Prognoza na naszą polityczną jesień

Nastroje Polaków w sierpniu tego roku były entuzjastyczne. - Podobnie dobre były wcześniej dawno temu, bo w 2008 roku - mówi Urszula Krassowska, szefowa Zespołu Badań Społecznych Kantar TNS. Przyznaje jednak, że nie gwarantują one rządzącym spokoju. Jesień tego roku może być gorąca. Powodów do napięć nie brakuje, tym bardziej że społeczeństwo jest bardzo mocno podzielone, a politycy wchodzą w cykl kampanii wyborczych.

43 proc. rodaków uważa, iż sprawy w kraju zmierzają w dobrym kierunku, 42 proc., że w złym - wynika z sondażu Kantar przeprowadzonego w sierpniu. - Mamy więc niemal równowagę zadowolonych i niezadowolonych. Każdy scenariusz jest możliwy - twierdzi Urszula Krassowska. Co prawda 59 proc. badanych uważa, że Polska rozwija się, ale aż niemal 50 proc. jest przekonanych, iż jest to rozwój bardzo słaby. Jedna trzecia twierdzi, że ma miejsce tylko na papierze.

- I tych ludzi nie należy lekceważyć, bo dla nich wskaźniki, np. PKB, nic nie znaczą - podkreśla dr Jacek Chołoniewski, socjolog, szef Estymatora, firmy badającej rynek i opinię publiczną. Przypomina, że ani w Polsce, ani w jakimkolwiek innym kraju nikt nie wypracował miarodajnych i wiarygodnych badań nastrojów społecznych. Nie zdarzyło się, by ktokolwiek przewidział wybuch społeczny. - Socjologowie czy psycholodzy społeczni tak naprawdę byli i są mądrzy po fakcie - mówi dr Chołoniewski.

Z badań Kantar TNS wynika jednakże, że PiS nie musi dziś lękać się niezadowolenia tej części społeczeństwa, dla której kluczowe znaczenie ma polityka socjalna tej partii. - Wysoki poziom optymizmu odnotowujemy tam, gdzie zastrzyk gotówki z 500+ jest ważnym elementem stabilizującym przychody rodziny - informuje Krzysztof Jodłowski z Kantar. To przede wszystkim Polacy z wykształceniem podstawowym i gimnazjalnym, mieszkańcy wsi i małych miast, rolnicy i gospodynie domowe. - Najbardziej zaś niezadowoleni są Polacy najlepiej wykształceni i zarabiający, głównie z dużych miast - podkreśla Jodłowski.

Nowa partia, nowy lider?

Urszula Krassowska zwraca uwagę, że wpływ na nastroje społeczne mogą mieć z pozoru błahe sprawy, np. konieczność spłaty kredytów zaciągniętych na poczet urlopów. Lipcowe zaś protesty związane z próbą przeprowadzenia przez obóz władzy gruntownych zmian w wymiarze sprawiedliwości pokazały, że na ulice nie tylko wielkich miast, ale też średnich i niewielkich ponownie mogą wyjść Polacy, dla których ważna jest nie tylko kondycja całej gospodarki, lecz też kwestie związane z demokracją, praworządnością czy silnymi związkami Polski z UE. - Protesty z tych przyczyn w istotny sposób nie zaszkodzą PiS, dopóki gospodarka będzie sprawnie funkcjonowała, podobnie jak program 500+, a liderzy opozycji, zwłaszcza PO i .N, w istocie rzeczy nadal działać będą na korzyść PiS - ocenia dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Ewentualne protesty mogą jednak wyłonić nową partię lub charyzmatycznych polityków, tym samym wpływając na przyszły kształt sceny politycznej.

Wczoraj pierwszy protest tej politycznej jesieni urządzili nauczyciele zrzeszeni w ZNP. Dr Stach uważa, że czas pokaże, czy reforma oświaty wpłynie na poziom nastrojów. Przekonuje przy tym, że jeżeli nawet ta reforma będzie kuleć i nie zmniejszą się kolejki do lekarzy, to Polacy w najbliższych kilku miesiącach będą zachowywali się spokojnie, a popularność PiS w istotny sposób nie zmieni się. - Kluczowe znaczenie ma dziś dobra sytuacja gospodarcza - mówi dr Stach.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 18

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto