Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat miechowski to nie było kiedyś spokojne miejsce. Szczególnie dla dzieci...

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Gazeta Kielecka z 1937 roku
Gazeta Kielecka z 1937 roku Świętokrzyska Biblioteka Cyfrowa
Gdy spojrzymy na dzisiejsze policyjne statystyki, powiaty miechowski należy do najspokojniejszych w województwie. Kwerenda starych roczników gazet przekonuje jednak, że nie zawsze tak było. Przed wybuchem II wojny światowej, czyli u schyłku lat 30, ubiegłego stulecia, prasowe kroniki kryminalne pełne były opisów tragicznych wydarzeń z tego terenu.

Pismem, które swoim zasięgiem obejmowało ówczesny – dużo większy niż obecnie - powiat miechowski, była Gazeta Kielecka. Ukazywała się od II połowy XIX wieku i przestała (czasowo) wychodzić dopiero po wybuchu II wojny światowej. Podawała również informacje o wypadkach, pożarach i zdarzeniach o charakterze kryminalnym.

Tragiczne pożary i powodzie

Częstym zjawiskiem w tamtych czasach były pożary. W porównaniu z tymi dzisiejszymi, z reguły miały o wiele większy zasięg. Do takiego właśnie zdarzenia doszło we wrześniu 1936 roku w Krzeszówce koło Książa Wielkiego. Gazeta Kielecka donosiła, że do wybuchu ognia doszło w stodole Władysława Sz. (Gazeta podaje pełne nazwisko). Ogień przeniósł się następnie na inne zabudowania, niszcząc 13 domów, 12 stodół, 14 chlewów i 23 szopy. Poza tym płody rolne i narzędzia rolnicze.

O ile w Krzeszówce nikt nie zginął i skończyło się na stratach materialnych, to inaczej było dwa lata później we wsi Baranówek (ówczesny powiat miechowski). Do wybuchu ognia doszło w suszarni tytoniu. Jej właściciel Józef K., chcąc wyłączyć pracujący wentylator, zatrzasnął się w pomieszczeniu i zginął w płomieniach. Ciężkich poparzeń doznał również jego szesnastoletni syn Stanisław, który próbował ratować ojca.

Mieszkańcom dawał się we znaki również inny z żywiołów: woda. W maju 1937 roku rejon Olkusza i Miechowa nawiedziła tragiczna w skutkach powódź, będąca wynikiem wyjątkowo intensywnych opadów deszczu. Wydarzenie przybrało ogromną skalę, o czym świadczy choćby liczba poświęconych mu publikacji prasowych. Woda zniszczyła tysiące hektarów upraw i wiele domostw. Pochłonęła też ofiary śmiertelne. W Miechowie zginął 35-letni Antoni Ż., a w Książu Wielkim 70-letnia Jadwiga P. i jej trzymiesięczna wnuczka Wiesława B. Autor notatki wspomniał, że dziecko nie było jeszcze nawet ochrzczone.

Dziecięce ofiary

Zresztą do wypadków i innych tragicznych wydarzeń w udziałem dzieci dochodziło wówczas bardzo często. W maju 1937 we wsi Szreniawa utopił się trzyletni Józiu, który bawił się bez opieki nad rzeką Szreniawą. W czerwcu tego samego roku w Laskach Dworskich w podobnych okolicznościach utonął dwuletni Staś, który bawił się samotnie nad sadzawką.

W lipcu 1938 roku doszło do tragicznego w zdarzenia w podmiechowskim Komorowie. Dziewięcioletni Zdzisław bez wiedzy rodziców wyprowadził ze stajni źrebaka, chcąc go napoić w pobliskiej rzece. Następnie chciał się wspiąć na konia, ale ten się spłoszył i zaczął galopować. Pociągnął przy tym za sobą chłopca, który przywiązał sobie koński postronek do ręki .W wyniku odniesionych obrażeń dziecko po dwóch godzinach zmarło.

Z Komorowa pochodził też 13-letni Emil, który 25 września 1938 roku został w Miechowie pchnięty nożem przez swojego rówieśnika Daniela J. Zagorzyc. Poszkodowany chłopiec trafił do szpitala.

Trzy dni wcześniej natomiast w Kalinie Wielkiej inny trzynastolatek, Zygmunt Ż., zginął po tym, gdy w jego obecności bronią własnej produkcji bawił się Józef S. Broń wypaliła, zabijając nastolatka na miejscu. Sprawca został aresztowany.

Śmierć na torach

Z jednej strony dobrodziejstwem, ale z drugiej zagrożeniem, było również doprowadzenie do Miechowa linii kolejowej. W maju 1937 roku na odcinku Charsznica - Wolbrom pociąg osobowy najechał na siedmioletniego Władzia ze wsi Szarkowiec. Chłopiec doznał pęknięcia czaszki i zmarł.

Więcej szczęścia miała chora psychicznie 64-letnia Marjanna S. z Jaksic, która w sierpniu 1937 roku położyła się na torach kolejowych i... nakryła spódnicą. Pociąg wprawdzie na nią najechał, ale kobieta przeżyła, doznając jednak poważnych obrażeń ręki.
Ponad rok później, we wrześniu 1938 roku, we wsi Sadowie wypadł z pociągu luxtorpeda Stanisław S., kasjer kolejowy w Miechowa. Przy torach znalazł go dróżnik, który wezwał pomoc do poszkodowanego. Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami i nie odzyskawszy przytomności został przewieziony do szpitala.

Łąka i zdrada przyczyną zbrodni

Oprócz wypadków i zdarzeń losowych dochodziło do zdarzeń typowo kryminalnych. Gazeta Kielecka z czerwca 1937 roku donosiła, że w Czuszowie (obecnie powiat proszowicki) współwłaściciel tamtejszego majątku ziemskiego Aleksander S.-Z. spotkał na łące dzierżawcę gruntu Władysława J. i po krótkiej sprzeczce zastrzelił z broni myśliwskiej. Sprawca następnie sam zgłosił się na policję. Powodem sporu, który doprowadził do zbrodni, była dzierżawiona łąka.

Do prawdziwej jatki doszło również 11 czerwca 1939 w lesie miechowskim. Stanisław S. poderżnął gardło Stanisławowi T. oraz zadał kilka ciosów nożem Stanisławie K. Tłem tragedii była domniemana zdrada kobiety, która była narzeczoną sprawcy zdarzenia. Z prasowej wzmianki wynika jednak, że poszkodowani nie zginęli, a zostali poważnie ranni.

Przytoczone powyżej wydarzenia obejmują okres niespełna trzech lat. We wrześniu 1939 roku Gazeta Kielecka zmieniła swój charakter, publikując – w języku polskim i niemieckim – głównie zarządzenia władz okupacyjnych. Potem przestała się ukazywać aż do lutego 1945 roku.

Testy krwi prognozują ryzyko zawału serca

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski