Korki od szampanów w ekipie „Taddy’ego” wystrzeliły po drugim z trzech wyścigów wieczoru Grand Prix Francji. Zjeżdżający do boksu 31-letni motocyklista Automobilklubu Krakowskiego utonął, dosłownie, w bąbelkowym trunku oraz w objęciach członków zespołu, którzy razem ze swoją gwiazdą celebrowali trwający od 2010 roku prymat na świecie.
–_ Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwy. Z każdym rokiem trudniej bronić tytułu, dlatego czuję podekscytowanie. Fizycznie świetnie wytrzymałem zawody, bo prawdę mówiąc nie „cisnąłem” we Francji na sto procent, ale psychicznie odczuwam trudy pojedynku _– opowiada Błażusiak i wciąż, z młodzieńczą werwą, cieszy się powielanymi sukcesami.
Pasja w głosie to jedno, ale jeszcze większe wrażenie wywarło zachowanie Błażusiaka we Francji, gdy dał się poznać jako świetny showman. Po tym, jak przypieczętował zdobycie tytułu, rozpoczął na środku toru zabawę z publicznością. Ku uciesze fanów „Taddy” parokrotnie ruchem dłoni nadstawiał ucho, zachęcając kibiców do jeszcze bardziej żywiołowego aplauzu.
Po chwili kibice bawili się w rytm meksykańskiej fali i nagrodzili mistrza świata owacją na stojąco, a ten posłał w trybuny gogle i obie rękawiczki. Błażusiak tak zatracił się w roli wodzireja, że jedna z osób funkcyjnych musiała mu przypomnieć, że do końca zawodów pozostał jeszcze jeden finał. – Atmosfera na __widowni była wspaniała, dlatego działałem impulsywnie – raduje się motocyklista fabrycznego zespołu KTM.
Przed Błażusiakiem kilkutygodniowa przerwa, po której rozpocznie przygotowania do mistrzostw świata w enduro na płaskim terenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?