Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porozumienie, które wisi na włosku [WIDEO]

Remigiusz Półtorak
Analiza. Za najbardziej wyczekiwaną decyzją o rozejmie na wschodzie Ukrainy kryje się wiele zagrożeń, w tym utrata kontroli nad Donbasem.

Przywódcy Niemiec i Francji nie mogli wyjechać z Mińska z niczym, bo brak choćby kruchego porozumienia – po siedemnastu godzinach negocjacji – zostałby uznany za klęskę. I otworzyłby drogę do niekontrolowanej wojny na wschodzie Ukrainy.

Źródło: TVN24/x-news

Ale niezwykle stonowane komentarze Francoisa Hollande’a i Angeli Merkel mówią równie wiele. Przywołując słowa niemieckiej kanclerz – nikt nie powinien mieć złudzeń, że natychmiast nastanie pokój.

Zbyt wiele wskazuje na to, że nie nastanie.

Najlepiej sformułował to jeden z ukraińskich dyplomatów będących na miejscu, prognozując, że jego rodacy muszą nauczyć się żyć z rosyjskim zagrożeniem u boku na wiele dziesiątków lat. Czyli mówiąc wprost, to będzie długa batalia, bo Rosja nie jest zainteresowana tym, żeby ustępować i ograniczać strefy wpływów w momencie, gdy separatyści są w ofensywie. Putin po raz kolejny dał to w Mińsku do zrozumienia Poroszence, Merkel i Hollande’owi.

Jakby na potwierdzenie tego, wczoraj rano rozegrała się znamienna scena. Władisław Surkow, były szef administracji Putina, „nadzorujący” sytuację w Abchazji i Osetii Południowej – pseudorepublikach kontrolowanych przez Moskwę – pytany, czy porozumienie w sprawie Ukrainy jest blisko, rzucił krótko, że „to dopiero początek”.

I akurat tutaj ma wiele racji. W podpisanym porozumieniu będzie kryła się konkretna treść dopiero wtedy, jeśli nastąpi realny rozejm, a wojska rosyjskie opuszczą Ukrainę z ciężkim sprzętem. Czy można wierzyć, że tak się stanie, skoro nawet w czasie negocjacji granicę miało przekroczyć – zdaniem ukraińskiego dowództwa – 50 rosyjskich czołgów oraz kilkadziesiąt zestawów rakietowych i wozów opancerzonych?

Niezależnie od tego, jakich słów używają dzisiaj europejscy przywódcy i co w rzeczywistości udało im się wymusić na Putinie, konferencja w Mińsku przejdzie do historii jako usankcjonowanie ustępstw wobec Rosji. „Kapitulacja” jest może za mocnym słowem, ale fakty są brutalne.

Nikt już nie mówi o aneksji Krymu, nikt nie chce rozliczać ani separatystów, ani wspierającego ich Kremla za zestrzelenie samolotu pasażerskiego, wszyscy za to przeszli płynnie do porządku dziennego nad narastającą ochotą Putina, żeby zdestabilizować wschód Ukrainy, a przez to cały kraj. Mimo że jeszcze rok temu, na początku konfliktu, to miała być absolutnie czerwona linia, za którą jest już tylko stanowcza odpowiedź na zapędy Moskwy.

Do dzisiaj Zachód nie był stanowczy ani razu i nawet inicjatywa ostatniego spotkania wyszła z Kremla. Można zrozumieć Merkel i Hollande’a, że przystali na to, tłumacząc się „ostatnią szansą na pokój”, ale czyż wcześniej nie powtarzano wszem i wobec, że tylko twarda izolacja Putina oraz surowe sankcje mogą go powstrzymać? I nawet jeśli przyjmiemy, że niemiecka kanclerz miała właściwy odruch, odrzucając propozycję dwustronnych rozmów z Moskwą
– w Polsce zostałoby to odebrane jednoznacznie – to gdzie się podziała unijna solidarność, tak bardzo w ostatnich miesiącach eksponowana?

O tym, że Putinowi nie należy wierzyć, wiedzą już chyba wszyscy. Zbyt wiele było z jego strony niezrealizowanych zapewnień i cynicznej gry. Choć w jednym rosyjski przywódca zdania od lat nie zmienił i najpewniej z tego wynika jego chęć ekspansji na sąsiednie kraje. Już w 2007 roku mówił w Monachium, że Rosja nie zgadza się na jednobiegunowy świat postzimnowojenny i go nie zaakceptuje. Przed kilkoma dniami powtórzył to w Soczi. Paradoksalnie, Zachód ciągle tego nie zauważa.

Ale jeszcze większy paradoks polega na tym, że najważniejsi przywódcy unijni pojechali negocjować z Putinem na Białoruś, gdzie rządzi „ostatni dyktator w Europie”. Podpisanie porozumienia w mińskim... Pałacu Niepodległości ma wyjątkowo ironiczny posmak.

CO USTALONO W MIŃSKU
- Zawieszenie broni w Donbasie i wycofanie ciężkiego sprzętu – od północy 15 lutego
- Stworzenie strefy buforowej między obydwiema armiami – co najmniej na 50 km
- Uwolnienie wszystkich zakładników z obu stron, w tym przebywającej w rosyjskim więzieniu pilotki Nadii Sawczenko
- Wycofanie z Ukrainy obcych wojsk. Nie wiadomo jednak, jak to ma nastąpić, bo Putin twierdzi, że rosyjskich żołnierzy tam nie ma
- Wznowienie kontroli przez ukraińską straż na granicy z Rosją
- Zniesienie ograniczeń wprowadzonych z powodu wojny; mieszkańcy obwodów donieckiego i ługańskiego mają otrzymywać z Kijowa renty i emerytury oraz odzyskać dostęp do banków
- Zastosowanie amnestii wobec osób, które brały udział w walkach
- Przeprowadzenie reformy konstytucyjnej do końca 2015 r., przewidującej decentralizację władzy i specjalny status obwodów donieckiego i ługańskiego

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski