Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Procentowo nam tu dobrze

Redakcja
Od niedzieli do Brukseli! Gwarzymy sobie z panią Adą, uroczą Sąsiadką, w pełnym uroków (róg Gołębiej i Brackiej) trunkowym Szambelanie, jak miejsce podpowiada - gustując rozmaite procentowe rokosze.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Taki tu narożny Punkt! Dookoła rzeczywistość akurat taka, że konwersacja pójść inaczej nie mogła. Poszła więc wyborowo, to znaczy wyborczo. Ano, tośmy sobie wybrali! Każde z nas, ze swoją miną komentuje, smakuje! Jakeśmy wybierali, tak i teraz posyłamy. Tak czy owak, zgodnie, polubownie, czy sceptycznie, pięćdziesiątka posłów RP do Brukseli rusza, by reprezentować nas w UE. Taki teraz, panie Leszku, świat! Zgadzam się, pani Ado. W najbliższym zasięgu, nie mamy tu innego. I tak, krajowo procentowo większość PO, ale u nas... Tsss, błagam, niech pan nie jątrzy. Od razu cichnę i przeskakuję. Różnie mówią - lepiej, gorzej, ale potem PiS. No i trochę tych Pozostałych. Zobaczy pan, tam się to wszystko zmiesza. Tak samo jak w Sejmie. Skaczą sobie do oczu w telewizji na wizji, a w kuluarach? A potem, wtrącam, procentowo wszystkim nie jest źle! To znaczy, chciałem powiedzieć, potem zgodnie. To już nieraz i na wizji widać, jak to hula i o co tak naprawdę chodzi. Potem będą radzić... Zasiadać w tych frakcjach, gdzie ich tam z góry, już stąd, posyłają. Tak to w praktyce wygląda. Rozporządzać, zarządzać, uprzedzać, ostrzegać, anulować. W centymetrach wymiary, to jest krzywiznę europejskiego ogórka, dorzucam, regulować będą. No, czy ja się wyzłośliwiam? Historycznie prawdziwie. Przecież ogórka, tego europejskiego ogórka, to nie ja wymyśliłem? Panie Leszku, czy pan się wygłupia, czy pan się pochyla z troską? Oczywiście, że się pochylam. Wszystkie ręce na pokład i wszystkie rozumy, w jeden. W jedną Mądrość! Naturalnie musimy być tam obecni, reprezentowani. Taka rzeczywistość, taki układ i mur. Muru i najrozumniejszą głową nie przebijesz. Ale może przy pomocy tęgiej głowy obejdziesz? Nie możemy się ani wyłamywać, ani włamywać, ani znaleźć poza. Taki świat, system powiązań. - Ekonomicznych, politycznych, militarnych, wszelakich innych pochodnych i pochodzeniowych. Na tym boisku jesteśmy, nie na innym. A gramy? Jak ostatnio gramy? Ale serio, serio, uściśla moja Urocza Sąsiadka, widzi pan, mnie to gryzło, że szło nie o to - kogo tak naprawdę się tam posyła? Co taki europoseł wie, rozumie, umie? Jak się dogaduje, naturalnie myślę o języku, a tylko ważne było, o to gra szła - kto go tam posyła? Jaka partia? Czyj on jest? I tu sęk! Przejmuję i podbijam bębenek, bo to fakt. Nie o jakość głowy, nie o charakter, o kompetencje chodzi, tylko - czyj on. I do jakiej on tam przystanie frakcji. Tak, panie Leszku, to jest czysta wstrętna polityka! Orzechóweczki? Jak najbardziej, procentowo super! Kolor, smak, aksamit! Tym razem to ja, nie chcąc się wdawać w czystą polityczna ohydę, weksluję z rozmową. Co by nie powiedzieć, pani Ado, wypada, nie wypada, procentowo wypadliśmy zaskakująco! Lubię takie niespodzianki. A w Brukseli była pani? Byłam i nawet powiem, że jakoś nie za specjalnie... Może teraz? Jeszcze przy tych tam teraz dietach w euro... Żyją tam jak w enklawie, państwo w państwie, zamknięci w tej fortecy EURO. Już pamiętam wtedy... Co do mnie, pierwszy raz kiedym, no to dawno, kiedym z Paryża pojechał do Brukseli, wrażenie, jakby z Krakowa, wybrać się do Rzeszowa. Poza, rzeczywiście, nadzwyczajnym Grand Placem, cóż tam? Fakt, mają jeszcze figurkę Manekina, co im tam siusia. Przebierają go pięć razy na dzień, w rozmaite stroje, każdy oczywiście z dziurką. Fetyszyści jacyś czy co? Niech pan nie opowiada. Rzeszów podobno niesłychanie się podciągnął. Nawet, słyszałam, teraz to się mówi - wylaszczył się. Co, Rzeszów też? To wyobrażam sobie jak i w Brukseli być musi... Nasza posłanka pani Senyszyn też tam rusza. Niech pan nie opowiada. Co opowiada? Przecież jest posłanką i pani, i moją. Po prostu jest wybraną i posłaną z Krakowa! Panie Leszeczku, ja pana proszę, niech pan tam sięgnie jeszcze po tę orzechówkę! Jak najsłuszniej! Zna to pani: Bo mniej straszno człowiekowi los zaszczeka, gdy się w gardło leje ta pociecha... Ta pociecha, co z orzecha. Pycha! U nas pycha, niech oni już tam do tej Brukseli się pakują, procentowo my się mamy nieźle. A propos, wie pani, kto z naszych miał najdłuższy staż w Brukseli? Lelewel. Nie mógł do Paryża, bo by go tam od razu posadzili inaczej, to siedział na swoim w Brukseli. Pradelegat, nasz brukselczyk. Przewidująco, proroczy już wtedy. Ale spoczął na Rossie w Wilnie. Oglądałam grobowiec. Chyba żeby nie poznać i nie drażnić - czy on polski czy litewski (kogo on reprezentuje, jakim to językiem podać?) to ugodowo nic. Stoi tylko na grobowcu - LELEWEL i daty. Ktoś z wycieczki zapytał: Imienia nawet nie miał? Lelewel zwykły i tyla! Ach, pani Adusiu, wzniosłem szkiełko i ze zwycięstwem nad pomroką niepamięci zawołałem: Zdrowie Joachima Brukselczyka!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski