Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo zabrania obrotu wodą

Ewa Tyrpa
Czy boje znikną z akwenu?
Czy boje znikną z akwenu? FOT. EWA TYRPA
Kontrowersje. Mieszkańcy Budzynia nie chcą przekazać przedsiębiorcy zatopionych dróg . Jednak konflikt może być zażegnany, bo wody i gruntów pod nią nie można ani sprzedawać, ani zamieniać.

Gdyby wszyscy zainteresowani dobrze sprawdzili ustawę Prawo wodne to zapewne w Bu-dzyniu (gm. Liszki) nie doszłoby do konfliktów pomiędzy sołectwem i Wspólnotą Pastwiskową, a gminą Liszki i Tomaszem Mikołajczykiem. - Woda i grunty pod nią stanowią własność Skarbu Państwa, a nie gminy lub osoby prywatnej. Nie mogą więc przechodzić na czyjąś własność, gdyż prawo zabrania obrotu wodą - poinformował nas wczoraj Mariusz Brzozowski z kancelarii Jaworski, Malina w Krakowie.

- To dla nas zupełnie świeża informacja. Na pewno dostosujemy się do prawa wodnego - zapowiedział wczoraj wójt Paweł Miś.

Sprawa o grunt pod akwenem toczy się od wielu lat. Tomasz Mikołajczyk nabył sporą część zalewu w 1998 r. od spółki wydobywającej tu kruszywo. Gmina ma paski działek w różnych miejscach zalewu. Część stanowią dawne drogi, a inne gmina wcześniej nabyła w celu wydobywania kruszywa. Obecnie jest właścicielem 12 działek o łącznej powierzchni 0,97 ha. Wspólnota Pastwiskowa w Budzyniu ma 1,09 ha, a także część plaży z dostępem do wody. Doniedawna obie strony udostępniały kąpielisko letnikom i za wstęp pobierały opłaty. Niedawno Tomasz Mikołajczyk oznaczył bojami „swoją” wodę i firma ochroniarska, a niejednokrotnie sam właściciel, podpływali motorówkami do kąpiących się i zawracali ich z tego miejsca. Odstraszali też wędkarzy.

Mieszkańcy uważają, że gminne działki pod wodą powinny zostać przekazane Wspólnocie Pastwiskowej lub na rzecz wioski. W 2003 r. radni zgodzili się na scalenie i podarowanie ich Wspólnocie. Jednak nie wiadomo dlaczego nie dokonano scalenia. Teraz mieszkańcy Bu-dzynia mają żal do obecnego wójta Pawła Misia, że nie chce doprowadzić do przekazania im tych działek, choć im to obiecał, a jest skłonny zamienić je z Tomaszem Mikołajczykiem na inne działki. Miał on wystąpić o to do Rady Gminy na sesji w październiku.

Stanisław Kruk, sołtys Budzynia i radny RG podkreśla, że wójt nie respektuje uchwał zebrania wiejskiego, które nie zgadza się ani na sprzedaż, ani na zamianę działek. Rzeczoznawca wycenił je na 170 tys. zł. Pod petycją do wójta podpisali się też mieszkańcy m.in. Cholerzyna, Kryspinowa, Liszek, Piekar. Uważają, że zalew może stać się ciekawym miejscem wypoczynku i rekreacji, a przede wszystkim ogólnodostępnym. Gdyby znalazły się w rękach przedsiębiorcy, akwen zostałby ogrodzony i dla ludzi zostałyby niewielkie miejsca przy brzegu. Z powodu wczorajszej informacji o zakazie obrotu wodą i gruntami pod nią, sytuacja się całkowicie zmieniła. Wójt Miś, po uzyskaniu pisemnej opinii prawnika obsługującego gminę, będzie miał rozwiązany problem. A zażegnanie sporu byłoby trudne, także zdaniem Tomasza Mikołajczyka, twierdzącego, że jest tu konflikt interesów. Osoby, które są we Wspólnocie Pastwiskowej, chcą zarabiać na udostępnianiu wody i plaży. On z kolei dysponuje prawie 20-hektarowym terenem z wodą. Chce postawić tu ekskluzywne domy.

Ludzie domagają się od władz gminy wyegzekwowania od niego należności za bezumowne korzystanie z podwodnego mienia. Sam zainteresowany przypomina, że od lat mieszkańcy bez umowy korzystają z jego działki, na której przebiega gminna droga i on jej nie blokuje. Nie ukrywa, że ludzie ściągają na niego policję i różne kontrole. Mieszkańcy Budzynia mówią, że jest arogancki i nie ukrywa, że wszystko może załatwić w różnych urzędach. - Nie szukam wpływów, wielu spraw nie mogę załatwić, nie straszę nikogo i nie jestem chamski - odpowiada przedsiębiorca. Z kolei wójtowi mieszkańcy zarzucają, że mu sprzyja. Przykładem jest wydanie pozwolenia ((wzizt) na budowę nad wodą 13 domów. Teren już ogrodził. Mieszkańcy twierdzą, że naruszył pas drogowy. - Proszę mnie nie posądzać o stronniczość i układy. Ja muszę przestrzegać prawa. Nie mieliśmy żadnych podstaw do odmowy wydania wuzetek. Tak samo postąpilibyśmy względem każdego właściciela nieruchomości - przekonuje wójt. - Szkoda, że wójt nie chciał się spotkać z mieszkańcami, bo uniknęlibyśmy wielu nieporozumień - mówi Małgorzata Pazdor, mieszkanka Budzynia. Marian Paszcza, dyrektor Zarządu Dróg Powiatu Krakowskiego zapewnia, że inżynierowie sprawdzili wszystkie przepisy regulujace budowę ogrodzenia przy drodze powiatowej. - Tomasz Mikołajczyk postawił je na czas trwania parac na swojej działce, która dochodzi do granicy z drogą. Tak więc to my zajmujemy prywatny teren - tłumaczy Paszcza. Informuje, że przedsiębiorca obiecał zbudowanie chodnika wzdłuż ogrodzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski