MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z tańcem

Redakcja
Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski Fot. Wacław Klag
Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski Fot. Wacław Klag
Nawet gdybym znał profesjonalną nazwę choroby, która Aleksandrowi Watowi kazała się zabić w 1967, nie zdradził bym jej. Aptekarska fachowość zawsze spłaszcza pojedyncze przerażenie.

Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski Fot. Wacław Klag

Paweł Głowacki: SALONY

Dajmy na to: paradentoza. Człowiek żre steki na śniadanie, obiad i kolację, gryzie bez wytchnienia, bo wie, że za chwilę wypad zębów, czyli nic, tylko kaszka manna; człowiek maniakalnie za całowanie się bierze, nawet gruntownym kaszalotem nie gardzi, albowiem ma czarną pewność, że jutro, góra za tydzień, nawet żaba go nie cmoknie; człowiek się szeroko śmieje, także na pogrzebach, rechocze jakby wszystko serem było, by ludzie zapamiętali jego pełną bieli gębę - a dentysta sobie, proszę ja was, siedzi, sylabizuje: "paradentoza", receptę na skuteczną pastę wystawia i generalnie znakomicie się, buc jeden, czuje. I co z nim zrobić? Lać w mordę?

Nie wiem, czy ból, który kazał Watowi się zabić, przybył nagle, w połowie życia, czy też snuł się pod skórą od urodzenia, tyle że niemrawo. Wiem, iż na początku słowa tańczyły w głowie Wata. Jak by ból był jeno miękkim szeptem. Mówię: "ból", bo nie chcę być lekarzem. Mówię: "taniec", gdyż wiem, że jak za literackimi krytykami rzeknę: "konwergencyjność", ewentualnie "proliferacyjność" - to w istocie powiem: "paradentoza". Taniec więc.

Zawrotny taniec futurystycznych słów Wata, gdy ból był jeszcze śmieszny. Taniec taki, jak w pierwszej części niedzielnego Salonu Poezji pląs twarzy, intonacji, dłoni Krzysztofa Orzechowskiego. Jak spacery Beaty Paluch, która z Orzechowskim czytała wiersze Wata. Albo jak wariacka gra Haliny Jarczyk i Jacka Bylicy - fortepianowa improwizacja na cztery ręce plus iście "warszawskojesienne" niepokojenie pałkami i pazurami wnętrza czcigodnego instrumentu. Radość? Tak. Nieogarniona radość liter, sylab, gramatyki, na głowie postawionych po jednej i po drugiej stronie "mopsożelaznego piecyka" Aleksandra Wata. I może jeszcze ta dobra refleksja u słuchających, myśl, że owszem, gada się w nadwiślańskim narzeczu, od rana do nocy, bez opamiętania, zwłaszcza w najbardziej duperelnych sprawach - lecz jednak słabo zna się nadwiślańskie narzecze.

Taki taniec. A po chwili, prawie na pstryknięcie - dojmujący spokój. Ból przyszedł do Wata - to wiertło fatalne, co kilka, kilkanaście razy na dobę masakrowało wnętrze czaszki i zmieniało skórę w plac nieludzkiej nadwrażliwości, w teren, gdzie nawet najlichszy dotyk był żarem. Przyszedł taki ból. I został. Słowom już nie był w głowie taniec. W język wlazła ciemność. Zaczęło się to, co nieuchronne. Samotność pękającej głowy, samotność skóry niedotykalnej. Przybywało popiołu w oczach. Ubywało piruetów zdań. I z każdym wierszem ubywało na Salonie piruetów recytatorskich.

Spokojnie sczezł filigranowy barok twarzy, intonacji, dłoni Orzechowskiego. Znieruchomiał spacer Paluch. Ich gardła wypuszczały już tylko bezradną surowość. Ten związek zgody między słowami Wata, na kanwie bólu coraz mocniej ascetycznymi, coraz skrajniej samotnymi, a sztuką czytania Orzechowskiego i Paluch - był sednem Salonu. Jego fabułą, jego rytmem, jego prawdą. Tak, sczezł filigranowy barok czytających głosów i ciał, muzyczny karnawał Jarczyk i Bylicy obrócił się w coś na podobieństwo nokturnu, plumkanego epitafium, ciemnej sonaty, pożegnania na cztery ręce i fortepian, elegii na odejście pana, co się zabił, by nie bolało.
Dojmujący Salon. Jeden z najlepszych. Może właśnie w tę stronę - nie wytworne czytanie, a delikatna inscenizacja na kanwie słów przeżytych do dna - winna rozwijać się idea Salonów? Na dwoje babka wróżyła. Lecz jeśli mieliby to robić artyści “orzechowsko" i “paluchopodobni" - jestem ostro za.

Teatr im. Juliusza Słowackiego. 310 Krakowski Salon Poezji. Wiersze Aleksandra Wata czytali: Beata Paluch i Krzysztof Orzechowski. Na fortepianie grali: Halina Jarczyk i Jacek Bylica. Gospodyni Salonu: Anna Dymna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski