Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie z mitsubishi

Redakcja
Opis: Michał Bębenek (z prawej) i jego brat, pilot Grzegorz Bębenek Fot. High PR
Opis: Michał Bębenek (z prawej) i jego brat, pilot Grzegorz Bębenek Fot. High PR
ROZMOWA z MICHAŁEM BĘBENKIEM, czwartym kierowcą rajdowych mistrzostw Polski w sezonie 2011

Opis: Michał Bębenek (z prawej) i jego brat, pilot Grzegorz Bębenek Fot. High PR

- Przed koronującym sezon Rajdem Barbórka mówił Pan, że warszawskie oesy pozwalają kierowcom rajdowym na więcej luzu. Po zajęciu 10. miejsca w klasyfikacji generalnej jest niedosyt?

- Pewnie, że pozostaje. Zawsze mam pecha do Barbórki i w tym roku było tak samo. Niby mieliśmy świetnie przygotowany samochód, ale już na „dzień dobry” zaczęły się z nim problemy. Nie lubię się tłumaczyć, ale w takich okolicznościach ciężko było o dobry wynik.

- Co szwankowało w mitsubishi lancer evo X?

- Każdy próbuje „podkręcić” moc auta (zezwalają na to przepisy – przyp. AG) na taki rajd. Jednak nie mam wpływu na to, co robią mechanicy oraz tunerzy, którzy przygotowują samochód. Niestety, auto nie pracowało do końca tak, jak trzeba. Mówiąc precyzyjnie: czuć było, że jest silne, ale bardzo przerywało. W pewnym momencie czułem, jakbym cały czas ściągał nogę z gazu.

- Więcej kosztowało Pana okiełznanie samochodu, niż trudy odcinków specjalnych?

- Wszystko byłoby w porządku, ale nie da się ukryć, że źle pracujący samochód deprymuje kierowcę. Przecież cały czas czułem, że tracę do najlepszych. Barbórka jest takim rajdem, na którym nie można gdziekolwiek tracić. Od początku trzeba być dobrze przygotowanym.

- W tych okolicznościach 10. miejsce w „generalce” jest niezłym rezultatem.

- Też tak uważam. Tym bardziej że na Karowej to ja popełniłem błąd. Tam trasa cały czas się zmienia, a do tego swoje robi otoczka. Dookoła jest bardzo dużo ludzi, nastrój rodzinny, więc udzieliły mi się te okoliczności. W efekcie na końcu zapomniałem, że trzeba obrócić się wokół jednej beczki. Dostałem za to karę 10 sekund, ale nie ma co rozpaczać. Barbórkę zawsze traktuję rekreacyjnie, dlatego znów dobrze ją zapamiętam. Fajnie było się poślizgać (śmiech).

 

- Był czas na sentymentalną podróż do pierwszego Pana występu w rajdzie za kierownicą renault clio?

- Co roku jest nowy samochód, albo inna pogoda, więc nie było potrzeby cofać się do przeszłości. Zresztą na Karowej zawsze jest coś innego.

- Czym w tym roku wyróżniał się najsłynniejszy oes rajdu?

- Tym razem Karowa była wyjątkowo spokojna, bo pogoda przez kilka godzin rywalizacji była jednostajna. Nie zdarzało się tak w poprzednich latach.

- Przewiózł Pan na fotelu pilota jakiegoś gościa?

- Tak, ale nie był to żaden celebryta.

- Od razu przypomina mi się niecodzienna historia. Kilka lat temu na Karowej wiózł Pan w „rajdówce” siatkarza Pawła Zagumnego i uderzyliście w słup.

- To było ciekawe, więc myślę, że Paweł nadal pamięta (śmiech). Strasznie bym chciał, żeby pamiętał, bo od zawsze kibicuję siatkarzom. Teraz reprezentacja z Pawłem w składzie awansowała na igrzyska olimpijskie, a ja czuję się dumny, bo mam jego koszulkę.

- Szkoda tylko, że polscy siatkarze nie potrafili utrzeć nosa Brazylii i Rosji.

- Choć startowałem w Barbórce, mecz z Brazylią miałem relacjonowany niemal na żywo. Gdyby do awansu na igrzyska potrzebna była wygrana w trzeciej partii, chłopaki zrealizowaliby cel. Jednak po spełnieniu planu zaczęli grać na luzie i chwała im za to. Przepraszam bardzo – wykonali najwspanialszą robotę. Co więcej możemy od nich wymagać? W tie-breakach przegrali ze światowymi potęgami. Ja bym chciał, żeby polscy piłkarze tak powalczyli.

- Wróćmy do rajdów. Występem w Warszawie zamknął Pan sezon, ale trzeba już planować kolejny rok startów. Zostaje Pan w mitsubishi lancer evo X?

- Na pewno nie będę już startował w mitsubishi.

- Zawiódł się Pan na tym modelu?

- Tak, bo do ewolucji IX wszystko szło dobrze. W nowszym modelu nie jest tak, jak potrzeba. Co więcej, Japończycy z mitsubishi Ralliart wycofali się z promowania tego sportu oraz rozwijania modelu, więc to jakby jego koniec.

- A projekt Platinum Rally Team ma szansę przetrwać?

- Jest duża szansa, żeby dalej był kontynuowany. Myślę, że wszystko okaże się w dwóch najbliższych tygodniach. Z końcem roku wszystko muszę już wiedzieć.

- Jakie możliwości startów wchodzą w grę?

- Na pewno klasa R4, ale także S2000.

- Warto wznieść toast za 4. miejsce w „generalce” Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?

- Myślę, że tak. Najważniejsze, że jestem wysoko i cały czas pozostaję w pierwszej „10”.

Rozmawiał Artur Gac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski