Thiago Cionek i Matthias Ostrzolek – co łączy tych piłkarzy? Obaj mają obywatelstwa i przodków pochodzących z Polski. Obaj w ostatnich dniach byli łączeni z naszą reprezentacją.
– Adam Nawałka zamierza powołać Cionka na majowy mecz z Niemcami – ujawnił w niedzielnym „Cafe Futbol” Mateusz Borek. Jeśli informacje dziennikarza Polsatu się potwierdzą, będzie to decyzja równie sensacyjna, co dziwna.
Cionek nie jest bowiem talentem z polskimi korzeniami, którego kibice widzieli co najwyżej w internetowej kompilacji najlepszych zagrań. Brazylijczyk trafił do kraju swoich przodków (wyemigrowali w końcówce XIX w.) w 2008 roku. Rozegrał cztery sezony w Jagiellonii Białystok, wyróżniając się głównie brutalną grą. Boleśnie przekonali się o tym. m.in. Andrzej Niedzielan (złamana kość jarzmowa) i Artur Sobiech (za chamski faul na nim Cionek został zdyskwalifikowany na sześć meczów). – On jest bandytą – przekonywał Niedzielan. _– To, co zrobił, nie mieści się w __żadnych normach _– dodał Sobiech.
W sierpniu 2012 r. Cionek przeszedł do AC Padova, następnie w drodze wypożyczenia trafił do Modeny. W Serie B występuje regularnie, zbiera dobre recenzje. Ale czy to wystarczy, by nie najmłodszy już (28 lat) stoper dostał szansę na grę w kadrze?
– Bardzo dawno nie widziałem go w akcji, dlatego trudno wydawać mi opinię o Cionku, bo mogłaby być krzywdząca. A może chłopak bardzo się rozwinął we Włoszech? U nas faktycznie się nie wyróżniał. Selekcjoner obejrzał go w kilku meczach i jeśli uznał, że przyda się kadrze, to nie widzę problemu – uważa Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski.
Co mówi sam zainteresowany? – Na razie urywają się telefony, ale od dziennikarzy. Z reprezentacji ani z PZPN nikt się nie odzywał. Jeżeli trener Nawałka widziałby mnie w drużynie, to czekam na telefon. Chcę grać z orzełkiem na piersi – wyznał Cionek „Przeglądowi Sportowemu”. – To nie tak, że dzięki waszej kadrze chcę się wypromować. Polska dała mi wszystko: obywatelstwo, narzeczoną i piękne wspomnienia z Jagiel-lonii. Gra w __biało-czerwonych barwach byłaby dla mnie wielkim zaszczytem – przekonuje.
Mniej chętny do występów dla naszej kadry był (przynajmniej w zeszłym roku) Ostrzolek. – Pojawiło się mnóstwo informacji na temat mojej osoby w kontekście reprezentacji Polski. Nigdy nie czułem się Polakiem, a mój epizod z młodzieżową kadrą U-17 tego kraju był zainspirowany pochodzeniem mojej mamy. Urodziłem się i wychowałem w Niemczech, a to jest dla mnie najważniejsze, nie chcę oszukiwać sam siebie. Nawet gdybym otrzymał konkretną propozycję, będę musiał stanowczo odmówić. Spełnieniem moich marzeń byłaby gra w reprezentacji Niemiec – zapowiadał w czerwcu obrońca Augsburga.
Gdy okazało się, że na powołanie od Joachima Löwa nie ma co liczyć, a Ostrzolka obserwują wysłannicy Nawałki, piłkarz zmienił retorykę. _– Latem zamierzam podjąć ostateczną decyzję. Droga do __kadry Niemiec jest bardzo długa, ale jeśli utrzymam obecną formę, będę miał możliwość gry dla obu reprezentacji _– to jego słowa z lutego.
– Jest spora grupa piłkarzy z polskimi korzeniami, którzy trenują w Niemczech, bo ich rodzice wyjechali tam za chlebem. Z mojej inicjatywy zostały zorganizowane spotkania z najzdolniejszymi w konsulacie w Kolonii. Bywały tam przypadki, że rodzice bardzo chcieli, by ich dziecko grało dla Polski, ale sami zainteresowani nie chcieli o tym słyszeć. Twierdzili, że czują się Niemcami. Z drugiej strony, byli też tacy, którzy gdy dostali biało-czerwoną koszulkę reprezentacji, była to dla nich najważniejsza rzecz na świecie. Czekali na telefon z informacją o powołaniu. Nie można skreślać tych, którzy się wahają. To dla tych chłopaków niełatwy wybór. Jeśli ktoś chce grać dla naszej kadry i ma umiejętności, warto dać mu szansę – twierdzi Engel.
Ostrzolek może być antidotum na polskie problemy z lewą obroną. Ma 23 lata, talent, podobno bardzo poważnie podchodzi do kariery. Wiele jeszcze przed nim. Pytanie tylko, czy zdecyduje się na grę w kadrze? Czy nie zostanie drugim Sebastianem Boenischem, który też miał być lekiem na całe zło, a w kadrze zwykle bardziej przypominał oldboya albo sabotażystę niż solidnego zawodnika? I czy nie zaszkodzą mu wypowiedzi, w których odcinał się od polskiej kadry?
W podobnej sytuacji był Eugen Polanski. – Nie chcę grać w polskiej kadrze. To dla mnie jasne. Zbyt długo żyłem w Niemczech, grałem w __meczach juniorskich reprezentacji tego kraju – podkreślał w 2010 r. Kilkanaście miesięcy później twierdził, że nie powiedział takich słów. Franciszek Smuda zabrał go na Euro 2012, gdzie – razem z innym „farbowanym lisem” Damienem Perquisem – był jednym z najlepszych graczy kadry.
Historia pokazuje, że eksperymenty z naturalizowaniem piłkarzy nie zawsze przynoszą pożądany efekt. Perquis od jakiegoś czasu częściej niż na boisku jest widywany w gabinetach lekarskich. Boenisch nie potrafił upilnować rywala z San Marino. Ludovic Obraniak obraził się na Waldemara Fornalika i przez rok nie grał w kadrze. Adam Matuszczyk po Euro zagrał w kadrze raz, z Liechtensteinem. Przygoda z kadrą Sebastiana Tyrały zakończyła się na jednym spotkaniu. Roger Guerreiro strzelił gola na Euro 2008, ale od trzech lat pozostaje poza orbitą zainteresowań selekcjonerów. Obecnie występuje w brazylijskiej II lidze stanowej.
Najwięcej kadrze dał pierwszy naturalizowany zawodnik Emmanuel Olisadebe. Bez jego bramek nie awansowalibyśmy na mundial w Korei i Japonii. Po transferze do Grecji zarzucano mu jednak, że nie palił się do przyjazdu na zgrupowania.
– Naturalizowanie Olisadebe było znakomitą decyzją. Ale sytuacja była inna. On wiedział, że chce zostać w Polsce, złożył odpowiednie dokumenty trzy lata przed tym, gdy zostałem selekcjonerem. Nikt nie przypuszczał wtedy, że wszystko się tak potoczy. Chciał grać dla nas i __tak się stało – wspomina Engel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?