MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Potrzeba 21 dni, żeby spełnić postanowienia

Rozmawiała Sylwia Nowosińska
Dr Małgorzata Majewska
Dr Małgorzata Majewska fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa Kroniki. Jakie noworoczne cele są dla nas osiągalne i dlaczego nie wszyscy chcą zmian - wyjaśnia dr Małgorzata Majewska, specjalistka ds. komunikacji werbalnej i niewerbalnej.

- Czemu na realizację swych postanowień wybieramy akurat Nowy Rok?

- Nie ma znaczenia, czy uznamy, że czasem zmiany będzie początek roku, wiosna czy koniec wakacji. Ważne jest, aby wyznaczyć sobie moment graniczny. Sylwester jest właśnie takim czasem. Zakończenie starego roku i początek nowego daje nam psychologiczne wrażenie, że możemy zacząć wszystko od nowa. Zostawiamy za sobą to, co wiązało się z naszymi niepowodzeniami, rozczarowaniami i klęskami. Wstajemy rano 1 stycznia i mamy wrażenie, że czeka na nas czysta karta, którą możemy wypełnić. To dobrze, że na ten moment wejścia w kolejny etap życia wybieramy akurat Nowy Rok. Każdy z nas czuje potrzebę zmian, a 1 stycznia jest dobrym, symbolicznym dniem, by tę zmianę wprowadzić z życie.

- Ile postanowień powinien mieć każdy z nas, aby były one możliwe do zrealizowania?

- Nie chodzi o to, ile, ale jakie to będą postanowienia. Istotną rolę odgrywa tutaj kwestia pewnego rozszczepienia między tym jacy jesteśmy, a jacy chcielibyśmy być. Im słabiej znamy siebie i swoje możliwości, tym mniejsze mamy szanse, żeby wprowadzić w życie postanowienia. Jeśli dobrze znamy samych siebie, łatwiej jest nam wybrać realne cele. Jeśli ktoś nigdy nie uprawiał sportu, ale postanowi sobie nagle, że będzie trenował sześć razy w tygodniu, to nie ma szans, że mu się uda. Natomiast jeśli ktoś do tej pory ćwiczył, ale postanowił, że będzie robił to bardziej regularnie, to ja wierzę w tę zmianę.

Psychologowie mówią, że abyśmy wprowadzili nowy nawyk, potrzebujemy 21 dni bardzo regularnego działania. Przykładowo jeśli ktoś postanawia, że od Nowego Roku nie je słodyczy, to przez ten czas musi wytrzymać walkę ze starymi nawykami. Z każdym dniem jest mu coraz łatwiej.

- Co zrobić, jeśli już drugiego dnia nie chce nam się kontynuować postanowienia?

- Wtedy warto zapytać samego siebie, dlaczego nam się nie chce. Wielu ludzi łudzi się, że chcą być lepsi, a ja sobie myślę, że nadwaga, obżarstwo czy brak ruchu jest dla nich czymś, co ich chroni i pozwala prowadzić życie pełne złudzeń. Osobom, które nie są w stanie zmobilizować się do regularnego joggingu, wydaje się, że gdyby tylko zaczęły biegać, to ich życie by się zmieniło. Dopóki nie zaczną biegać, czują się bezpieczni.

Czasem coś, co postrzegamy jako lenistwo czy wadę, tak naprawdę jest naszą ochroną przed nami samymi albo przed lękiem społecznym, o którym bardzo rzadko się mówi. Wbrew pozorom, to nie jest takie oczywiste, że każdy chce, żeby mu się w życiu udawało.

- Dlaczego tak się dzieje?

- Gdyby okazało się, że jesteśmy w stanie zrealizować jedno marzenie, to mogłoby się okazać, że czekają na nas kolejne wyzwania lub że może nam się udać również innych dziedzinach. To, że od wielu lat nie próbowaliśmy realizować swoich pasji, jest wyłącznie kwestią naszego wyboru, za który bierzemy odpowiedzialność, a nie zewnętrznych czynników, które nam tego zabraniają. Mamy więcej możliwości niż nasi rodzice, którzy wychowywali się w czasach PRL-u, niż nasi dziadkowie, którzy przeżyli wojnę.

Myślę, iż nie zawsze doceniamy to, że możemy swobodnie jeździć po świecie, mieć każdą pracę, jaką sobie wymarzymy, a także tworzyć związki w dowolnej konfiguracji. Nagle dla wielu z nas ta perspektywa jest zbyt obciążająca, dlatego kiedy nie realizujemy swoich planów i pasji, możemy się czuć cudownie spokojni i bezpieczni.

- Czy reklamy w telewizji i w internecie mobilizują nas do realizowania swoich postanowień?

- Reklama bywa wizualizacją tego, czego potrzebujemy. Załóżmy, że ktoś pali papierosy i cały czas powtarza sobie, że wreszcie powinien rzucić palenie. Nagle w okolicach sylwestra widzi wiele reklam preparatu pozwalającego pozbyć się tego nałogu. Czuje się tak, jakby te reklamy były skierowane do niego.

Kiedy pisałam doktorat, spotkałam pacjentkę, która uważała, że znaki drogowe mówią jej, że jest za gruba. Zapytałam: ale jak to możliwe? Wyjaśniła, że kiedy widzi znak z ograniczeniem prędkości do 70 kilometrów na godzinę, to czuje, że powinna ważyć 70 kg, a nie np. 90. Coś z pozoru neutralnego lub skierowanego do masowego odbiorcy może być bardzo często odbierane jako wymierzone w nas.

- Pod koniec roku ludzie informują na Facebooku o swoich postanowieniach i dołączają do grup - np. „W 2016 roku przeczytam więcej książek”. Po co to robią?

- Zazwyczaj zapisujemy się na takie wydarzenia, bo mamy potrzebę przynależności. Chcemy, żeby inni, zaangażowani w to samo działanie, mobilizowali nas i pomagali nam wytrwać w naszych postanowieniach. Kiedy powiemy wszystkim, że się odchudzamy, jest nam głupio sięgnąć po chipsy.

Chcemy biegać, na Facebooku polubimy wiele stron związanych z bieganiem. Po wejściu na nasz profil mamy wrażenie, że wszyscy wokół nas to robią. Wtedy całe otoczenie motywuje nas do uprawiania sportu. Naszym naturalnym odczuciem jest psychologiczny lęk przed wykluczeniem. Dlatego właśnie czujemy się zobowiązani, aby robić to, co robią nasi znajomi. Mamy wrażenie, że kiedy dołączymy do grupy, nasze postanowienie jest bardziej wartościowe, niż gdybyśmy podjęli decyzję, że zrealizujemy je w domowym zaciszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski