę zagraniczną ZSRR od Stalina po Gorbaczowa, teraz akcent kładzie na rolę SLD w wejściu Polski do NATO i UE.

Program PSL pochodzi z 2008 r. Czytamy w nim m.in.: "Stronnictwo jest partią ludzi gospodarskiego sukcesu. Sukcesu odnoszonego na wszystkich szczeblach - od europejskich salonów po wiejskie przysiółki".

PJN ma program w dość szczątkowej formie, bo poza ogólnikami trudno w nim znaleźć konkrety, ale faktem jest, że jest to młoda formacja.

 

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski