Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent zaczyna się cofać

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Wczoraj ożywili się zwolennicy Janukowycza i zorganizowali "antymajdanową" pikietę przed parlamentem FOT. SIERGIEJ DOŁŻENKO PAP/EPA
Wczoraj ożywili się zwolennicy Janukowycza i zorganizowali "antymajdanową" pikietę przed parlamentem FOT. SIERGIEJ DOŁŻENKO PAP/EPA
Wyraźnie prorosyjski Mykoła Azarow będzie wykonywał obowiązki do czasu powołania nowego szefa rządu. Nie wiadomo jeszcze jak długo, bo zgodnie z konstytucją jego odejście oznacza dymisję całego gabinetu.

Wczoraj ożywili się zwolennicy Janukowycza i zorganizowali "antymajdanową" pikietę przed parlamentem FOT. SIERGIEJ DOŁŻENKO PAP/EPA

UKRAINA. -Pierwsze poważne ustępstwo Wiktora Janukowycza: premier Azarow zmuszony do dymisji. - To ciągle za mało - krzyczy opozycja.

Od razu pojawiły się też informacje, że w nowej sytuacji pod znakiem zapytania stanęła pożyczka 15 mld dolarów dla ukraińskiej gospodarki. Wieczorem wątpliwości te stanowczo rozwiał prezydent Rosji Władymir Putin.

- Władza wykonała mały krok, aby uniknąć frontalnej konfrontacji - mówi Witalij Kliczko, jeden z liderów opozycji. - Ale to nie jest jeszcze nasze zwycięstwo. Jedynie krok do zwycięstwa.

Słowa Kliczki dobrze oddają atmosferę, która przeważa dzisiaj na kijowskim Majdanie. Jeszcze niedawno usunięcie przez Janukowycza swojego bliskiego współpracownika (Azarow był dwukrotnie ministrem finansów w jego rządzie) zostałoby przyjęte z entuzjazmem, a na pewno uspokoiłoby nastroje.

Po strzałach, które padły w Kijowie w ubiegłym tygodniu i spowodowały kilka ofiar śmiertelnych wśród demonstrantów, opozycji takie gesty nie wystarczają. A prezydent najpewniej ma świadomość, że musi trochę ustąpić. Także dlatego, że demonstranci zajęli główne obiekty państwowe w większości obwodów. Na portalach internetowych popularne było wczoraj zdjęcie z Odessy, pokazujące, jak opozycja barykaduje wejścia do obiektów rządowych ogromnymi blokami kamiennymi.

Dlatego odejście Azarowa pociągnęło za sobą kolejne ustępstwa władzy. Na nadzwyczajnej sesji parlamentu rządząca Partia Regionów wycofała się z większości przepisów, które zostały przegłosowane przed dwoma tygodniami i były powszechnie uważane jako wymierzone w opozycję. Manifestanci nie będą więc już karani do pięciu lat więzienia za blokowanie urzędów publicznych, ani nie powinni obawiać się tymczasowego aresztu za zakrywanie twarzy w czasie demonstracji. Zniknął też np. zakaz rozstawiania namiotów na ulicach.

Nie zmienia to jednak faktu, że liderzy opozycji - Witalij Kliczko, Arsenij Jaceniuk i Ołeh Tiahnybok, którzy wczoraj po raz kolejny prowadzili negocjacje z Janukowyczem - domagają się dalszych ustępstw. Chodzi im przede wszystkim o:

* przeprowadzenie wcześniejszych wyborów prezydenckich, które formalnie są zaplanowane na przyszły rok;

* wznowienie rozmów o umowie stowarzyszeniowej z Unią oraz

* powrót do konstytucji sprzed 2010 roku, gdy kompetencje prezydenta w stosunku do parlamentu nie były tak rozległe.

Nie udało się natomiast osiągnąć porozumienia w sprawie amnestii dla protestujących, którzy w ostatnich tygodniach walczyli z milicją, na Majdanie i w innych miastach. Niewykluczone, że jako warunek takiego kroku władze postawiły opuszczenie zajętych budynków rządowych oraz "oczyszczenie" kijowskiego placu Niepodległości z demonstracji, na co opozycja nie mogła się zgodzić.

Przeciwnicy Janukowycza przerwali wczoraj okupację ministerstwa sprawiedliwości, która trwała od niedzielnego wieczoru, ale cały czas blokują wejście do niego. Szefowa resortu Ołena Łukasz zagroziła, że wystąpi o wprowadzenie stanu wyjątkowego. Teraz jest to mniej prawdopodobne, ale dynamika zdarzeń nabrała przyspieszenia i w każdej chwili sytuacja może się zmienić. Po południu Sztab Sprzeciwu Narodowego dał do zrozumienia, że ma informacje, jakoby jednostki wojskowe w kilkunastu obwodach otrzymały telegramy, aby "natychmiast zwołać zebrania oficerów".
remigiusz.poltorak@dziennik.krakow.pl

KRÓTKA PIŁKA Z PUTINEM

Zaledwie trzy godziny rozmów, odwołana zwyczajowa kolacja i bardzo wąski zespół doradców, najwyraźniej po to, aby zminimalizować jakiekolwiek przecieki do mediów - w takich okolicznościach spotkali się wczoraj Jose Manuel Barroso i Herman van Rompuy, czyli szefowie Rady i Komisji Europejskiej z prezydentem Władimirem Putinem. Mimo zapewnień rosyjskiego ambasadora przy UE Władimira Cziżowa, że to nie będzie spotkanie "na temat Ukrainy", władze unijne najwyraźniej chciały wysłać do Putina mocny sygnał na temat tego, co myślą o sytuacji na Majdanie.

Polityka unijna - nawet po tym, jak Kijów przyjął ofertę zbliżenia z Moskwą kosztem oddalenia od Brukseli - ciągle jest jednak bardzo niejednoznaczna. Na obecnym etapie nie ma bowiem mowy o jakichkolwiek sankcjach wobec ukraińskich polityków, bo to - jak mówią nieoficjalnie brukselscy dyplomaci - mogłoby jeszcze pogorszyć relacje z Rosją, a kontakt z Putinem jest potrzebny choćby po to, aby rozmawiać również o Syrii czy Iranie.

Jutro i pojutrze w stolicy Ukrainy jest planowana wizyta Catherine Ashton, szefowej unijnej dyplomacji. (RP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski